DZIEŃ
4🎃
MOTYLEK
& WIĘCEJ CZERWIENI – KATARZYNA PUZYŃSKA
Powszechnie
ostatnimi czasy, między innymi za sprawą „Domu nad rozlewiskiem” Małgorzaty
Kalicińskiej czy popularnych seriali, rozpowszechnił się obraz spokojnej wsi
darzącej przybyszów nutką ciszy i wytchnienia od wielkomiejskiego hałasu. Nic
więc dziwnego, że mając do czynienie z książką, której akcja rozgrywa się na
wsi, od razu nasuwa się na myśl miejsce sielskie, anielskie. Stąd nie dziwota,
że to właśnie krajobraz polskiej wsi, tak często jest wykorzystywany zarówno w
literaturze, jak i filmie. Przenosząc widza w idealną oazę spokoju, do której
często pragnie się przenieść. I niczym bohaterowie uciec od szarej
codzienności, związanych z nią problemów, a przede wszystkim również dostać
szansę życia na nowo. Zostawiając wszystko to, co było złe w życiu w metropolii.
Tym razem jednak wyobrażenie
prowincjonalnej egzystencji, będzie zupełnie inne, bo polska wieś zbrodnią
silna. Stworzone przez Katarzynę Puzyńską
Lipowo, w którym rozgrywa się akcja „Motylka” i po części drugiego tomu serii „Więcej
czerwieni” wcale nie będzie przyjazne, lecz niebezpieczne i warto mieć tam oczy
i uszy szeroko otwarte.
Do wsi Lipowo
przyjeżdża Weronika Nowakowska, młoda kobieta będąca właśnie po rozwodzie z
mężem. Odkupiła od niego niewielki majątek w mazurskiej miejscowości Lipowo.
Jednak nie wszyscy mieszkańcy będą do niej mile nastawieni, bowiem miejscowi
nie za bardzo przepadają za obcymi. Już na samym początku leśniczy nie
przebierając w słowach zwraca jej uwagę, że w lesie puszcza wolno biegającego
psa. Równocześnie poznaje sympatyczne osoby, do których z całą pewnością można
zaliczyć Blankę Kojarską, której nowa mieszkanka przypada do gustu i chcąc
lepiej ją poznać zaprasza Weronikę do siebie na obiad. Wówczas to Nowakowska
staje się świadkiem dość nietypowego przebiegu posiłku i szybko zauważa, że w
domu lokalnych bogaczy, każdy z jego mieszkańców jest do siebie wrogo
nastawiony. Niedługo potem zostają znalezione potrącone przez samochód zwłoki
zakonnicy. Szybko okazuje się, że w zabójstwo mniszki może być zamieszanych
wiele osób, a znalezienie winnego wcale nie będzie proste. Sama zmarła zaś
skrywa wiele tajemnic, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne.
Niedługo potem zostają znalezione ciało drugiej kobiety. Wówczas to w
prowadzeniu sprawy lokalnej policji pomóc ma komisarz z Komendy Powiatowej,
ekscentryczna Klementyna Kopp. Razem będą próbować ująć mordercę, który sam siebie nazywa Motylkiem.
Jeśli zaś chodzi o fabułę „Więcej czerwieni”, to tym
razem w Lipowie trwa lato w pełni. A
koniec sierpnia oznacza dla jego mieszkańców początek żniw, w sadach dojrzewają
jabłka, a dzieci już za miesiąc powoli rozpoczynają kolejny rok nauki. Tym samym
jest nieco pracowicie i Lipowczanie zdążyli już zapomnieć o wydarzeniach z
ostatniej zimy związane z seryjnym zabójcą, Motylkiem. Dzięki czemu wioska na nowo
wróciła do swojej sennej atmosfery i spokoju.
Jednak ów błogi nastrój ponownie wstrząsa morderstwo dwóch kobiet
znalezionych na drodze z Lipowa do kolonii Żabie Doły, obie zostały zgwałcone, jednej zostały wycięte oczy, a drugiej zaś
uszy. Sprawą ponownie ma zająć się dowódca komisariatu w Lipowie, Daniel
Podgórski wespół z kontrowersyjną panią komisarz, z policji powiatowej w Brodnicy,
Klemetyną Kopp. Do pomocy zostają im przydzieleni: partner policjantki, Wiktor
Cybulski, funkcjonariusz z kolonii Żabie Doły, Grzegorz Mazur oraz policyjny
psycholog Julia Zdrojewska. W trakcie śledztwa dochodzi do następnej makabrycznej
zbrodni dokonanej na kolejnej, miejscowej kobiecie, Oldze Bednarczyk. W tej
sytuacji wszystko powoli ma sugerować, że ponownie mają do czynienie z seryjnym
mordercą, którego prasa ochrzciła Mordercą Dziewic. Jednak to wcale nie będzie
koniec dokonywanych w spokojnej dotąd miejscowości zbrodni. Policja zaczyna szukać
punktów wspólnych, stworzyć profil psychologiczny oprawcy, niestety nie wszystkie
zgony dadzą się ze sobą łatwo powiązać w jedną całość. Sprawca ich rozpoczyna
prawdziwą grę z policją, a szczególnie zaprasza do niej….. Klemetynę Kopp.
„Motylek” otwiera cykl o Lipowie, któremu udało się
zabrać liczne grono fanów, przez co nie trzeba zbytnio go przedstawiać.
Puzyńska tworzy dość nietypowy kryminał, rewelacyjnie łącząc ze sobą zagadkę
kryminalną z niemniej interesującym tłem społeczno-obyczajowym. W trakcie
lektury czytelnik przekonuje się, że każdy z mieszkańców wsi ma swoje własne
tajemnice, które nigdy nie powinny zostać odkryte. A ujawnienie ich wywoła
prawdziwą burzę, nikt bowiem w tej miejscowości nie jest do końca taki, jaki
mógłby się wydawać na początku.
Jednym
z atutów powieści stanowi świetnie skonstruowana zagadka kryminalna. Początkowo
potrącenie nikomu nieznanej zakonnicy, może wydawać się jedynie nieszczęśliwym
wypadkiem, którego sprawca obawia się konsekwencji z powodu opuszczenia miejsca przestępstwa. Wraz z tokiem śledztwa
widzimy, że stanowi ono jedynie wierzchołek góry lodowej, a kolejne zbrodnie
mają ścisły związek z przeszłością zabójcy. Z całą pewnością ona nie da o sobie
zapomnieć i dawne krzywdy muszą zostać pomszczone.
Podobnie rzecz ma się w drugim tomie serii, czyli w „Więcej
czerwieni”. Podobnie do poprzedniego tomu potrafi on trzymać w napięciu od
pierwszej do ostatnie strony. Ponownie zostaje pokazana zbrodnia, której ofiarą
może paść dosłownie każdy. A Puzyńska w mistrzowski sposób zmienia codzienność
w koszmar, gdzie nikt nie może czuć się bezpiecznie.
Nie wspominając, że autorka
zarówno w „Motylku”, jak i w „Więcej czerwieni” nieustannie wodzi czytelnika za
nos. Już w trakcie połowy pierwszego tomu serii byłem całkowicie pewien, kto
jest tytułowym Motylkiem. Chciałem jedynie upewnić się w swoich
przypuszczeniach i poznać motywy jego działania. A na samym końcu książki,
kiedy wszystkie moje przewidywania się potwierdziły, czułem pewien niedosyt z
powodu zbytniej oczywistości, kto zabija w Lipowie kobiety. To wtedy właśnie
dostałem obuchem w głowę i całość zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Podobnie
w drugim tomie, kiedy wydawało mi się, że już mam pewne podejrzenia,
rozsypywały się się one niczym domek z kart. Dzięki temu czytelnik razem z
bohaterami musi głowić się nad rozwiązaniem śledztwa. A i tym razem samo
zakończenie jest na pewno bardzo zaskakujące. Przez co Puzyńska pokazała, że w
u niej nie można być niczego pewnym do końca i jest ona mistrzynią ostatniego
zdania.
Ponadto w powieści występuje fenomenalnie wręcz oddany charakter
małej miejscowości z niezwykle bogatą paletą postaci. W przypadku „Motylka” szczególnie
wyróżniają się Kojarscy, którzy to z racji posiadanego dużego majątku, myślą o
sobie, jako o kimś lepszym od innych. W ich opinii są oni ponad wszystkimi i
wcale nie ukrywają chęci wpływania również na pracę lipowskiej policji. Na
przykład zgłoszenie przez nich zaginięcia luksusowego samochodu powinno przybrać
charakter priorytetowy, z powodu wartości auta. To rodzina mająca wiele sekretów,
a śmierć zakonnicy obudzi u nich liczne uśpione dotąd demony przeszłości, wywołując
tym samym bezpardonową walkę mająca na celu zniszczenie przeciwnika, a wszyscy
domownicy staną się dla siebie najgorszym z możliwych wrogów. Same zaś więzy
krwi w rozpoczętej między nimi walce nie będą miały żadnego znaczenia. Rodzina
Adamsów przy Kojarskich, to jeszcze nic. Do tego dochodzi para służących
Agnieszka i Tomasz są tak, samo nietypowi jak reszta mieszkańców Lipowa.
Szczególnie ten ostatni będący przystojnym mężczyzną i mogący bez problemu
podobać się kobietom, pod swoją miłą aparycją oraz życzliwym zachowaniem, skrywa przerażające
i mroczne oblicze.
Lipowczanie to ludzie, o których trudno jest zapomnieć i
oprócz lokalnych krezusów, jednym z ciekawszych wątków poruszonych przez
Puzyńska stanowią dzieci policjanta Janusza Rosoła. Są oni typowymi
nastolatkami przechodzącymi obecnie swój okres buntu i dokonują wyborów nie
zawsze właściwych, lecz pociągającymi tragiczne w swym wydźwięku konsekwencje. Również
oni są nieufni wobec siebie, a z całą pewnością ojciec nie stanowi dla nich do
pewnego momentu żadnego autorytetu, mało tego uchodzi w ich opinii za wroga
numer jeden. Jednocześnie staną się oni dla autorki pretekstem do poruszenia
trudnych tematów społecznych, takich jak: przemoc wśród nastolatków, problem
narkotyków, seksu i wpływu grupy przestępczą w życie młodzieży. Rosołowie to
rodzina bardzo zagubiona, która potrzebuje wiele czasu i przeżycia wielu
cierpień, aby na nowo znaleźć zagubioną u nich miłość. A może po prostu
nauczenia się dania jej dość do głosu.
Wreszcie porusza ona również temat przemocy domowej,
zarówno słownej, jak i fizycznej. Pokazuje obraz kobiet przez lata
maltretowanych, zastraszonych i całkowicie uzależnionych od męża, bez względu czy
żyły one w zeszłym bądź obecnym stuleciu. Metody używane przez sadystycznych
małżonków zawsze były takie same, a winą żony było nie tylko przysłowiowe
przesolenie zupy. To wizerunek kobiet psychicznie i fizycznie zniszczonych i
zakompleksionych, potrzeba im będzie dużej odwagi do przeciwstawienia się
damskiemu bokserowi i rozpoczęcie walki o odzyskanie utraconej godności.
Natomiast w „Więcej czerwieni” autorka wykorzystuje tzw. szkolną paczkę. Często w szkole lub
klasie jest grupa trzymająca się razem i klasowy oferma, który zostaje
odrzucany przez rówieśników, stając się przy tym przedmiotem niewybrednych kpin
i okrutnych żartów. Tak, jest również tym razem. I mimo, że ludzie ci lata
nauki, mają już dawno za sobą, to nadal łączą ich przeróżne związki: zarówno
miłosne, przyjacielskie, ale i zawodowe. A jedno można stwierdzić z pewnością,
przyjaźń z lat szkolnych na pewno nie istnieje już między nimi. Teraz łączą ich
już przeważnie interesy. I tu autorka stworzyła sobie prawdziwe pole do popisu,
nie stroniąc przy tym nawet od najbardziej kontrowersyjnego tematu, jaki
stanowi film snuff. Polega on na nagrywaniu scen zbrodni lub gwałtu, aby
następnie go sprzedać. Im bardziej drastyczny, tym lepiej da się na nim
zarobić. To grupa osób od początku owiana potężną mgłą tajemnicy, mają ze sobą
kontakty, mało tego wspólnie pracują w ośrodku wypoczynkowym. Równocześnie
jedno od drugiego staje się coraz bardziej uzależnione. Wraz z biegiem akcji
kolejne tajemnice z ich życia zaczynają wychodzić na światło dzienne, a
pierwsze z nich pochodzą jeszcze z czasów szkolnych.
Z drugiej zaś strony policjanci przekonają się, że
wszystkie kolejno pojawiające się tropy wcale nie muszą być jednoznaczne,
podobnie do ludzi znajdujących się w ich kręgu podejrzeń. Każdy może mieć
motyw, ale wszyscy zachowują się w sposób pokazany przez rzeźbę trzech mądrych
małp: nic nie widzę, nic nie słyszę i nic nie mówię. A więc dokładnie, jak
większość społeczeństwa tłumaczącego się chęcią uniknięcia problemów. Oni
jednak widzieli znacznie więcej, niż się może wydawać na początku.
Podobnie, jak w
„Motylku” również i tym razem Puzyńska pokazując zagadkę kryminalną, tworzy
bardzo interesujące tło społeczno-obyczajowe. Do jednych z bardziej wiodących tematów
należy problem prostytucji młodych
kobiet. Po pierwsze są one doskonałym obiektem dla wszelkiego rodzaju
psychopatycznych morderców, równocześnie
autorka nie stroni od najbardziej wyuzdanych scen erotycznych, jednak przy
zachowaniu granic dobrego smaku. Bardzo często pochodzą one z ubogich rodzin i
uprawiając najstarszy zawód świata widzą dla siebie, szansę zarobienia
większych pieniędzy stanowiących przepustkę do lepszego życia. Z drugiej strony
nie zdają sobie sprawy, że mogą przez to stracić miłość i zniszczyć swój
związek. Natomiast w „Więcej czerwieni” również nie brakuje pokazania obrazu
męskiej prostytucji, dzięki czemu problem ten dotyka jednocześnie kobiety i
mężczyzn. Przez co ponownie pisarka łamie obecny w naszej mentalności tabu,
właśnie przez poruszenie nieco kontrowersyjnego tematu.
Wreszcie niewątpliwym atutem książek stanowi sama jej
konstrukcja. W niezwykle interesujący sposób łączy ona ze sobą przeszłość,
która obecnie upomina się o swoje prawa. Wydarzenia współczesne w „Motylku”
zaczynają się na przełomie 2012 i 2013 roku, jednak nieustannie wraca do tego
co miało miejsce w końcówce lat 50. XX wieku. Pokazując dramatyczną historię
rodziny, która w oczach ludzi stanowiła mezalians nie do zaakceptowania. Stało
się tak za sprawą zawarcia małżeństwa przez szanowanego powszechnie lekarza,
wywodzącego się z zamożnej familii z wiejską i ubogą dziewczyną. Powszechna
nienawiść, jaką obdarzono kobietę, również przeniesie się na grunt domowy i
sposób traktowania jej przez męża sadystę. Mężczyzna nie lepiej również będzie
obchodził się ze swoim synem. Przez co, przez lata obecna w ich życiu nienawiść i
wzajemna pogarda, wyda tragiczne skutki. A zło, które raz wkradło się do nich,
już ich nigdy nie opuści, wydając obecnie dramatyczny w swym oddźwięku skutek. To
historia kolejnych pokoleń zmagających się z brakiem miłości w życiu rodzinnym,
w którym obecna była jedynie wzajemna pogarda i odrzucenie. To ludzie
spragnieni głębokiego i czystego uczucia, którego nigdy nie doznali, a przez to
trudno jest im go dać sobie wzajemnie. To osoby głęboko poranione i raniące
swoich najbliższych. Łańcuszek wzajemnych krzywd, pretensji i obecna w życiu
każdego z członków tej rodziny nienawiść, odbije się na wszystkich kolejnych
jej pokoleniach. Podobnie w drugim tomie również pewne dramatyczne wydarzenia z
przeszłości bohaterów, upomną się o niewyrównany rachunek krzywd. Udowadniając ponownie,
że nie ma winy bez kary.
Tym samym u Puzyńskiej przeszłość
z teraźniejszością głęboko się przenikają oraz mają ze sobą ścisły związek.
Przy
tej okazji warto wspomnieć, że Puzyńska będąca z wykształcenia psychologiem,
wykorzystują zdobytą przez siebie wiedzę w odmalowywaniu sposobu myślenia małej,
wiejskiej miejscowości. Rewelacyjnie również w obu tomach oddaje psychikę
mordercy wnikając w jego chory umysł, który wielokrotnie przemawia na kartach książki,
potęgując towarzyszący lekturze nastrój
grozy.
Z
drugiej strony w pierwszym tomie pokazując tytułowego Motylka odsłania kolejne
elementy układanki składające się na dramat, który obecnie staje się udziałem
Lipowa. Poznajemy jego motywy działania, widzimy jak na skutek obecnej w życiu
jego i jego rodziny nienawiści, został wypaczony posiadany przez niego sposób
postrzegania rzeczywistości. Przez co autorka udowadnia, znany powszechnie
fakt, jak łatwo jest człowieka zniszczyć. Trochę inaczej wygląda to w „Więcej
czerwieni”, gdzie jedynie śledzimy kolejne zbrodnie, słysząc jednocześnie przy
nich głos zabójcy. Jednak podobnie do swego poprzednika, również i on genialnie
potrafi być zakamuflowany.
Na
koniec warto wspomnieć o samych bohaterach cyklu. Z całą pewnością i
odpowiedzialnością, mogę uznać, że Klementyna Kopp zalicza się do moich ulubionych
śledczych. Jest ona bezczelna, arogancka, mało tego wręcz despotyczna nadając w
pracy narzucony przez siebie sposób prowadzenia śledztwa. W pracy nie przebiera
w słowach i czynach, tym samym niejednokrotnie jest po prostu nieobliczalna. Do
tego owiana jest tajemnicą z przeszłości. Dowiadujemy się, że od lat zmaga się
z bólem z powodu utraty ukochanej Teresy. Można mieć podejrzenia kim była dla
niej zmarła, lecz chyba do końca nie jest to długo oczywiste. Klementyna to
osoba kontrowersyjna nie tylko z powodu zachowania, lecz również wyglądu. Mając
około sześćdziesięciu lat ubiera się w skórzane kurtki, nosząc włosy ostrzyżone
na „jeżyka”. Do tego podobnie, jak wielu innych książkowych policjantów,
również i ona ma swój nałóg – picie Coca Coli i zajadanie się czekoladowymi
batonikami - co chyba jest najmniej szkodliwym uzależnieniem - jak również swój
nieodłączny zwrot – „Czekaj. Stop.” Czy „Fajnie, ale…” wymawiając przy tym
kolejne słowa niczym karabin maszynowy i zawsze jest niemile widzianym gościem.
W każdym razie, samo pojawienie się Kopp sprawia, że show należy do niej.
Przeciwwagą
do niej jest nieco fajtłapowaty, komendant komisariatu w Lipowie, Daniel
Podgórski. Człowiek liczący sobie ponad trzydzieści lat i cały czas mieszkający
z matką, wywierająca na niego silny wpływ, jak również pomagającej miejscowym
stróżom prawa w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Poznanie Weroniki nieco
odmieni jego dotychczasowy sposób bycia, tym bardziej, że trudno będzie ukryć
mu rosnąca fascynację nowo poznaną panią psycholog. To osoba dobroduszna i
ciepła, wzbudzająca u czytelnika dużą sympatię.
Ponadto bardzo
spodobała mi się osoba Wiktora Cybulskiego z „Więcej czerwieni”. Nieco w moim
odczuciu kontrowersyjnego policjanta, na pewno jednak nie dorównującego Kopp
talentem. Już samo jego przedstawienie się należy do dość nietypowych przez ciągłe
podkreślanie, że nie należy do rodziny aktora Zbigniewa Cybluskiego, choć byłby
to dla niego honor. Do tego jest on wielki miłośnikiem różnego rodzaju systemów
filozoficznych i religii. A swoją wiedzę z tego zakresu, wykorzystuje nie tylko
w życiu codziennym ale również w swojej pracy, niejednokrotnie wystawiając
cierpliwość Klemetyny na dużą próbę. Do tego koneser i znawca rodzajów serów i
człowiek kochający gotować oraz rozmawiać o jedzeniu. Człowiek rodzinny ciepły
i życzliwy. Chociaż pod wpływem pewnego wydarzeniu nieco zmieni się jego sposób
zachowania. Wydaje mi się, że jedną z jego dewiz życiowych jest udawanie, że
nic się nie stało i bardzo nie lubi, aby ktoś próbował w jakikolwiek sposób i
pod jakimkolwiek pretekstem zmieniać ten stan rzeczy. Na pewno bardzo chętnie
spotkałbym się z nim ponownie w kolejnych tomach.
Jednak „Więcej czerwieni” ma całkowicie nową grupę
postaci, a z Januszem Rosołem i jego rodziną oraz Markiem i Pawłem, czy
wreszcie z niezastąpioną panią Marią Podgórską;
musimy się rozstać. Mimo to, nie brakuje ponownie całej palety bardzo
ciekawych osobowości. Poza wspomnianym przeze mnie Wiktorem, spotykamy się
między innymi: z byłym marynarzem Kamilem Mazurem. Jest to syn szefa
komisariatu kolonii Żabie Doły, Grzegorza. Człowieka despotycznego, który żąda
od rodziny bezwzględnego posłuszeństwa, chociaż w przeciwieństwie do kolegi po fachu Pawła nie zdradza żony i
niestosuje przemocy domowej. Wszystko ma być dokładnie, tak jak on chce. A
jedynym godnym zajęciem dla mężczyzny jest albo noszenie munduru policyjnego,
albo wojskowego. Stąd był dumny z syna, gdy dowiedział się o fakcie przyjęcia
go do marynarki. Jednak pewne wydarzenia sprawiły, że chłopak został wyrzucony
ze służby, a obecnie pracuje, jako ratownik w lipowskim ośrodku Słoneczna
Dolina. Kamil jest dobrze zbudowany, to obiekt westchnień kobiecych serc,
wydaje się z pozoru osobą dość sympatyczną. Wraz z biegiem akcji, zaczniemy
poznawać jego nieco mroczniejszą naturę i o ile na początku chętnie bym się z
nim zaprzyjaźnił, to potem niekoniecznie miałbym na to ochotę. Na pewno jest to
osoba, mająca znacznie większe przewinienia, niż zawiedzenie pokładanych w nim
nadziei. Przede wszystkim to człowiek okrutny i niezwykle agresywny.
Podobnie rzecz wygląda
w przypadku innych postaci: Mileny Król noszącej na twarzy bliznę podobną do
Jokera z filmów o Batmanie; czy dość aroganckiej i niejednokrotnie bezczelnej
Bernadetty Adamczyk – asystentki dyrektora miejscowej szkoły. Obie kobiety mają
bardzo wiele do ukrycia i nie znają słowa „szczerość”. Do tego dochodzi nieco
ekscentryczni Eryk i Feliks Żukowscy -
dyrektor szkoły i jego syn uchodzący w miejscowej społeczności za
dziwaka i outsidera. Tym samym powstaje galeria osobliwości, w której to
podobnie do mieszkańców Lipowa poznanych w „Motylku” każda z nich ma wiele
sekretów, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne. A wzajemne
powiązania między mieszkańcami kolonii Żabie Doły są o wiele silniejsze, niż
się z początku by się mogło wydawać. A jej mieszkańcy i sama osada wcale nie
jawią się, jako przyjazna. Co też przekłada się na klimat miejscowego ośrodka
wypoczynkowego Słonecznej Doliny
Podsumowując
Katarzyna Puzyńska zarówno w „Motylku”, jak i w „Więcej czerwieni” kompletnie
zmienia obraz polskiej wsi, z miejsca przyjaznego przyjezdnym, sielskiej oazy
spokoju, w miejsce nieprzyjazne i wrogo nastawione do obcych. Miejsca, którego
mieszkańcy mają sekrety, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, a w
momencie, kiedy to się staje rodzi się w spokojnej dotąd miejscowości istne
trzęsienie ziemi. Autorka udowodniła, że nawet w sennej wsi może znaleźć się człowiek,
który wstrząśnie posadami wioski. A co dziwniejsze przyciąga ona o wiele
silniej od wsi z powieści Kalicińskiej czy serialowych Wilkowyj. Jest ona
mistrzynią ostatniego zdania. W ostatnich stronach powieści potrafi zafundować
czytelnikom istne trzęsienie ziemi, tsunami, burze z piorunami, czy cokolwiek
innego chcecie. A stworzona postać komisarz Klementyny Kopp wraz z mieszkańcami
Lipowa i okolic tworzą prawdziwą galerię osobowości, które nie dadzą o sobie
zapomnieć. Jednocześnie muszę podkreśli, że pierwszy tom cyklu zdecydowanie
lepiej mi się podobał. Drugi nieco przybladł w porównaniu do poprzednika,
chociaż również jest nie mniej interesujący.
Polecam.
Moja ocena
Motylek – 10/10
Więcej czerwieni – 8/10
Źródło: Wydawnictwo Pruszyński i Spółka