Autorzy dreszczowców prześcigają się w bestialskich zbrodniach. Mają paraliżować czytelnika okrucieństwem i całkowicie go obezwładnić. Tak też jest w przypadku Druciarza Krzysztofa Jóźwika.
Na terenie puławskiej Grupy Azoty dochodzi do makabrycznego morderstwa. Ofiarą padła pracownica tamtejszych Zakładów. Jej łono zostało wypełnione drutami, a ona znaleziona została w kałuży krwi. Dochodzenie w jej sprawie przejmują starszy aspirant Hubert Zaniewski i Ewa Jędrycz, która jeszcze nie o trzasnęła się po poprzedniej sprawie. Dochodzeniowcy chcąc rozwiązać zagadkę muszą zanurzyć się głęboko w przeszłość.
Krzysztof Jóźwik doskonale operuje kilkoma elementami mającymi wprowadzić czytelnika w mroczną atmosferę. Zaczyna mocnym akcentem, potem zaś umiejętnie gmatwa wszystko i podsuwa tropy, za którymi podążając dostrzega się wysoki skomplikowania zagadki. Tu nic nie jest oczywiste, wyprowadzanie na manowce i porzucenie na nich jest tym, do czego trzeba się przyzwyczaić. Do tego dochodzi umiejętnie dozowana porcja makabry. Nie brakuje drastycznych scen, które mają określoną funkcję do spełnienia, a nie tylko obrzydzić. Tu wszystko stanowi dobrze zaprogramowaną maszynerię, gdzie najdrobniejszy nawet element, jak pogodowa aura ma odgrywać swoją rolę. Krzysztof Jóźwik wie, jak rozgrywać bohaterami, jak ustawić ich na powieściowej szachownicy, by podkręcić adrenalinę. Dłuższy czas nie widać w tej wirtuozerii sensu pisania o wydarzeniach sprzed dekady i następnych lat, mogę zapewnić, że ma to swój głęboki sens, chociaż niestety w tej doskonale naoliwionej maszynie zbrodni pojawia się skaza. Mimo to, wchodzimy coraz głębiej w chory umysł mordercy, to gdzieś budzą się wątpliwości dokąd zmierzamy. Samo natomiast zakończenie zwala z nóg.
Druciarz nie tylko zawiera świetnie skonstruowaną zagadkę kryminalną, ale dotyka kilku ważnych tematów, jak choćby życie z wyrzutami sumienia, podnoszenie się po traumie. Okres dorastania trójki szkolnych łobuzów, którzy wywodzą się z różnych środowisk i zmierzają do totalnego zatracenia. Alkoholowe libacje, podpalanie w szkolnej toalecie papierosów i narkotyki, do tego dołożyć można bójki i erotyczne podniecenie wywołane oglądanymi pornosami, by stwierdzić, że podążają donikąd. Dla nich nie widać nadziei, chociaż w dorosłym życiu, każdy poszedł własną drogą i różnie potoczyły się ich losy. Jest jednak coś, co stanowi ich piętno - to życie w gniewie i brak miłości.
Z pewnością nie jest to powieść dla każdego, jednak wielbiciele mocnych dreszczowców będą usatysfakcjonowani. Przede wszystkim na pierwszy plan wysuwa się zbrodnia i historia trójka młodocianych łobuzów, a nie życie śledczych, które zostało potraktowane marginalnie. Wszystko razem nie pozwala oderwać się od lektury. Ja natomiast mam ochotę na więcej Krzysztofa Jóźwika.
Polecam.
Moja ocena 8/10
Wydawanictwo Filia