Malownicza zatoka i dom, który miał stać się spokojną przystanią. Małżeństwo w kryzysie i marzenia o tym, co już dawno za nimi. Mistrzyni powieści obyczajowej, Kristin Hannah Odległymi brzegami zaprasza do pełnej melancholii podróży w głąb tego, co intymne, tego co znajduje się w ludzkiej duszy.
Birdie i Jack stanowią na pozór wzorowe małżeństwo. Wychowali dwie dorosłe już córki i kiedy inne pary rozchodziły się, oni wciąż są razem. Tyle tylko, że dawna miłość wygasła, dzieci wyfruneły z gniazda, a ich już tak nie wiele łączy. Ona czuje się samotna i tęskni za dawną czułością,od lat żyje w cieniu męża. On puka do kolejnych drzwi sportowych redakcji, ale z powodu grzechów młodości nikt nie chce dać drugiej szansy. Kiedy wydaje się, że wszystko stracone i dawna gwiazda mężczyzny już zgasła, trafia na temat młodego sportowca, który stanowi nadzieję amerykańskiego futbolu. Miał będąc pijanym dopuścić się czegoś, co na zawsze przekreśli jego karierę. Jack za sprawą afery wraca do łask redakcji i w końcu dostaje propozycję nie do odrzucenia. Tyle tylko, że wiąże się to z przeprowadzką, na którą żona nie zgadza się. Czy Birdie i tym razem poświęci wszystko dla męża?
Kristin Hannah doskonale wie, jak opowiadać o ludzkich problemach i dramatach. W Odległych brzegach nieco zmienia konwencję. Już na początku jasno stawia temat, o którym będzie opowiadać. Małżeństwo w średnim wieku, które tak naprawdę już nic nie łączy. Brak czułości, wspólnych marzeń i córek, które do tej pory łączyły ich ze sobą. Teraz zostali w pustym domu, w którym ona znalazła swoje miejsce na ziemi, on zaś nic do niego nie czuje i chętnie, by z niego uciekł. Każde z nich stanowi samotną wyspę z odmiennymi marzeniami i oczekiwaniami względem współmałżonka. Kiedy jedno pragnie spędzić spokojnie życie i cieszyć się ciszą, drugie pcha do sławy, do innego świata od tego, w którym obecnie przyszło mu żyć. Wraz z upływem lat Birdie zapomniała o dawnej pasji, pogrzebała własne pragnienia, żyjąc życiem, w którym nie jest szczęśliwa. Jack zaś nigdy nie pogodził się z zaprzepaszczeniem marzeń o sławie i wciąż pędzi za nimi, nie zważając na cenę, jaką pewnego dnia przyjdzie mu zapłacić. Kristin Hannah z niezwykłą delikatnością dotyka tego, co najbardziej kruche, a za razem niezbędne do życia. Rodziny i nie zawsze prostych w niej relacji, konforontując ją z osobistą pasją niezbędną do poczucia spełnienia, robienia tego, co się kocha. O ile nie stroni od konfrontowania bohaterów z dramatyczną sytuacją, jej powieści kipią od emocji i całej palety uczuć. To tym razem stawia na zwyczajne życie kilku ludzi, bez większego dramatyzmu. Ich dramat jest ukryty w ich sercu i nawet niezbyt zauważalny dla otoczenia, tylko najbardziej spostrzegawczy potrafią dojrzeć to, co kryje się w ich sercu. Ich lęki, obawy, smutek i żal za tym, co wydaje się bezpowrotnie stracone. Katalizator wydobycia tego, pojawia się nagle. Jedno zdarzenie i wszystko staje do góry nogami. Bohaterowie zaś powoli, ale nieuchronnie będą zmuszeni nie tylko do konfrontacji samym ze sobą, ale też na nowo przyjrzeć się relacjom łączących ich z różnymi członkami rodziny i odkryć to, co jest dla nich najważniejsze. Kristin Hannah z właściwą dla siebie cechą nie daje prostych recept, nie obiecuje różowych i cukierkowych barw, natomiast jest u niej twarde stąpanie po ziemi, zwyczajna codzienność z którą trzeba się zmagać, by nie zatracić sensu życia. To, co dominuje u nich to nostalgia. Wypełnione w powieści jest ją dosłownie wszystko. Smutny odcień morza, pusta plaża i drzewa, unosząca się atmosfera, a przede wszystkim wnętrze bohaterów, chociaż przejawia się w różny sposób. Każde z nich pragnie tego, co dla niego było ważne. Czułości, bezpieczeństwa i stabilności. Z drugiej strony stoją własne oczekiwania. Niby różnią się od siebie charakterem i podejściem do życia, ale w rzeczywistości po prostu stanowią dwójkę ludzi, którzy na przestrzeni lat pogubili się. W tej opowieści nie ma złych ludzi, wszyscy cierpią na swój własny sposób i potrzeba odwagi, by na nowo odkryć siebie i więzi, które dotąd były niezauważalne.
Odległe brzegi bez zbędnego koloryzowania z jednej strony, z drugiej zaś bez sztucznej dramaturgii snują niezwykle intymnaą opowieść. Czasem czytelnik czuje się niezręcznie przyglądając się uczuciom, pragnieniom i myślom bohaterów. Wprowadzeni zostajemy w najintymniejsze zakątki, o których istnieniu zapomniane, nie pozwala się dojść do głosu. Kristin Hannah snuje niespieszną opowieść, po tylko by lepiej pokazać charaktery wykreowanych sylwetek, pozwolić nam na lepsze ich poznanie, zrozumienie dążeń i cierpienia, z którym zmagają się w ciszy, a z którym nie umią pogodzić się. Jedno jest pewne, potrzeba czasu i odwagi, by zmierzyć się z samym sobą i docenić to, co pozornie tylko wydaje się stałe. Kristin Hannah zawsze daje nadzieję na lepsze jutro.
Polecam.
Moja ocena 7/10
Wydawanictwo Świat Książki