WILLOW
– VIRGINIA C. ANDREWS
Moda na sukces czy raczej przepis
na sukces jest nieprzerwanie od dawna taki sam. Duża porcja bogactwa, tu
używamy pięknych rezydencji, luksusowych samochodów oraz drogiej biżuterii. Do
tego szczypta osobistych problemów bohaterów, wreszcie garść rodzinnych
sekretów i gotowe - mamy typowy scenariusz telenoweli lub powieść sagę.
Do tego właśnie nurtu
należy po raz pierwszy publikowana w Polsce „Willow” Virginii C. Andrews.
Stanowi ona pierwszy
tom sagi rodzinnej. „Willow” opowiada historię dziewiętnastoletniej dziewczyny
z zamożnej rodziny. Ojciec jej jest
cenionym psychiatrą i właścicielem kliniki. Wychowana została w przekonaniu, że
została adoptowana, ponieważ biologiczna
matka była chora psychicznie. Matka adopcyjne (M.A jak nazywa ją tytułowa
bohaterka) zaś robiła dosłownie wszystko, aby zatruć córce życie, przekonać ją
oraz otoczenie, jakoby odziedziczyła ona chorobę umysłową. Jedynie zawsze mogła
liczyć na troskę i miłość ze strony niani Isabell, którą nazywała Amou. Tak właśnie upływało dzieciństwo
Willow. Teraz jest już studentką, M.A zginęła dwa lata wcześniej w wypadku
samochodowym. Niespodziewanie przychodzi do niej wiadomość o tym, że ojciec
jest w ciężkim stanie w szpitalu i zostało mu nie wiele życia. Willow
koniecznie przed śmiercią chce zobaczyć ukochanego tatę, który zawsze obdarzał
ją miłością. Mężczyzna umiera zostawiając jedynaczce tajemniczy list wraz z pamiętnikiem. Po ich
lekturze życie dziewczyny zmienia się radykalnie i nic już nie będzie takie samo.
A na jej drodze stanie bogaty i przystojny mężczyzna, przy którym serce panny
de Beers zacznie bić mocniej.
W moim odczuciu „Willow” to powieść obyczajową z
elementami romansu. Oczywiście sam wątek miłosny między nią a Thatcherem
zajmuje dojść ważne miejsce w narracji, jednak nie on ma stanowić główny pion
fabuły. Przede wszystkim został przedstawiony obraz dziewczyny, która doskonale zna smak
odrzucenia z powodu nie przystawania do pewnych ram zachowania, wymaganych od
niej przez matkę adopcyjną, jak również narzeczonego Allana. Już w dzieciństwie
czuła smak pogardy ze strony M.A, nigdy nie doznała od niej choćby odrobiny
miłości, jedynie niczym nieuzasadnioną nienawiść oraz przekonanie, że powinna być
wdzięczna im, że zechcieli przygarnąć sierotę. Ponadto nad jej życiem wiecznie
wisiało rzekome widmo choroby psychicznej.
Obecnie będąc już
studentką nadal musi walczyć o samą siebie, o prawo do samostanowienia nawet
wbrew woli otoczenia. Dla odmiany teraz ciotka przypomina jej o długu
wdzięczności, jaki powinna czuć do rodziny ojca, dla której nigdy nie będzie
pełnoprawnym członkiem. To jest pierwszy rodzaj cierpienia, chyba
najdotkliwszy, kiedy ów brak akceptacji płynie ze strony najbliższych. Gdyby
tego było mało, również jej narzeczony zgadza się na związek z nią, jeśli spełni
jego oczekiwania. Na pewno w przypadku chłopaka nie ma miłości bezinteresownej. I znowu ten, kto
powinien być dla niej wsparciem okazuje się kolejnym gnębicielem.
Andrews w mistrzowski
sposób pokazuje, jak bardzo tego rodzaju wieloletnie cierpienia mogą zostawić w
sercu człowieka bardzo mocne rany, odbijając się dosłownie na wszystkich
dziedzinach życia. Brak wówczas pewności siebie, nieumiejętności obrony wobec
ataków oraz pewnego wycofania się.
Mimo tego Willow potrafi znaleźć w sobie wewnętrzną siłę,
aby przeciwstawić się wszechobecnej presji i nawet wobec braku akceptacji ze
strony otoczenia, walczyć o to, co dyktuje jej serce. To kobieta silna, zdecydowana, jednocześnie bardzo wrażliwa i krucha.
Nie potrafi myśleć o sobie, lecz najważniejsze jest szczęście bliskich. W
trakcie lektury miałem wrażenie, że doskonale nauczyła się bronić wobec
psychicznej przemocy, jaką wobec niej się stosuje. Jest dumna oraz zna swoją
wartość z czasem bardzo zdecydowanie pokaże, że pora aby ona samostanowiła o sobie, nawet jeśli jej
decyzje nie podobają się innym.
Kolejny element zajmujący dość ważne miejsce w powieści
to świat bogaczy z Palm Beach. Ludzi próżnych, nie widzących niczego poza
czubkiem swojego nosa. Absolutnie nie liczą się z uczuciami innych, są niewrażliwi
na cudze cierpienie, do tego stopnia, że nie ma w tej dzielnicy szpitala ani
cmentarza. Gdyż śmierć i choroba nie należą do dobrego tonu. Wśród nich musi
zawsze panować głupkowata radość. Określenie, jakim określił ich jeden z
bohaterów powieści „pustaki” wydaje się w stu procentach adekwatne. Nic nie
robią bezinteresownie. Mimo pokazywanej pozornej wesołkowatości. Dla mnie byli
oni wręcz przerażający z powodu swojej obłudy, hipokryzji czy cynizmu. Szczerze
mówiąc nawet na chwilę nie chciałbym znaleźć w takim otoczeniu.
Wreszcie na uwagę zasługują sami bohaterowie. Są to na
pewno osoby bardzo wyraziste, o mocnych charakterach, można ich lubić lub
nienawidzić i dojść mocno zapadają w pamięć.
Przede wszystkim do
moich ulubionych postaci, cóż tu dużo mówić na pewno należy tytułowa Willow i
Thatcher. Jeśli chodzi o pannę de Beers, opowiedziałem o niej już wcześniej,
więc przejdę do Thatchera. Należy do
jednych z najlepszych adwokatów w Palm Beach. Dzięki wygranym sprawom, w
których prezentował miejscowych notabli oraz znajomościom rodziców, Bunny i
Ashera Eatonów, zaliczany jest do jednych z najlepszych partii. Nigdy nie
poznał smaku prawdziwej miłości. Całkowicie nie podoba mu się miejscowy styl
życia, nie pociągają go urządzane bale, imprezy itp. Jednak nie potrafi się od
nich uwolnić, miałem wrażenie, jakby bardzo mocno przesiąkł tym, stając się
podobnie od innych niewolnikiem owej wesołkowatości. Dopiero poznanie Willow
sprawia, że pokazuje on swoją prawdziwe oblicze, człowieka wrażliwego,
pragnącego w życiu czegoś więcej niż tylko życia od zabawy do zabawy. Podobnie
do niej jest nierozumiany przez rodziców, zwłaszcza matkę, która nie rozumie
jego pracoholizmu, przecież praca nie jest w życiu ważna, ważne aby się dobrze
bawić. Wbrew pozorom tą dwójkę wiele łączy, wręcz jakby byli pokrewnymi
duszami. Bardzo jestem ciekaw, jak potoczy się ich wątek w kolejnych tomach.
Podsumowując
wydawać by się mogło, że „Willow” to kolejny typowy romans, coś może w rodzaju
„Mody na sukces”, jednak nic bardziej mylnego. Dla mnie stanowi doskonałe
studium zarówno psychologiczne: pokazujące jak bardzo krucha jest ludzka
psychika, jak można wyrządzić krzywdę tkwiąca w sercu człowieka do końca życia;
jak również studium socjologiczne pokazujące wręcz mistrzowski sposób życie
miejscowej elity i ich sposób myślenia. Muszę przyznać, że mimo pewnych
potknięć autorki, szczególnie mam tu na myśli pewien element nadprzyrodzony,
jednak nie chce zdradzić jaki J, jest
bardzo dobrą powieścią obyczajową. Pierwszy tom bardzo mi się spodobał i
z niecierpliwością czekam na więcej. Sam pomysł właśnie sagi jest w moim
odczuciu strzałem w dziesiątkę, gdyż otrzymujemy pełną opowieść, bez żadnych
skrótów, a autorka ma dużo miejsca, aby szczegółowo opowiedzieć losy bohaterów
dokonując przy tym głębszych przemyśleń. Dużo jest w niej poruszonych kwestii
uniwersalnych, w których wiele osób nawet prowadzących zupełnie inny styl życia
niż bohaterowie książki, mogą się odnaleźć. Z drugiej strony przenosi w świat
luksusu, którego każdy przecież chce doznać. Zdaję sobie sprawę, ze nie
wszystkim przypadnie ona do gustu, lecz wielbiciele chwytających za serce
powieści obyczajowych powinni być z niej zadowoleni.
Polecam
Moja
ocena 7/10