Jeden
z najciekawszych głosów polskiej literatury kryminalnej, Max Czornyj w Rzeźniku przywołuje prawdziwego potwora.
Nie od dziś wiadomo, że
Polska zbrodnią silna i może bez wątpienia konkurować z zagranicznymi
kryminałami dosłownie pod każdym względem. Także jeśli chodzi o sylwetki
największych zwyrodnialców, czy socjopatów. Thomas Harris stworzył bowiem
postać doktora Hanibala „Kanibala” Lectera, a nasz rodak – Józefa „Rzeźnika”
Cyppka. Problem w tym, że o ile ten pierwszy jest bohaterem od początku do
końca żyjącym jedynie na kartach literatury i kadrów filmowych, to ten drugi
żył naprawdę. Chodził po naszych ulicach, nocował w kamienicy istniejącej do
dnia dzisiejszego – jednak już nikt od ponad 50 lat nie odważył zamieszkać się
w tym miejscu, w którym ludzkie zwłoki przerabiano na mięso, a następnie sprzedawano
i robiono z niego obiad. Tak, tak to nie wymysł autora, ale czyste fakty z
powojennej historii Polski, opowiedziane przez mistrza brutalnych opowiadań, Maxa
Czornyja, który udowadnia powszechnie znaną i powtarzaną na Literackiej Podróży
prawdę, że życie potrafi napisać najbardziej wstrząsający horror przyprawiający
o gęsią skórkę.
Józef Cyppek został
aresztowany w 1952 r. i skazany na karę śmierci za brutalne morderstwo dokonane
na jego ostatniej ofierze, Irenie Jarosz. Zwłoki kobiety zostają znalezione rozczłonkowane
z wypatroszonymi na zewnątrz wewnętrznościami. Szybko okazuje się, że to nie
jedyne morderstwo dokonane przez niego, w ciągu kilku lat zdołał zamordować
wiele osób, w tym głównie dzieci. Okaleczony w wyniku działań I wojny
światowej, przez kilkadziesiąt lat upokarzany z powodu swego kalectwa, w kolejnym konflikcie stracił
całą swoją rodzinę, aż wreszcie został zupełnie sam ze swoim cierpieniem i
wspomnieniami, z przekonaniem, że inni traktują go niczym „robaka”. Znoszący
upokorzenia i przemoc, postanowił w odwecie sam stać się oprawcą i zająć
miejsce swoich poprzednich katów. Człowiek nieznoszący dzieci, posiadający
bardzo wąskie grono znajomych składających się z przesiedlonych i
rozgoryczonych Niemców, stał się jednym z największych, psychopatycznych,
seryjnych morderców w powojennej Polsce. Czepiący satysfakcję z ludzkiego
strachu i bezradności, czuł jedynie pogardę i nienawiść do swych ofiar, zabijał
w przekonaniu wypełniania dziejowej misji. Ci, których zabił umierali śmiercią
nadającą sens ich istnieniu, gdyż z ich mięso służyło innym za pokarm. Jego
chory umysł widział w tym realizację i dopełnienie cyklu życia.
Wszystko,
co przychodzi na świat, musi też z niego odejść. Kto nie dopuszcza do siebie
tej myśli, jest głupi albo szalony. Skutki mają swoje przyczyny, a przyczyny
niosą skutki. Proste. Prawda? Poza tym czy w umieraniu jest coś złego?
Absolutnie nie. Umieranie do taki sam etap życia, jak jedzenie, spanie czy
seks. (…) Zdychanie jest naturalną konsekwencją narodzin.
Człowiek ten zapisał w
się w pamięci Szczecina, w którym to dokonywał swych bestialskich mordów, jako
Rzeźnik z Niebuszewa. Mimo zabicia kilkudziesięciu osób, udowodniono mu tylko
jedno morderstwo. Na szczęście wyrokiem sądu na zawsze został unicestwiony. Do
końca nie okazał skruchy, a materiały z przeszukania jeziora Dąbie i Rusałka, w
których to miały znajdować się zwłoki ofiar Cyppka, zostały utajnione.
Max Czornyj straszy
wchodzeniem coraz głębiej i głębiej w umysł szaleńca. Pokazuje jego emocje,
sposób myślenia, trawiącą go od środka nienawiść za przeżywane cierpienie
zarówno to fizyczne, jak psychiczne, czy duchowe. Jego wściekłość do losu i
Boga. Z dumnego Niemca, szczęśliwego męża i ojca rodziny, stał się nikim. Obcym,
przesiedlonym z rodzinnych stron, pozbawiony swej germańskiej tożsamości. Bez
domu, bez bliskich, bez perspektyw na lepszą przyszłość. Obserwujemy życie tego
człowieka na tle wielkiej historii obu wojen światowych i szarej rzeczywistości
rodzenia się Polski Ludowej. Autor nie tłumaczy czynów swego antybohatera, lecz
próbuje zrozumieć okoliczności w których to kochający ojciec, staje się bestią
zdolną do zabijania niewinnych dzieci z całkowitą pogardą dla ludzkiej
egzystencji. Prowadzi czytelnika od odruchów wymiotnych towarzyszących mi już
na początku powieści, przez współczucie, aż po odrazę i obrzydzenie. Przeraża niezwykle plastycznymi opisami zwłok
pomordowanych, sposobami odbierania im życia, przygotowaniami jakie czynił
Cyppek, aby stać się jeszcze lepszym w wykonywanym przez niego „rzeźniczym
fachu”. Tym jednak, co straszy najmocniej, to że opowiedziana przez niego
historia wydarzyła się naprawdę. Pewnym uzmysłowieniem, że szaleńcy potrafią
idealnie wtopić się w nasze otoczenie, niczym nie zdradzić się, ale bacznie
wypatrują swych kolejnych ofiar i dosłownie przypadek decyduje o ludzkim życiu
lub śmierci. Naigrywają się ze wszystkich i szydzą ze społecznie przyjętych
norm. Przez kilka lat ludzie kupowali mięso od miejscowej handlarki nie mając
nawet najmniejszego pojęcia, co jedzą i może większość osób nie dowiedziała się
tego nigdy. W tym tez kryje się jego największe szyderstwo, że nieudolnie
ukryte ludzkie szczątki służyły w garnku szczecinian za element bigosu, a szynka wycięta z dziecięcych
pośladków wykorzystana została m.in. do wędzenia wędlin. Mało tego, mięso to,
cieszyło się dość sporym zainteresowaniem klientów. Cała historia zostaje
opowiedziana ustami Józefa Cyppka, który dokonuje swoistej spowiedzi zdradzając
w niej swoje myśli, poglądy, przekonania, opowiada o najbardziej traumatycznych
momentach swego życia i tych najszczęśliwszych, doprowadzając do momentu, gdy
zatapia swój rzeźnicki nóż w ciele kolejnych ofiar. Dopiero czytając o
pierwszej dokonanej przez niego zbrodni, zaczynamy zauważać, że ten
nieszkodliwy dziwak, może zmienić się w ułamku sekundy w potwora nie znającego
litości. Co pewien czas jedynie głos zostaje oddawany świadkom procesu
opowiadającym o tym, jaki sami mają stosunek do niego, po dokonanym makabrycznym
odkryciu.
Rzeźnik
Maxa
Czornyja z jednej strony idealnie wpisuje się w jego brutalny, emanujący
przemocą i krwią styl narracji, z drugiej jednak idzie krok dalej, serwuje coś
znacznie więcej niż rasowy kryminał. Otrzymujemy powieść psychologiczną
skupioną na umyśle zwyrodnialca, w wyniku której zaczyna nawet dostrzegać skrzywdzonego
przez los człowieka, a dopiero potem zwyrodnialca. Autor jednocześnie z
największą precyzją skupił się na oddaniu realiów historycznych wpisujących się
na poszczególne etapy życia Józefa Cyppka. To prawdziwa mroczna opowieść wchodząca
w głąb chorego umysłu, będącego wynikiem doświadczanej przemocy, będącego
świadkiem okrucieństwa i bestialstwa wyciskającego piętno na zawsze. Temat ten
okazał się godnym mistrza thrillera, który stworzył z niego pełnowymiarową
historię, która fascynuje i przeraża jednocześnie.
Polecam.
Moja ocena 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz