Jaume
Cabré jeden z najważniejszych pisarzy mojego życia, którego proza zachwyca i
trafia prosto do serca. Udowodnił swą wirtuozerię słowa w opaśnym Wyznaję, potem w Głosach Panamo oraz w kolejnych powieściach. Każda z nich jest
niezwykła i niepowtarzalna, dotyka tego, co najboleśniejsze dla człowieka, a co
siedzi w głowie i sercu. Teraz natomiast przyszła pora opowiedzieć o motywach
zbrodni, kto zabija i dlaczego, a przede wszystkim poznać tego
najwybitniejszego współczesnego pisarza na nowo, tym razem w krótkiej formie,
jaką jest opowiadanie. W Kiedy zapada
mrok Cabré ponownie zabiera czytelnika w krainę ciemnej natury ludzkiej.
Kiedy
zapada mrok absolutnie nie stanowi literatury
kryminalnej, w typowym popowym rozumieniu tego gatunku. To coś znacznie więcej,
coś bardziej wysublimowanego i nieuchwytnego na pierwszy rzut oka. Wkracza do
świata zbrodni, ale w sposób psychologiczny. Obserwuje morderców. Okoliczności
popychające je do odebrania życia drugiemu człowiekowi, odsłania myśli i
uczucia zabójcy, a przede wszystkim sam akt zabójstwa i wszystko, to co dzieje
się po nim staje się momentem, w którym jakby świat wstrzymał oddech. Czynem
nagłym, gwałtownym, odciskającym swe piętno na sprawcy, ofierze i jej bliskich.
Każda z tych zbrodni jest inna, różnią się one motywem, mordercy też są różni.
Do ich grona wszedł chłopiec cierpiący z powodu braku ojcowskiej miłości a
potem molestowany przez wychowawców sierocińca, ale znajdują się wśród nich
również ludzi kultury: pisarze, czy malarze. Każde opowiadanie jest
niepowtarzalne i udowadnia, że wejście człowieka w mrok jest nagłe, stanowi
chwilę, po której nie ma już drogi odwrotu. Czynniki popychające do zbrodni natomiast
od wieków są te same: zemsta, zazdrość, albo pazerność. Przed naszymi oczami
staje galeria nędzników, ludzi poranionych przez życie, albo tych którzy z
powodów różnych zbiegów okoliczności, sami stali się mordercami. Wszyscy oni
zaś są wiecznymi tułaczami wędrującymi w mroku, w świecie wyzutym z wszelkiego
dobra.
Kiedy
zapada mrok to Cabré w pigułce. Zawiera w sobie wszystko
to, czym proza tego katalońskiego pisarza zachwyca. Mamy echa wojny domowej i
odgłosy z dyktatury gen. Franco, mamy ludzką podłość, małość, egoizm, narcyzm,
dążenie do zemsty i wyrównanie rachunku krzywd. Obserwujemy ludzkie cierpienie,
pragnienie miłości i zło dotykające nawet tych najbardziej niewinnych, dzieci. Nie
mające granic okrucieństwo i bestialstwo ujęte w niezwykły, charakterystyczny tylko
dla Jaume sposób. Jest to za pomocą wyrafinowanych słów malowanie obrazu,
scenerii zdarzenia, oddawania wszystkich towarzyszących mu dźwięków, zapachów i
mrocznego klimatu. Tutaj jako pierwsza umiera nadzieja, a później jest już
tylko pustka, bezsens, zemsta nie dająca szczęścia ale popychająca jeszcze
głębiej w ciemność, od której nie sposób się uwolnić. O ile jeszcze w Wyznaję, w Cieniu eunucha, albo w Agonii
dźwięków pojawiali się ludzie będący iskierkami dobra migającymi na tle
mrocznego nieba, to w Kiedy zapada mrok ich
nie ma, przez co jest to jedna z najbardziej smutnych i najbardziej
przygnębiających książek tego autora, ale mimo wszystko plasująca się wśród
moich ulubionych tytułów. Czytelnik po lekturze czuje się stłamszony, pobity,
całkowicie rozbity emocjonalnie. Często opowiadania te czytamy ze łzami w
oczach, ale ciągle chcemy więcej, chcemy dalej poznawać życiowych rozbitków
wkraczających we wszechogarniający mrok. Ludzi tych nie potępiamy, ale im
współczujemy. Rozumiemy ich pobudki. Bohaterowie zmagają się z własną noszoną w
sercu traumą. Jej źródło jest różne: odrzucenie i latami znoszone molestowanie
ze strony pedofila, niezrealizowane ambicje, zdrada przyjaciół itp. To ludzie
zmagający się z życiem i własnym cierpieniem. Szukający dróg wyzbycia się
trawiącego ich od środka bólu. Autor udowadnia, że każdy bez wyjątku może w
przeciągu ułamka sekundy wejść na drogę zbrodni, po której nie zawsze czeka
kara.
Każdy kto sięga po
twórczość Jaume Cabré musi przygotować się na ekstremalną wyprawę w głąb, tego,
co w ludzkiej duszy jest mroczne. To wkraczanie w świat ludzkiej psychiki i
emocji bez żadnego ostrzeżenia, tutaj musimy być przygotowani na wszystko.Wiele głosów, trudny język, w którym nie ma
zbędnych słów, ale każde z nich potrafi szokować i wprawiać w osłupienie. Nieustannie
balansujemy między światem żywych a umarłych, między rzeczywistością a iluzja. W
opowiadanych historiach każdy ma prawo zabrać głos, nawet książka może
opowiedzieć o tym, czego była świadkiem. Równocześnie nie brakuje u niego
tekstów humorystycznych i ironicznych, bez których budowana konsekwentnie przez
autorka atmosfera, byłaby nie do wytrzymania. To idealna pozycja zarówno dla
fanów Katalończyka, jak i dla tych, którzy swoją przygodę z nim postanawiają dopiero
rozpocząć.
Polecam.
Moja ocena 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz