„Ślubuję
ci wierność, miłość i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę, aż do
śmierci….” te słowa przysięgi składane podczas ślubu, nie zawsze są traktowane
poważnie. Będąc młodym, zdrowym i w
pełni sił trudno jest myśleć o śmierci, o tym że za kilkanaście lat przyjdzie
rozstać się z tymi, których się kocha. Żona z którą miało się spędzić wspólnie
jeszcze wiele czasu, ta czasem zupełnie niedostrzegalna – nieraz nawet uosobieniem
nudy i całkowicie nieatrakcyjna w oczach męża – wkrótce gaśnie niczym knot
świecy. Wraz z nią znany świat rozpadnie się niczym domek z kart
i dopiero wówczas dostrzeże się, ile dawała z siebie każdego dnia. Los ten staje
się udziałem wielu rodzin muszących zmagać się z chorobą nowotworową, kolejne
zaś diagnozy brzmią w ich uszach, niczym wyrok śmierci i niestety od niego nie
przysługuje apelacja, ani złagodzenie werdyktu. Rozpoczyna się piekło nieustanne walki z chorobą, ciągłych
wizyt w bezdusznych szpitalach i wyniszczającej chemioterapii.
Problem ten w niezwykle wzruszający
sposób porusza w swej najnowszej powieści Karuzela
Agnieszka Lis. Opowiada w niej o przemijaniu, pokazując jak bardzo kruchą
istotą jest człowiek.
Życie trzydziestopięcioletniej
Renaty wydawało się niezwykle monotonne i często niewdzięczne. Przez piętnaście
lat małżeństwa codziennie czekała na powrót męża z pracy, któremu poda
odgrzewany obiad; rano szykowanie kanapek
i odwiezienie dzieci do szkoły i przedszkola, później wspólne odrabianie lekcji.
Do tego wszystkiego dochodziły problemy z nastoletnim Erykiem, wkraczającym w
okres dojrzewania. Jednym słowem cały dom zawsze był tylko na jej głowie. Dzięki temu mąż Mateusz miał dużo czasu na
karierę zawodową i kompletnie nie wiedział, jak wielu obowiązkom musi ona podołać.
Zapracowanej żonie udaje się zapanować nad tym, co dla niejednej osoby byłoby
niewykonalne.
Rutyna sprawiła, że przestała nawet dbać o własne
zdrowie, bagatelizując obecnie coraz częściej pojawiające się na ciele siniaki.
Nawet najlżejszy dotyk zostawia ślady. Do tego od paru dni coraz gorzej się
czuje i bardzo szybko się męczy. Nawet wezwany do domu lekarz polecający wykonać
komplet niezbędnych badań, nie jest w stanie wpłynąć na zmianę zachowania
kobiety. Wierzy, że kilka dni odpoczynku i wspólny wyjazd na ferie pozwoli na
regenerację sił, a po powrocie z naładowanymi akumulatorami ruszy w codzienne
obowiązki. Stan Renaty niestety pogarsza
się z każdym dniem. Dopiero zasłabnięcie w centrum handlowym zmusi ją do wykonania
badań i wizyty u specjalisty. Diagnoza, jaką wtedy słyszy jest przerażająca -
ostra białaczka w zaawansowanym stadium. Od tej chwili rozpoczyna się dramatyczna
walka rodziny z chorobą, która na zawsze zmieni wszystkich domowników, pokazując
co tak naprawdę w życiu jest ważne i jak niezauważalną podporą była Renata
przez ostatnie piętnaście lat.
Karuzela stanowi
moje pierwsze spotkanie z Agnieszką Lis i jest ono nie tylko udane, ale wręcz
rewelacyjne, niezwykle nostalgiczne, wzruszające i jak się okazało, robiąc
zestawienie najlepszych książek 2017 roku – takie, które nie pozwala o sobie
zapomnieć. Uznaję ją za najlepszą polską książkę ubiegłego roku i nie trzeba
mnie zachęcać do sięgnięcia po wcześniejsze jej powieści. Wyróżnia się
realistycznym oddaniem życia setek tysięcy rodzin, jak również niestety obrazu polskiej
służby zdrowia.
Obserwujemy
więc zabieganą z powodu natłoku domowych zajęć kobietę, mimo braku pracy
zawodowej, nie ma czasu dla samej siebie. Nawet, aby zatroszczyć się o własne
zdrowie. W jej grafiku jest nie mniej obowiązków, od tych jakie w banku spadają
na barki Mateusza. Jest niezwykle oddana bliskim oraz pełną ciepła osobą. Sama
od swojej matki przez lata doznawała oschłości i słyszała wieczne kazania na
temat moralności i tego co przystoi mężatce, a co nie. Chce więc stworzyć dom zupełnie
inny od tego, jaki miała w dzieciństwie. W którym panuje wzajemna akceptacja
pozbawiona moralizatorstwa. Kompletnie różni się od własnej rodzicielki ślepo
wpatrzonej w miejscowego księdza – w jej
oczach uchodzącego za świętego; pragnie
być kobietą nowoczesna i tolerancyjną, jej dzieci zawsze muszą czuć miłość i bezwarunkowe wsparcie. Dla Renaty
ważniejsze od prac proboszcza w kościele, jest dzierganie na drutach szalika
dla synka, którym będzie mógł pochwalić się w przedszkolu. Zajmowanie się
trójką pociech i mężem sprawiło, że z czasem porzuciła własne pasje: zwłaszcza
czytanie książek i jazdę figurową.
Właśnie
dzięki takiemu przedstawieniu familijnej egzystencji, każdy może odnaleźć dom
podobny, do tego jaki sam posiada oraz do jego domu rodzinnego. Para głównych
bohaterów tworzą rodzinę ze wszystkimi
problemami, sprzeczkami podobnymi do tych będących udziałem każdego z nas bez
wyjątku. W książce tej niczym w zwierciadle nie brakuje możliwości zobaczenia
samego siebie. Mamy dosłownie wszystko to, co znamy bardzo dobrze i o co staje
się u nas przedmiotem wielu rozmów ze znajomymi: pierwsze miłości nastolatka, szkolne bójki,
najazd teściów – zwłaszcza teściowa pragnąca wprowadzić własne rządy itp.
Nie mniej wiarygodnie
Agnieszka Lis opisuje szpitale. W
powieści jawi się przerażający obraz służby zdrowia, niestety znany wielu
osobom z ich osobistych doświadczeń. Personel medyczny jest bezduszny,
obojętny, całkowicie pozbawiony empatii w stosunku do pacjenta, który jest
tylko liczbą w ogólnej statystyce szpitala. A jeżeli on bądź jego bliscy nie wpisują się w ogólnie
przyjęte normy, należy ich zbesztać niczym niesforne dziecko. W chwili, gdy
jedna metoda leczenia nie działa, zastępuje się ją inną. Informacje o tym są
przekazywane bez żadnych emocji, nie bierze się w ogóle pod uwagę uczuć chorego
i tego co słowa wypowiadane przez lekarza dla niego znaczą. Zwłaszcza jeśli słyszy wydany na siebie wyrok
śmierci. W placówkach tych nikt się
nikim nie przejmuje, a pacjenci są jedynie intruzami przeszkadzającymi w piciu
kawy i sprawiającymi same problemy. Dla medyków i pielęgniarek ich zawód
przestał być powołaniem, a stał się rutyną. To co najbardziej przeraża, to
uzmysłowienie sobie że obraz ten wcale nie jest przerysowany, lecz staje się
udziałem wielu osób zmagających się z poważnymi schorzeniami. Do tego dochodzi
nie mniej przyjmujący wizerunek starszych ludzi, o których dorosłe dzieci
zupełnie zapomniały. Tłumacząc się natłokiem spraw na głowie, a przecież w
szpitalu tacie czy mamie nie dzieje się żadna krzywda: ma co jeść i ma zapewnioną opiekę, to czego
więcej chce. Przekonanie to wzmacniają ciche słowa wypowiadane przez staruszka,
aby się nim nie przejmować, on da sobie radę, jest razem z bardzo miłą panią.
Tym samym pomoc współlokatora z sali jest wszystkim na co mogą liczyć.
Niewątpliwym plusem jest styl powieści i jej język. Pełno
w niej humoru przez łzy, chociażby nazywanie białaczki skorupiakiem; dowcipów
odzwierciadlających niczym w krzywym zwierciadle wady ludzi spotykanych na
ulicy o różnym światopoglądzie, systemie wartości i przeżyciach. Nie sposób w
historii bohaterów nie odnaleźć samego siebie: czy to w matce Renaty będąca
typową „babcią ławkową w Kościele” i niczym żandarm rozstawiająca bliskich po
kątach w przekonaniu, ze robi to dla ich dobra; jej mężu uległym despotycznej
żonie, Renacie symbolizującej typową Matkę – Polkę czy Mateuszu zapracowanym
mężczyźnie nie mającym wielu czasu dla rodziny – dopiero choroba żony sprawi,
ze dostrzeże jak wiele stracił przez lata w których oddawał się sprawom firmy i
kompletnie nie umiał docenić tego, co robiła jego żona. Karuzela mimo ciężkiej
tematyki, daje czytelnikom wiele ciepła i nadzieję na lepsze jutro. A przede
wszystkim uczy, doceniać to co mamy i tych co mamy. Potwierdzając słowa ks.
Twardowskiego: Spieszmy się kochać ludzi,
tak szybko odchodzą. O ile ich częste nadużywanie w wielu okolicznościach
sprawiło, że stały się pewnego rodzaju banałem – mimo swej głębokiej treści; dzięki
Agnieszce Lis stały się swoistym przesłaniem i jej podsumowaniem książki..
Na koniec mogę tylko
zdradzić, że zakończenie jest prawdziwym wyciskaczem łez i niekoniecznie jest
takie, jakie by się oczekiwało. Dla mnie
Karuzela jest książką o której trudno
zapomnieć i wraca niczym bumerang przy różnych okazjach.
Polecam.
Moja ocena 10/10
Źródło: Wydawnictwo Czwarta Strona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz