Po
polskiej premierze Wyznaję, Jaume
Cabré szturmem wszedł na nadwiślańskie listy bestsellerów, zdobywając także w
naszym kraju wierne rzesze fanów powiększające się z roku na rok. Ta powieść –
katedra o skomplikowanej konstrukcji została okrzyknięta polskim numerem 1,
deklasując nawet Pięćdziesiąt twarzy
Greya i na nowo przywróciła nadzieję na to, że pozycje wymagające od
czytelnika maksymalnego skupienia, nadal są w cenie. Fenomen katalońskiego
pisarza nierozerwalnie został powiązany z Wyznaję,
które potrafi podbić serce odbiorcy, wywołując głód na Cabré. Tak było właśnie
ze mną. Wystarczyła tylko jedna jego
książka, aby znalazł się w katalogu najważniejszych dla mnie twórców i
największych literackich odkryć roku 2017.
Stąd do przeczytania wcześniejszych
pozycji wychodzących spod jego pióra, nie trzeba było mnie specjalnie namawiać
i z największą przyjemnością sięgnąłem po Głosy
Pamano. Jakie są moje wrażenia z tej lektury? Zapraszam do recenzji.
Tina Bros jest
nauczycielką w Sort wysłaną do Toreny w celu sfotografowania tamtejszej szkoły,
która wkrótce będzie zburzona. Po przybyciu na miejsce, w sali lekcyjnej znajduje schowane w biurku
pudełko ze starą fotografią, przedstawiającą dawnych uczniów placówki. W
ten sposób trafia na osobę miejscowego nauczyciela i malarza, Oriola
Fontellesa. Dla jednych przeklęty
zdrajca i faszysta; dla innych święty mający wkrótce znaleźć się w gronie
błogosławionych. Obok zdjęcie umieszczono rękopis stanowiący list zmarłego
pedagoga, w którym spowiada się ze swych czynów nieznanej mu z imienia córce.
Rzuca on nowe światło na jego osobę i popycha kobietę do ruszeniem śladem
wydarzeń rozgrywających się w tej miejscowości na przestrzeni kilkudziesięciu
lat. Ujawnia historię związaną z działającą w tych terenach partyzantach,
frankistach i anonimowych bohaterach wspominanych tylko na kamiennych grobach.
Nie wie jeszcze, że podróż ta i działania jakie podejmie obudzą uśpione dotąd demony przeszłości i zemsty. W tym samym
czasie pozna tajemnicę własnego męża i zostanie wykryta u niej choroba
nowotworowa. Wydarzenia te na zawsze zmienią jej życie.
W
Głosach Pamano Jaume Cabré podejmuje temat natury zła, który rozwinie w Wyznaję [recenzja TUTAJ]. Kolejny raz
stawia pytanie, gdzie ono się rodzi, jak daleko jest zdolne się posunąć oraz
jak daleko idące skutki może pociągnąć. Wydaje się, ze na pewno jest
konsekwencją ludzkich działań wynikających zarówno z dążenia do zdobycia
władzy, jak i zemsty za wyrządzone krzywdy, pomszczenia ukochanych osób
zabitych z ręki człowieka – faszysty, rewolucjonisty, zdradzonego kochanka. W
braniu odwetu za ich śmierć, może zrodzić się pragnienie nie tylko ukarania
winnych tragedii, na zasadzie życie za życie - ceną za zabójstwo może być tylko
śmierć; ale również chęć wzięcia odwetu na samym Bogu, który pozwolił im umrzeć.
Najlepszą okazję do tego stanowi uczynienie z cudzołożnika i komunisty świętego
Kościoła Katolickiego, chociaż sam zainteresowany nawet nie wierzył w Boga. Staje
się to dla niego pretekstem do zilustrowania, że w Historii można znaleźć wielu
o wątpliwej reputacji, którzy zostali wyniesieni na ołtarze i mogą odbierać
cześć. Najlepszym przykładem jest Jose Maria Escriva popierający faszystowski reżim
generała Franco. Skoro on jest świętym, to dlaczego nie można również uczynić
nim samego dyktatora? W następstwie
podczas lektury powstaje myśl, jak Kościół może czcić morderców, ludzi
odpowiedzialnych za śmierć tysięcy niewinnych osób. Gdzie zatem jest owa
świętość Kościoła, skoro za pieniądze można przekupić świadków świadczących o
czyjeś świętości lub jej braku. Potrzebna do udowodnienia heroiczność cnót i
cuda dokonane przez kandydata do beatyfikacji bądź kanonizacji, to towar za
który się płaci, wszystko jest tylko kwestią ceny.
Poza
tym widzimy całą potęgę zła niszczącego kolejne pokolenia przede wszystkim na
skutek braku przebaczenia, co sygnalizuje już motto powieści
Ojcze,
nie przebaczaj im, bo wiedzą co czynią.
W ten sposób autor pragnie pokazać siłę
zbrodni i związanego z nią zła, które zawsze razem biorą udział w
budowaniu świata. Praktycznie Głosy Pamano stanowią swoistego rodzaju
studium owej zbrodni, w którym próżno szukać pozytywnych ludzi Zabijają nie tylko za pomocą broni, ale również
słowa czy zdrady i kłamstw ciągnących się za nimi latami. Ofiary na swym koncie
mają zarówno faszyści i rewolucjoniści, prowadzący walkę o zdobycie rządów w
Hiszpanii; jak także zwykli współcześni mężowie dopuszczający się niedochowania
wierności małżeńskiej. Zdradzają wszyscy mężczyźni i kobiety, a losy ludzi
żyjących na przestrzeni lat są do siebie łudząco podobne. Zwłaszcza
najjaskrawiej widać to w postaciach dwóch walczących ze sobą kobiet: Tiny i
Elisendy, które wbrew pozorom mają bardzo podobne doświadczenia. Jednak mam pewne wrażenie, że mordercą w
książce może być i sam Bóg nie tylko przez swe bierne przyglądanie się
panowaniu zła i krwawej wendecie obecnej nieprzerwanie na świecie; ale przede
wszystkim przez zabranie rodzicom syna mającego prowadzić żywot mnicha. Syna wychowanego
multikulturowo , w daleko rozumianej tolerancji i o szerokich horyzontach
myślowych, od urodzenia całkowicie odsuniętego od wpływu religii uosabiającej
wszelkiej maści ograniczenia wolności człowieka i wolności umysłu. Tym samym
mury klasztorne w powieści stanowią pewnego rodzaju grób człowieka, niczym nie
różniący się od tych znajdujących się na cmentarzach; jedyną różnicą jest
pochowanie się w nim za życia.
Przede wszystkim jednak Cabré pokazuje wielką politykę wpływająca
silnie na ludzkie losy. Tu nie ma prywatności, spraw osobistych, lecz wszystko
bez wyjątku wpisuje się w prowadzoną wojnę domową między komunistami a
falangistami. Jest to walka bratobójcza, całkowicie pozbawiona humanitarnych
odruchów, nawet zabicie niewinnego dziecka, którego ojciec znajduje się po
przeciwnej stronie barykady, stanowi z jednej strony okazję do wyrównania
rachunków z przeszłości, z innej pokazanie gorliwości w zwalczaniu wrogów
Ojczyzny. Kresu nienawiści i przelewowi krwi nie kładzie nawet obalenie
dyktatury frankistowskiej, lecz znów służy tylko do następnego rozrachunku
krzywd doznanych od dawnych katów. Obserwujemy zatem Hiszpanię ogarniętą
konfliktem domowym na przestrzeni kilkudziesięciu lat, gdzie zmieniały się
jedynie barwy, ale metody działania pozostawały bez zmian. Ogromne moje uznanie
dla Katalończyka, który żył w czasach rządów gen. Franco i z całą pewnością z
racji nawet swego pochodzenia - trudno oczekiwać od niego popieranie reżimowych
władz; w powieści występuje w roli
narratora zachowującego neutralność
wobec obu obozów i nie stara się wskazać racji należącej do żadnego z nich. U
niego zło jest złem bez względu na wszystko, bowiem zawsze pociąga hekatombę
niewinnych ofiar, matek pozbawionych synów, dzieci rozdzielonych z rodzicami i
kobiet w jednym dniu stających się wdowami.
Patrząc na tę książkę pod kątem warsztatowym na pewno
gorzej wypada od Wyznaję. Znacznie
skromniej rozbrzmiewa w niej owa symfonia naprzemiennych głosów i przenoszenie
czytelnika na płaszczyźnie czasoprzestrzeni. O ile w poprzedniej powieści
płynnie znajdowaliśmy się w różnych epokach, począwszy od średniowiecza po
współczesność, to tym razem wędrujemy na przestrzeni sześćdziesięciu lat.
Patrząc w ten sposób Głosy Pamano –
jak zauważył Michał Nogaś i w stu procentach zgodzę się z nim- są preludium do Wyznaję w którym autor pokaże swoją
wirtuozerię słowa. Jest ona powieścią jednopłaszczyznową, co stanowi też
niewątpliwy jej atut. Pojawia się w niej nakładanie na siebie różnych
płaszczyzn głosowych, czasowych i skutkowych. Próżno szukać jakiegokolwiek
zbędnego elementu, ponieważ wszystko działa tu na zasadzie skutek – reakcja,
jeden czyn powoduje lawinę następnych.
Podobnie do Wyznaję posiadającego formę listu
pisanego do ukochanej żony; Głosy Pamano
również stanowią spowiedź bohatera kierowaną do dziecka i wypływającą z
potrzeby opowiedzenia prawdy o swoim życiu.
To pewnego rodzaju próba wybielenia się z dręczących głównego bohatera
wyrzutów sumienia.
Wreszcie Cabré to mistrz w tworzeniu niezwykle
wyrazistych postaci. Ludzi o silnych charakterach, potrafiących zarówno kochać
jak nienawidzić z tą samą siłą. Absolutnie nie znajdzie się u niego bohaterów bez
skazy. Każdy z nich prowadzi własną grę, kierowany namiętnościami zdradza
najbliższych, równocześnie dowiadując się o ich zdradzie, zawsze chce ją surowo
ukarać. Nie umieją przebaczać winy, co
prowadzi do dramatycznych konsekwencji. Tak naprawdę wszystkie kilkanaście
postaci przejawiających się na kartach powieści mają złamane życiorysy,
wypaczone psychiki z powodu doznanych na skutek bratobójczej wojny krzywd. A
rany te są u nich wciąż żywe i z pewnością nigdy się nie zagoją. W Głosach Pamano bowiem istnieje cienka
granica między bohaterem a tchórzem, i każdy nosi w sobie cechy jednego i
drugiego.
Polecam.
Moja ocena 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz