niedziela, 26 lutego 2023

KABALISTA, REMIGIUSZ MRÓZ

Remigiusz Mróz to pisarz niemoralnie płodny, a każda kolejna powieść spod jego pióra podbija półki księgarskie. Nigdy nie ukrywałem, że Gerard Edling zdecydowanie należy do moich Mrozowych ulubieńców i po odświeżeniu sobie poprzednich części z przyjemnością zabrałem się za czwarty tom Kabalistę.


Z Małgorzatą Rosą kontaktuje się studentka Laura. Dziewczyna została zgwałcona we własnym domu, a prokuratura ją upokorzyła i zdeskredytowała. Dziennikarka wraca do Opola, by zająć się jej sprawą. Niedługo potem jej rozmówczyni znika, a media obiegają słowa jasnowidza Jonasza Bejtara, zwanego Kabalistą z Chabrów, że Laura została porwana i słyszy jej wołanie do Gerarda Edlinga z prośbą o pomoc. Behawiorysta nie spodziewa się, jak mocno emocjonalnie będzie musiał się zaangażować, a przy okazji rozwiązać jeszcze jeden problem.


Remigiusz Mróz, jak zawsze przygotował wiele niespodzianek potrafiących wprawić raz w konternacje, raz nadać dodatkowego tempa i skierować opowieść na zupełnie inne tory, niżbyśmy się spodziewali. Podobnie, jak we wcześniejszych odsłonach serii, tak i tym razem niczego nie można być pewnym. Wszystko jest płynne, a wątpliwości piętrzą się na każdym kroku. Już odejście od makabrycznych zgonów, a skupienie się na pytaniu, co stało się z uprowadzoną dziewczyną, jest nowością w cyklu o behawioryście Gerardzie Edlingu. To nie epatowanie zbrodnią, chociaż i ona pojawi się, wysuwa się na plan pierwszy, lecz historia mogąca mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Umówmy się, że dotychczasowy Koncert krwi czy Spektakl krwi były mało prawdopodobne w realu. Także nie ma sięgnięcie po wydarzenia autentyczne stające się bazą i punktem wyjścia do snucia opowieści. Tym razem skonfrontowani jesteśmy z tym, przed czym każdy chce uciec, pragnie ukryć się i oszukać przeznaczenie, a mianowicie przed śmiercią. Chcąc podkreślić ten temat, w posłowiu przytoczone zostało zdanie, że żyjemy od kołyski do trumny i umieramy od kołyski do trumny. I chociaż, jak już wspomniałem, to nie zbrodnia gra pierwsze skrzypce, ale i tak wszystko zmierza do śmierci. Pojawia się ona znienacka, w najmniej oczekiwanym momencie jako posłaniec sprawiedliwości i anioł zemsty. W pewnym momencie coraz bardziej czuć jej oddech i im bardziej będzie chciało się jej uniknąć, tym mocniej ona dopada i osacza.

Innym novum, a zarazem stałym elementem przygód specjalisty od kinezyki, jest postać manipulanta. O ile w Behawioryście czy Iluzjoniście od początku był znany i znane były jego zamiary, poniekąd ukryty w Ekstremiście ale i wówczas wiadomo było do czego zmierza, to tym razem takiej pewności nie mamy, co do osoby tytułowego Kabalisty. Otrzymujemy postać mocno kontrowersyjną, która staje się godna samego Gerarda. Może rzeczywiście posiada nadprzyrodzone zdolności i stara się pomóc, a może jest zręcznym oszustem do perfekcji opanowującym techniki manipulacji. I chociaż Edling na każdym kroku podważa jego wiarygodność, to sami nie zupełnie wiemy, jak go postrzegać. Jest oazą spokoju i nawet sztuczki prokuratora mające wytrącić go z równowagi, nie przynoszą oczekiwanego efektu. Zawsze wie, jak zadać cios zwalający przeciwnika z nóg. Zna fakty, o których w żaden sposób nie powinien wiedzieć i umiejętnie ich używa. 


Niestety jest w tej powieści coś, za co chciałoby się dokonać mordu na Remigiuszu Mrozie. Kabalista rozpoczyna się niepokojącym akcentem i z biegiem akcji napięcie rośnie, aż osiągnie monstrualne rozmiary w zakończeniu i wówczas szacowny autor za nic mając uczucia czytelnika, po prostu przerywa opowieść. My natomiast nie znamy odpowiedzi na najważniejsze pytanie. Jasne, niby opowieść toczy się dalej w naszym i jego umyśle, jednak myśl ta wcale nie daje tego, czego byśmy oczekiwali. Remku, tak się po prostu nie robi i tyle. 


Kabalista utrzymał dotychczasowy poziom, jeszcze bardziej jest nie przewidywalny i dodatkowo stawia samego Gerarda w dwuznacznie moralnie sytuacji, czym dostarcza dodatkowego smaczku. Obecna zagadka doprowadza bohaterów i czytelnika na skraj wytrzymałości nerwowej i szkoda, jeszcze raz powtórzę, że nasze serca nie zaznały ukojenia. 


Polecam. 

Moja ocena 8/10 



                  Wydawanictwo FILIA 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz