Po Behawioryście i Iluzjoniście nadszedł czas na Ekstremistę Remigiusza Mroza. Gerard Edling i Małgorzata Rosa ponownie ruszą tropem szaleńca.
W pamięci Gerarda Edlinga i Małgorzaty Rosy mimo upływu lat nadal żywa jest pamięć o sprawie Kompozytora. Zwłaszcza, gdy zaginęła maturzystka, a jedynym śladem jest pozostawiony dziwny list, który otrzymała i karta tarota z symbolem Sprawiedliwości. Zaraz w niedługim odstępie czasie, na ich oczach podpala się nastolatek i przedtem zostawia im również kolejną kartę tarota. Na tym bynajmniej się nie kończy, a w Opolu dochodzi do kolejnych samobójstw młodych ludzi i pojawiającymi się kartami. Behawiorysta i dziennikarka na własną rękę próbują rozwiązać zagadkę dziwnych zgonów.
Po dwóch pierwszych tomach o specjaliście od kinezyki Gerardzie Edlingu można było czuć się literacko dopieszczonym, to Ekstremista może pozostawić po sobie trochę mieszane uczucia. Świetny pomysł na powieść, wykorzystanie social mediów i tajemniczej aplikacji, a wreszcie wróg bez twarzy pozostawiający po sobie jedynie wiadomości o niejasnej treści i kolejne karty tarota, to wszystko zapowiadało coś ekstremalnego, opowieść, od której nie będzie można się oderwać, zamiast tego przez sporą część można mieć wrażenie, że wieje nudą. Przewija się nieustannie podobny schemat, a tylko momentami pojawia się iskra potrafiąca wywołać większy niepokój i wzbudzić czujność. Nie oznacza to bynajmniej, że Remigiusz Mróz nie sprostał wyznaczonemu sobie zadaniu. To co początkowo nużyło, okazuje się przemyślanym elementem układanki, z którą przychodzi się zmierzyć bohaterom i czytelnikowi. Dostajemy jeszcze jedną niespodziankę w postaci analizy językowej. Wnikamy w arkana dialektów, gwary i zabawy słownej mającej pomóc w stworzeniu profilu socjopaty. Zajmujące sporą część powieści wywody filologiczne jednych mogą nużyć, ale dla mnie były niezwykle interesujące i zachęcające w podążaniu wyznaczonym przez Gerarda i Gochę tropem. Poza samą zagadką kryminalną, niemniej interesującymi były wątki z życia osobistego Edlinga i Rosy. Obserwowanie ich relacji i pojawiających się coraz liczniejszych rozterek. Pojawia się postać wyjątkowo wrogo nastawiona do behawiorysty, która nie ukrywam potrafiła wyjątkowo irytować swą arogancją i bezczelnością. Ponadto całość została, tak mocno zagmatwana, że nawet nie sposób przewidzieć finału tej historii. Nieustannie czytelnik jest wodzony za nos i tylko, gdy zbliża się do rozwikłania sprawy, natychmiast pojawią się tak liczne znaki zapytania, że na nowo przychodzi szukać sprawcy. Samo zakończenie szokuje i wydaje się mocno naciągane. Remigiusz Mróz tak bardzo wszystko skomplikował, że miałem wrażenie, jakoby sam zaplątał się i nie bardzo wiedział, jak z tego wybrnąć.
Warto zaznaczyć, że sam pomysł na Ekstremistę zrodził się z głośnej sprawy Blue Whale Challenge. Chodziło o pewien rosyjski komunikator za pomocą, którego młodzi ludzie byli zachęcani do wykonywania wyzwań o zróżnicowanym stopniu trudności, a ostatecznie doprowadzani do samobójstwa. Remigiusz Mróz z właściwą sobie umiejętnością odsłania niebezpieczeństwa, na jakie za pomocą internetu narażeni są nastolatkowie. Wnika w arkana manipulacji i metod wyławiania ofiar.
Trzecia odsłona o Gerardzie zdecydowanie odbiega od tego, do czego zostaliśmy przyzwyczajeni w poprzednich częściach. Nie ma emanowania przemocą czy pędzącej akcji, tym razem mamy do czynienia z cichym działaniem psychopatycznego umysłu, a kolejne zgony pojawiają się w najmniej oczekiwanym momencie. Bardziej jest coś, co można nazwać efektem zaskoczenia. Zaskakiwani są bohaterowie, jak i sam czytelnik. Nieustannie przychodzi poruszać się po omacku, akcja toczy się znacznie wolniejszym tempie niż w przypadku Kompozytora czy Iluzjonisty. Nieustannie potrzeba zachować czujność, śledzić uważnie dedukcje Edlinga i przyczynowo - skutkowy ciąg zdarzeń. Niemniej jednak Ekstremista potrafi hipnotyzować i zachęca do większej ostrożności w przypadku social mediów i mrocznej strony wirtualnej rzeczywistości.
Polecam.
Moja ocena 7/10
Wydawanictwo FILIA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz