MROCZNY PIĄTEK.
OMEN
DAWID
SELTZER
|
Kto
ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy, liczba to bowiem człowieka. A liczba
jego sześćset sześćdziesiąt sześć.
Cytat
ten z Apokalipsy, jest jednym z najbardziej znanych fragmentów Pisma Świętego,
nie tylko dotyczących nadejścia Antychrysta, ale w ogóle z całej Biblii. Jednak
kiedy ateista zaczyna zabierać się za tematykę religijną, może wyjść różnie.
Albo powstanie dzieło dające wiele do myślenia i wnoszące nowe spojrzenie na
sprawy wiary, albo naginanie tekstów natchnionych do własnych zamierzeń
literackich – nie mających jednak nic wspólnego z tym, co znajduje się na
kartach obu Testamentów.
Dawid
Seltzer, autor Omenu i scenarzysta
filmu o tym samym tytule - człowiek niezwiązany w żaden sposób z jakimkolwiek
Kościołem, zapoznawszy się dokładnie z tekstami Biblii, ich egzegezą i
komentarzami, stworzył opowieść zaliczającą się do ścisłego kanonu grozy i
otwierającego modę na diabelskie dzieci.
Dziecko od zawsze jest
upragnionym owocem miłości dwójki ludzi, wyczekiwanym przez nich darem niebios,
a gdy go zabrakło, często uważano taką rodzinę za niepełną. Kobieta niezdolna
wydać potomstwa, czuła się gorszą od innych a jej marzeniem, było tylko tulić
niemowlę w ramionach. Dziecko utożsamia niewinność, czystość, bezbronność,
kruchość i całkowite uzależnione od rodziców. Niezdolne jest do żadnej
podłości, manipulowania innymi, bądź kłamstwa. Stąd wymaga specjalnej ochrony i
trudno jest nie zachwycić się jego czystym spojrzeniem. Natomiast w rodzinie
Thornów owo dziecię, zamiast błogosławieństwem, stało się przekleństwem.
Zamiast cementować ich małżeństwo, zaczęło doprowadzać do rozpadu . Zamiast
szczęścia, przyniosło cierpienie, strach i utratę zmysłów. Gdy pojawiło się ono
pod ich dachem, trudno było przypuszczać, że można mieć do czynienie z
dzieckiem – potworem.
Szóstego dnia, szóstego
miesiąca o godzinie szóstej na świat przychodzi dziecko szatana, dla którego misją
jest siać chaos i zniszczenie. Jeremy i Katherine to małżeństwo od lat
starające się o potomstwo. Ona cierpi na depresję z powodu wcześniejszych
poronień, on zaś martwi się, że kobieta może nie znieść kolejnego zawodu. Stąd,
gdy dowiaduje się o śmierci nowonarodzonego synka, za namową lokalnego księdza
pracującego w szpitalu, w którym przebywa jego żona, postanawia w tajemnicy
adoptować niemowlę „idealne” pod każdym względem. Chłopcu nadano imię Damien. Nic jednak nie
wskazywało na to, że za kilka lat, ten „aniołek” okaże się zupełnie kimś innym,
niż można przypuszczać, a ta jedna decyzja na zawsze odmieni życie całej
rodziny. Zaczną mieć oni do czynienie z siłą o której istnieniu, nawet nie
zdawali sobie sprawy. Pierwotne Zło raz wkroczywszy w ich życie nie ma zamiaru
go opuścić, aż nie zabierze politykowi wszystkiego, co ma. Zwłaszcza dąży do
zdobycia władzy.
Wraz z pojawieniem się
wymarzonego syna wszystko w rezydencji staje do góry nogami. Z pozoru ten
niczym nie wyróżniający się czterolatek, ma coś, co czyni go innym na tle
dzieci. Od początku zaraz po narodzinach posiadał bujną czuprynę, jest
doskonały pod każdym względem, tak fizycznym jak i psychicznym. Ma bystre i
przenikliwe spojrzenie, idealnie potrafi nie reagować kiedy mówi się o sprawach
jego dotyczących, lecz w chwili zagrożenia zamienia się w bestię zdolną gryźć,
kopać i drapać. Furii jego nikt nie jest w stanie zahamować, aż sam nie poczuje
się bezpieczny. Zamiast z matką, woli towarzystwo kontrowersyjnej niani –
nieodstępującej malca na krok oraz głośno wypowiadającą do jego rodziców swą wolę.
Scen z jego udziałem nie ma zbyt wiele, ale gdy się pojawia potrafi zmrozić
krew w żyłach. Damien bowiem jest nieświadomy swego pochodzenia, a przede
wszystkim postawionego przed nim zadania, jego misją jest doprowadzenie do
światowego chaosu, zniszczenia i wojen. Jest tym, który ma zmienić losy świata.
To on w przyszłości ma doprowadzić do śmierci Boga i być posłusznym poleceniom
diabła. Dlatego też pojawienie się jego w rodzinie wpływowego polityka nie jest
przypadkowe, lecz stanowi część obmyślonego planu.
Omen
podobnie
do Egzorcysty pozostawia pewne pole
do własnej interpretacji występujących w nich postaci i roli, jaką przychodzi
im odegrać w zaaranżowanym przez Zło teatrze cieni. Jeremy, delikatnie mówiąc agnostyk,
który pod wpływem obserwowanych przez niego
wydarzeń dziejących się w pod jego dachem, zaczyna dostrzegać istnienie sił
przekraczających ludzką percepcję i istnienie świata nadprzyrodzonego. To
człowiek kierujący się tak zwanym zdrowym rozsądkiem, twardo stąpający po ziemi
i niezwykle ambitny. Obecne stanowisko ambasadora USA w Wielkiej Brytanii jest
jedynie wstępem do zajęcia najwyższego stanowiska państwowego. Kocha żonę i
pragnie oszczędzić jej cierpienia, ale też zdaje sobie sprawę, jak ważne w
polityce jest uchodzenie w oczach przyszłych wyborców za osobę potrafiącą
stworzyć szczęśliwą rodzinę, rodzinę
idealną bez żadnych rys, aby to osiągnąć muszą mieć dziecko. W rzeczywistości
jednak drzemią w nim liczne obawy: począwszy o te dotyczące Katherine,
skończywszy na tych dotyczących świata polityki. Nie znosi nic co mogłoby
zburzyć wykreowaną przez niego wizję rzeczywistości, a przede wszystkim
świadomość popełnienia błędu. To człowiek o nienasyconej ambicji, mogącej
służyć Antychrystowi za łatwe narzędzie do wykorzystania. Damien więc oddaje u
niego wszystko to, co drzemie w jego duszy, a do czego może i sam
niejednokrotnie nie chce się otwarcie przyznać. Katherine natomiast utożsamia
kobietę pragnącą za wszelką cenę spełnić się w swojej kobiecości. Chęć bycia
matką ma zaspokoić nie tyle jej pragnienie posiadania dziecka, co zaspokoić z
jednej strony własne ambicje, z drugiej wywiązanie się ze społecznej roli żony mającej
wydać potomstwo, dać mężowi upragnionego dziedzica. Wszystko ma przebiegać tak, jak sama
zaplanowała. Nie toleruje żadnego sprzeciwu, ani zmiany planów. Podświadomie
oddala się od chłopca, gdyż po jego urodzeniu spełniła postawione sobie
zadanie, woli bardziej skupić się na własnych dalszych planach. Pod pokrywką
jednak egoistki, ukrywa się delikatna i bardzo krucha osoba. Z jednej strony to
kobieta pragnąca podziwu społecznego, blasku światła jupiterów - stąd pozycja
męża jest dla niej łakomym kąskiem, z drugiej strony marzy o bliskości i
rodzinnym cieple. To postać niejednoznaczna i najsłabsza psychicznie ze
wszystkich bohaterów. Sam Damien oddaje wszystko to, co gdzieś drzemie w duszy
jego rodziców. Despotyzm, upartość, chęć dominowania nad innymi, pragnienie zbudowania
w mediach obrazu „idealnej” rodziny w której żadne nieszczęścia, czy
najmniejsza słabość nie ma prawa istnieć, z drugiej strony stopniowe, lecz
systematyczne dążenie do zdobycia nieograniczonej władzy.
W przeciwieństwie
jednak do Egzorcysty w którym demon
przychodzi z zewnątrz, tu Zły siada z Thornami do stołu, niejako sami
zapraszają go, aby przekroczył próg ich domu. Nie manifestuje swej obecności,
lecz pozostaje w ukryciu, atakując w sposób subtelny, niespodziewany i trudny
do przewidzenia. Sami zaś sataniści odzwierciadlają obraz światowego spisku,
tajnej organizacji dążącej do posiadania rządów nad światem i rządu dusz.
Omen
należy
do tych pozycji horroru, w którym groza sączy się stopniowo, dawkowana małymi
kroplami, pozostawia czytelnika nie jako w niepewności, co do dalszych
wydarzeń. Graniczy na granicy snu i jawy. W tej opowieści nie ma żadnych
pewników, wraz z biegiem akcji poznajemy prawdziwe twarzy występujących w
dramacie postaci. Mało tego do końca pozostajemy w niepewności, na ile to
wszystko jest prawdą, a na ile może wytworem wyobraźni przybranych rodziców Damiena.
Samo zakończenie pokazuje, że jeszcze w tej historii nie padło ostatnie zdanie.
Zło raz wpuszczone w orbitę ludzkich losów, nie ma zamiaru jej już opuścić,
tylko nieustannie będzie polowało na nowe ofiary podatne jego uwodzicielskiej i
zwodniczej sile. Chociaż niektórych cytatów próżno szukać w Biblii Tysiąclecia,
to zamiar Seltzera zmuszenia czytelnika do baczniejszego obserwowania tego, co
dzieje się wokół niego, o czym nieustannie donoszą media został osiągnięty. Każdego
bowiem dnia dochodzi do walki Dobra i Zła, każdy zaś sam już świadomie musi
zadecydować, po której stanie stronie. Apokalipsa bowiem już się dzieje, a
możliwy sposób jej interpretacji podsuwa sam autor książki. Dla mnie Omen pozostaje tą pozycją, która
doskonale potrafi wytrącić odbiorcę ze strefy dobrego samopoczucia, zasiać w
nim niepewność i obudzić pierwotny lęk.
Polecam.
Moja ocena 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz