Strata
najbliższej osoby zawsze jest bolesna i stanowi wstrząs dla jej bliskich.
Szczególnie, gdy umiera człowiek młody – mający jeszcze całe życie przed sobą.
Jedyne co zostaje, to próba oswojenia sobie jego śmierci, przez poznanie
przyczyn doprowadzających do niej, odkrycie okoliczności jej towarzyszących, a
przede wszystkim w przypadku morderstwa ukaranie winnych zbrodni. Tylko tak łatwiej jest się z nią pogodzić,
przeżyć ostatnie pożegnanie, aby samemu móc dalej żyć, a nie pozostawać
mentalnie w krainie umarłych. Stanowi ona pewien nieodwołalny koniec, bez
możliwości złożenia apelacji, zamyka życie zmarłego i przerywa jego relację z
rodziną – czy tego ona chce, czy nie.
O śmierci prowadzącej do odkrywania
tajemnic przeszłości i wiążącym się z tym niebezpieczeństwem, o miłości
braterskiej i pożegnaniu się z tymi, którzy jeszcze nie dawno byli
najważniejszymi ludźmi w życiu tych, co zostali, opowiada Harlan Coben w Nie odpuszczaj.
Życie Napoleona Dumas
zmieniło się na zawsze piętnaście lat temu, kiedy doznał straty z którą do dziś
nie umie się pogodzić i zapomnieć. Wtedy dowiedział się o śmierci swego brata bliźniaka, Leo i jego narzeczonej Diany. Tamtej nocy zaginęła też narzeczona Napa, Maura. Naznaczony rodzinną
tragedią, postanawia na własną rękę poznać prawdę. Jednak nikt nie wie, co
faktycznie miało miejsce tamtego feralnego wieczoru. Znaleziono wówczas tylko w okolicach torów kolejowych dwa
poszarpane ciała. Chcąc odkryć prawdę, chłopak wstępuję w szeregi miejscowej
policji. Kiedy do drzwi jego domu puka, dwójka policjantów informująca go, że w
miejscu śmierci jego brata znaleziono odciski palców Maury, cała sprawa wraca
na nowo i z nową siłą odzywa się nie zagojona rana. We współpracy z kolegami z pracy, jak również
samodzielnie przesłuchuje licznych
świadków, mogących znać szczegóły tamtego tragicznego dnia, jednak w mieście
panuje powszechna zmowa milczenia. Wszelkie tropy prowadzą
w okolicę starannie ukrytej, starej bazy wojskowej, w okolicach których
bracia wychowywali się. Nie wie tylko, że im bardziej zacznie zbliżać się do
prawdy, życie jego i wszystkich bliskich mu ludzi, zacznie znajdować się w
poważnym niebezpieczeństwie.
Harlan Coben dla wielu
stanowi klasę samą w sobie, a do tego rekomendacja jego najnowszej powieści
przez samego Dana Browna, bez wątpienia mogła przysporzyć mu dodatkowego grona
wielbicieli. Nie wiem jednak czemu, ale zawsze gdy znani pisarze polecają
książki swych kolegów po fachu, doznaję pewnego rozczarowania. Niestety tak
samo jest i tym razem. Sam początek zapowiada się rewelacyjnie i bezbłędnie
może zmylić czytelnika. Prowokacja mająca skompromitować pijanego kierowcę i
tragiczny finał akcji, wprowadza w to, co jest znakiem charakterystycznym jego
prozy, akcja trzymająca w napięciu i piętrzące się z każdym rozdziałem zagadki
i rodzinne sekrety. Po tej pierwsze fali entuzjazmu nastąpił jednak spadek
zachwytu. Wszystko snuje się powoli i sennie, jednak co gorsze przez cały czas
miałem wrażenie, jakoby to już było. Samo natomiast Nie odpuszczaj bardzo często przypominało mi Już mnie oszukasz. Przede wszystkim po raz kolejny przywołuje temat
śmierci i próby pogodzenia się z nią. Całą historię poznajemy z ust głównego
bohatera Napa Dumasa, który prowadzi monolog ze swoim zmarłym bratem, opowiada
mu o wszystkim, co dzieje się w jego życiu, pyta się go o szczegóły tamtej nocy
i nie umie pozwolić zmarłemu odejść. Nieustannie snujemy się po małym i nieco
uśpionym miasteczku, w którym poza duchami, pozostali jeszcze przede wszystkim
ludzie starsi, mający już praktycznie swoje życie za sobą – niech nie zmylą Was
jednak pozory, bo właśnie oni potrafią być niebezpieczni. Noc śmierci Leo
wpłynęła na wszystkich żywych. Jedni, co stracili brata i córkę za wszelką cenę
chcą poznać prawdę i nie cofną się przed niczym, inni – jego przyjaciele z
akademii wojskowej, postradali rozum i stali się obiektem społecznego
zgorszenia. W tym też miejscu dochodzi do styku nowego życia i tego co
odeszło. Niewinne dziecko i zboczony
dorosły mający w umyśle horror, będący jego udziałem kilkanaście lat temu oraz
gnębiące go wyrzuty sumienia. Tym samym, ma się wrażenie, jakoby tamten dramat
dosięgał wszystkich, winnych i niewinnych bez wyjątku i domagał się
jednoznacznej obrony przed nim, zanim zniszczy kolejne osoby. W swej destrukcji
nie cofnie się przed niczym, nawet po sięgnięcie po czystość i bezbronność
dziecka. Pojawia się postać ekshibicjonisty, który lubi rozbierać się na oczach
małoletnich oraz był przyjacielem Leo mogącym znać szczegóły jego śmierci.
Coben więc ponownie przypomina, że śmierć może wyciągnąć rękę po swe żniwo
zupełnie niespodziewanie i chyba nigdy nie zapomni się tych, których się
kochało. Pogrążenie jednak się w niej, może być groźne i w konsekwencji
doprowadzić do śmierci za życia. Autor snuje opowieść o ludziach, którzy
naznaczeni bolesnym piętnem przeszłości nie potrafią o niej zapomnieć. Jest ona
wciąż obecna w ich pamięci i determinuje ich czyny, nie pozwala na ułożenie
własnego życia, lecz doprowadza do swoistej obsesji. Tylko ukaranie
odpowiedzialnych za mord i odkrycie wszystkich związanych z nim szczegółów,
może przywrócić utracony niegdyś spokój.
Kolejnym natomiast elementem bardzo podobnym do
poprzedniej jego książki jest zamieszczenie wątku wojskowego i ponownie
postawienie pytań natury moralnej. O ile w Już
mnie nie oszukasz pojawiła się kwestia zabijania na misji wojskowej
cywilów, to tym razem Coben porusza temat stosowania tortur na jeńcach
wojennych. Wojskowi, aby ukryć przed
światem ten precedens, a przede wszystkim broniąc się przed możliwymi
działaniami demaskatorów, są w stanie posunąć się bardzo daleko. Wyobraźni
natomiast w tym zakresie, na pewno im nie brakuje, a niektóre sceny są w stanie
zmrozić krew w żyłach. Co gorsze robią to w mniemaniu działania na rzecz dobra
ojczyzny i chronienia przed wrogiem.
Wszystko to sprawia, że
ma się wrażenie jakoby, to już było. Temat śmierci młodego człowieka, któremu
brutalna siła zabrała życie, przemoc w stosunku do słabszych i konieczność
pogodzenia się ze śmiercią nadchodzącą nagle i w nieoczkiwany sposób, jak
również życie przeszłością, sprawiają, że zabrakło mi tego czegoś, co
wyróżniłoby Nie odpuszczaj na tle
innych powieści amerykańskiego pisarza.
Pozytywną cechą powieści jest genialne wręcz zbudowanie
atmosfery uśpionego, prowincjonalnego miasteczka, w którym od samego początku
wyczuwa mieszkające w nim zło, a uczucie zagrożenie rośnie z każdą minutą.
Coben wszystko gmatwa, komplikuje zagadkę kryminalną, przez co fenomenalnie
potrafi zmylić tropy. Ostatnie sto stron zdecydowanie różni się od pozostałej
części, akcja nabiera rozpędu i samo zakończenie jest bardzo trudne do
przewidzenia. Mimo przygnębiającego klimatu, autor na koniec daje nam pewne
światełko nadziei, że z każdego mroku można się uwolnić.
Nie
odpuszczaj jest
bez wątpienia świetną pozycją dla tych, którzy wcześniej nie spotkali się z
Harlanem Cobenem i akurat od tej powieści, chcieliby rozpocząć swoją przygodę z
tym pisarzem, także fanom jego twórczości powieść ta powinna przypaść do gustu.
Niestety jeśli oczekujecie w niej czegoś nowego, czy znalezienia nowej tematyki
– możecie niestety być rozczarowani. Sama lektura dłużyła mi
się i mimo, że zawsze pożerałem wręcz thrillery wychodzące spod jego pióra, tym
razem miałem momenty zmęczenia. Pozostawiła po sobie dość mieszane uczucia,
niemniej jednak na pewno uważam ją za wartą przeczytania i uwagi.
Polecam,
Moja ocena 5/10
ŹRÓDŁO: WYDAWNICTWO ALBATROS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz