Antypolski paszkwil, tak najkrócej można określić W objęciach lasu Adivy Geffen.
Parczew na Lubelszczyźnie od zawsze zamieszkiwali Polacy i Żydzi tworząc wspólnotę. Mieszkający tam Jakub, Taiba i ich córka Szurka nie chcą do końca wierzyć w nadciągającą katastrofę i zagrożenie z Zachodu. Kiedy ich żydowscy współbracia uciekają z Polski, oni wciąż trwają w swoim domu. Ich życie mija zwykłym rytmem, Szurka dorasta i wychodzi za mąż, sama też staje się matką. Szarą codzienność przerywa wybuch wojny. Rodzina zostaje umieszczona w gettcie, a jedynym ratunkiem jest ucieczka do Lasu Parczewskiego. Tego, o którym krążyły podania, że lepiej trzymać się z daleka.
Wojenne opowieści do tej pory zawsze mnie wzruszały i przerażały jednocześnie. Przerażały ogromem zła, cierpienia i strachu o przetrwanie w nieludzkiej rzeczywistości. Było to wspólnym udziałem Polaków i Żydów. Jednak w przypadku W objęciach lasu Adivy Geffen wynika coś zgoła odmiennego. Druga wojna światowa przyniosła eksterminację jedynie żydowskiej społeczności, a Polacy byli tymi, którzy kolaborowali z nazistami. Ba, mało tego potrafili być okrutniejsi od samych Niemców. Tylko patrzyli, jak okraść, wydać czy upokorzyć Żydów. Z snutej przez Adivę Geffen historii wynika, że tak naprawdę Polakom nic złego w czasie wojny nie działo się, a tymi, co musieli walczyć o przetrwanie byli tylko Żydzi. Ratunek dla nich stanowiła Rosja i komunistyczna partyzantka. Trudno o większe zakłamanie historii lat 1939-1945. Polacy byli tak samo eksterminowani, tak samo cierpieli w obozach koncentracyjnych i ginęli w komorach gazowych. Tak samo przeżywali strach o jutro, a "dobra" Rosja Radziecka Adivy Geffen była współodpowiedzialna za wybuch wojny. Przypomnijmy chociaż pakt Ribentrop - Mołotow mówiący o podziale ziem polskich, o akcjach NKWD przeciwko mieszkańcom Kresów i Wschodniej Polski oraz wywózkach na w głąb Związku Radzieckiego. Jednak żydowska pisarka zupełnie te fakty pomija. Zamiast tego wolała napisać antypolski paszkwil. Oczywiście zdarzały się niechlubne wypadki, kiedy to Polacy wydawali Żydów, ale też jest wiele chlubnych osób, wręcz heroicznych ratujących na przykład żydowskie dzieci z narażaniem życia. Jeśli chodzi o prawdę historyczną, to Geffen spuszcza zasłonę milczenia na to, kiedy to Żydzi współpracowali z Niemcami, na fakt żydowskich nadzorców w obozach będących okrutniejszymi od hitlerowskich. Kiedy wpadamy w mechanizm wytykania krzywd szybko okaże się on zarówno po jednej, jak i drugiej stronie. Geffen oskarża Polaków o antysemityzm, a tymczasem nazywa nie - Żydów gojami czychająmi na krzywdę zawsze pokrzywdzonych Żydów.
Mam wrażenie, że W objęciach lasu Adivy Geffen stanowi przykład zmarnowanego potencjału. Sam język jest bardzo poetycki, barwny, mimo braku dla kultury hebrajskiej opisowości. Z jednej strony wszelkie elementy judaistycznej tradycji pokazują kulturowe bogactwo Żydów, z drugiej natomiast zupełnie brakuje wyjaśnienia tych elementów dla niezaznajomionych. Zamiast skupieniu się na antypolskiej narracji dziejów, uzupełnienie powieści o te właśnie rzeczy, tak charakterystyczne dla judaizmu i hebrajskiej kultury z pewnością wpłynęły by na ogromny plus. Zupełnie też zmarnowano potencjał lasu, o którym przed wojną krążyły legendy, że lepiej trzymać się od niego z daleka. Znowu niewykorzystano tego, co mogła dać jedynie zasygnalizowana wzmianka. Będąc szczerym, gdy pojawiła się w styczniu zapowiedź W objęciach lasu miałem ogromne oczekiwania, od miesięcy wzrastała chęć poznania powieści. Po przeczytaniu zaś pozostał duży niesmak.
Moja ocena 5/10
Wydawanictwo Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz