Między seriami o Fjalbacce a Mentalistą szwedzka królowa kryminału, Camilla Lackberg napisała dylogię w skład, której znalazły się Złota klatka i Srebrne skrzydła. Wywołała ona pewną dyskusję czy nadal pozostaje w formie. A zatem rodzi się pytanie o to, czy fani mogli poczuć się oszukani?
Faye to piękna, inteligentna kobieta, która od lat wiedzie życie wypełnione luksusem i niemoralnym bogactwem. Ma wspaniałego męża, Jacka i uroczą córeczkę, Julianne. Pod fasadą blichtru od lat skrywa swe prawdziwe oblicze i to, co niegdyś było jej codziennością, a przed czym próbowała uciec. Niespodziewanie przychodzi dzień, w którym opuszcza złotą klatkę i musi ponownie zawalczyć o swoje życie. Musi przy tym zmierzyć się z pytaniem, czy Jack byłby w stanie zabić ich dziecko.
Serią o malowniczym miasteczku Fajbacka Camilla Lackberg podbiła serca wielbicieli skandynawskiego kryminału. Snuła w niej opowieść o zbrodni i tajemnicach prowincji, o ludziach ją zamieszkujących i niezwykle barwnie odwzorowała rzeczywistość małej społeczności mającej swe grzechy. To właśnie tymi powieściami wspięła się na półki bestsellerów, a z tomu na tom powiększało się grono jej zwolenników. W Złotej klatce opuszcza Fjalbackę i wraz z Faye rusza do wielkomiejskiego Sztokholmu, chociaż Fajbacka przewija się w nowej historii, to już jakby musi podzielić się uwagą czytelnika ze stolicą Szwecji. Dylogia ta jest przy tym zupełnie odmienna od tego, do czego było się przyzwyczajonym. W miejsce zwykłych ludzi, ich dramatów i sekretów pojawia się elita finansowa ze swoimi grzechami i tajemnicami. Zbrodnia nie gra pierwszych skrzypiec, a bardziej pojawia się element kto kogo lepiej wyroluje, zemsty i prowadzonej z przeciwnikiem inteligentnej i przewrotnej gry. Nie znaczy to jednak, że królowa jest zupełnie kimś innym. Pojawiają się bowiem tematy doskonale znane z serii o Fjalbace, takie jak feminizm, przemoc domowa i silne kobiety, które nie dadzą się łatwo złamać. Mamy kobiecą solidarność i mimo, że śledzimy losy ludzi o niewyobrażalnym majątku, to jednak można w nich odnaleźć problemy bliskie przeciętnym zjadaczom chleba. To też mogłoby świadczyć, że stara, dobra Camilla Lackberg nie znikła zupełnie, a jedynie zmieniła sposób prowadzenia opowieści. Dokonała poniekąd rozstania się z kryminałem na rzecz domestic thrillera, a nawet powieści obyczajowej z elementami kryminału. Kryminalna zagadka zostaje jakby wpleciona po to tylko, by co pewien czas wyostrzyć uwagę, wzbudzić niepewność i podsuwać pytanie o to, jak doszło do tragedii. Podobnie do powieściowych bohaterów prowadzi z czytelnikiem grę, wodzi za nos i nieustannie zaskakuje.
Dylogia Złotej klatki i Srebrnych skrzydeł ma przy tym ten charakterystyczny dla literatury skandynawskiej rys samotności, która boli i ma miejsce nawet kiedy jest się w gronie innych osób. To cierpienie, każdy próbuje się z nią uporać na własny sposób, ale nie da się od niej uciec. Napotykani ludzie stają się niczym koła ratunkowe, mają wypełnić pustkę ale owa samotność i tak zostaje.
Złota klatka i Srebrne skrzydła pokazują nieco inne oblicze Camilli Lackberg. Zaprasza ona do świata nieco przerysowanego, wypełnionego szyderstwem, a jednak nie tak zupełnie obcego czytelnikowi. Ci co oczekiwali nowej serii kryminalnej na wzór Fajbacki mogli rzeczywiście poczuć się oszukani, bo dostali powieść całkowicie inną od tych, do których przyzwyczaili się. Ci natomiast oczekujący niebanalnej, a przy tym lekkiej lektury, potrafiącej dać sporo radości z czytania, będą bez wątpienia świetnie się bawić. Jedno jest pewne, Camilla Lackberg opuściła przynajmniej na razie Fjalbacke, dylogią o Faye pokazała, że szuka nowych dróg, co poniekąd potwierdziła w późniejszym Mentaliście.
Polecam.
Moja ocena 7/10
Wydawanictwo Czarna Owca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz