Bardzo
trudno zapomnieć o wydarzeniu, które w ułamku sekundy na zawsze zmieniło życie
całej rodziny. Śmierć niewinnego człowieka – którego jedyną winą było
nieugięcie się pod naporem brutalnej siły, sprawia, że odtąd kolejne dni jego
bliskich kręcą się wokół niego i wokół owego feralnego dnia. W konsekwencji w
sercu ofiar zakiełkuje ziarno nienawiści niosące: strach, zerwane przyjaźnie i
związki, bezsilność wobec rosnącej fali
terroru oraz walkę o własną godność i prawo do samo decydowania o sobie. Przeżyta
trauma jednak na zawsze odciska trwałe piętno, nie pozwalając ułożyć życia na
nowo, zapomnieć i uciec od niej. Tkwi silnie w pamięci i wywołuje
paniczny lęk, aby nawet osoba z którą chce się budować przyszłość, nigdy nie
poznała bolesnej prawdy. Obawa ta jest
tym mocniejsza, gdy staje się w obliczu dążeń separatystycznych, dla których
jedyną formą działań są dokonywane kolejne krwawe akta przemocy. Wówczas dawni
przyjaciele stają się wrogami i nic już nie jest takie samo, jak wcześniej.
Fernando Aramburu w Patrii przedstawia dwie rodziny, których
losy poznajemy na tle przerażającej historii ostatnich kilkudziesięciu lat
Kraju Basków.
Do niewielkiego
baskijskiego miasteczka powraca Bittori, wdowa po Txacie zabitym przez
ETA. Jej powrót nie podoba się
mieszkańcom, którzy nie kryją swojego oburzenia decyzją kobiety próbującej na
nowo odbudować swoje życie w miejscu, z którym wiąże się wiele bolesnych dla
niej przeżyć. W starym domu na nowo
odżywają wspomnienia z okresu, kiedy przyjaźniła się z Miren i Joxianem –
których syn zamordował jej męża, groźbami ETA i polityką zastraszania mężczyzny
oraz przypomina sobie okres dojrzewania i pierwsze związki swoich dzieci. Przyjazd wdowy wywołuje również wspominki –
wypominki u dawnej przyjaciółki z ostatnich trzydziestu lat z jej życia.
Obecnie przeżywa ciężki chwile związane z opieką nad córką paralityczką i
rozłąką ze starszym synem przebywającym w więzieniu z dala od rodzinnego domu.
Zakończenie działalności organizacji siejącej strach i przemoc, staje się
okazją do przebaczenia win, pytanie tylko: czy ludzie żyjący od lat w
nienawiści do siebie będą potrafili to zrobić.
Patria oznacza
ojczyznę, ojczyznę w której mają prawo przebywać wszyscy bez względu na
posiadany światopogląd i popieranie tej, czy innej opcji politycznej. Natomiast,
gdy polityka wdziera się do prywatnej sfery życia ludzi – którzy nigdy
wcześniej nie przywiązywali większej wagi do niej, wówczas już trudno jest
dalej zachować obojętność. Zaczyna ona dyktować definicję patrioty. Prawdziwy zatem patriota to ten, który: nie boi się niczego i nikogo; najważniejsze
jest dobro kraju, a potencjalne ofiary i cena, jaka trzeba za nie zapłacić nie
grają większej roli; bierze aktywny udział w manifestacjach i czynnie wspiera
walkę z wrogami narodu, zwanymi wyzyskiwaczami. Kiedy potrzeba zdolny jest do zabicia ojca rodziny,
podłożenia bomby, malowania na murach jego domu obraźliwych słów, czy
niszczenia jego mienia i systematycznego niszczenia jego dotychczasowego życia.
Nie zważa na to, że ten którego prześladuje i jest gotów pozbawić życia –
jeszcze do niedawna był przyjacielem jego rodziców, z którym wspólnie spędzano
czas, a człowiek którego teraz prześladuje z niezwykłą wręcz zaciekłością -
kupował mu kiedyś lody lub inne przedmioty dziecięcego pożądania. Nawet w
kościele jest miejsce tylko dla patriotów, a ci których odrzucono lepiej, aby
nie pojawiali się w świątyni, żeby nie rozdrażniać innych mieszkańców. Dla
własnego dobra powinni w ogóle wyjechać z miasta. Próżno szukają wsparcia u
księdza abertzales (tak bowiem w języki baskijskim określano zwolenników
niepodległego państwa Basków), który nie kryje swojej sympatii i wsparcia dla
wojowników narodowych, siejących terror i śmierć. Kiedy więc w miejsce
spokojnych czasów, wkracza bezwzględna przemoc działającą pod płaszczem
wzniosłych i pięknych haseł, nikt już nie może czuć się bezpiecznie. Ci co
kiedyś walczyli ze starym reżimem o demokratyczny kraj, dziś stają się wrogami,
ludźmi których należy wyeliminować za wszelką cenę. Natomiast karierowicze
zajmują zaszczytne pierwsze miejsca i stają się wzorem bohaterstwa
zagrzewającego lud pracujący do obrony przeciw burżujom. Hasła walki klasowej
niestety są znane i nam, nie odłącznie kojarząc się z ustrojem Polski po 1945
roku, jednak na terenie Kraju Basków w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat
nabrały jeszcze bardziej przerażającego charakteru za sprawą działalności ETA.
Ugrupowanie to dążyło do powstania niepodległego Państwa Basków, niezależnego
od Hiszpanii, które będzie krajem socjalistycznym; co ciekawe głównym
przeciwnikiem stali się członkowie Partii Ludowej i przedsiębiorcy. Nie zważano
na ich pochodzenie, patriotyczne korzenie ich rodziny – na przykład na fakt, że
brali oni udział w walce z reżimem gen. Franco. ETA stała się grupą
terrorystyczną siejącą strach u ludzi, którzy nie chcieli się jej podporządkować,
chociażby płacąc wyższe składki na uzbrojenie bojowników. Werbowała nastolatków, młodych mężczyzn liczących nie więcej niż
dwadzieścia kilka lat. Doprowadziła niejednokrotnie do skłócenia rodzin, rozpadu
dawnych przyjaźni, a jedynie dając w zamian nienawiść i kontrolując nawet
najintymniejsze sfery prywatności. Najlepszym przykładem jest wskazanie, jaką
prasę, jakie media wolno słuchać, oglądać i czytać; a których abertzale winien
unikać. Ci zaś, którzy znaleźli się po przeciwnej stronie barykady, musieli
liczyć się z konsekwencjami. Utratą dobrego imienia, niechęcią i wrogością u
współmieszkańców, a wreszcie śmiercią. Przez prawie trzydzieści lat swej
działalności pozostawiła po sobie, rozbite rodziny zarówno u swoich
zwolenników, jak i u ofiar.
Patria
maluje
obraz dwóch rodzin, które próbują w szalonych i niespokojnych czasach normalnie
żyć. Jedna z nich, to ofiary terrorystów dźwigające ciężar śmierci ojca i męża.
Rozpamiętujący mimo upływy lat dzień, w którym został zamordowany i nawet wraz
z upływem czasu jego duch jest obecny w ich życiu, myślach i rozmowach,
wpływając niejednokrotnie na ich osobiste wybory i obecne związki zawierane
przez dzieci zmarłego. Druga natomiast to rodzina jego mordercy, która również
nie może zapomnieć o tamtym zdarzeniu, a ofiara jest obecna w ich mieszkaniu i
pamięci, nawet wbrew ich woli. Obok tego nieszczęścia toczy się pozornie
normalne życie. Nastolatkowie mają swoje pasje: jedni organizowanie pochodów,
podczas gdy inni bardziej cenią sobie obcowanie ze sztuką. Szczególnie widoczne
jest to w przypadku braci Gorki i Joxe Mariego, każdy z nich poszedł odmienną
ścieżką. O ile pierwszy wybiera walkę zbrojną, rezygnując z osobistego
szczęścia; drugi woli patriotyzm wyrażony w piórze, słowie i promowaniu kultury
baskijskiej, a przede wszystkim chce ułożyć sobie życie u boku ukochanego
mężczyzny. To co rzuca się na pierwszy rzut oka, to każda z tych postaci pragnie
być szczęśliwa oraz dąży do zapewnienia
szczęścia bliskim. Rodzice próbują ochraniać
dzieci przed wszechogarniającym złem i bratobójczymi mordami; dzieci natomiast
pragną, aby ich rodzice w końcu zapomnieli o żywionej nienawiści. Nie wszyscy młodzi zgadzają się, aby ich rzeczywistością
rządził strach i przemoc, będąc jednocześnie lojalnymi wobec własnej rodziny. Ludzie
ci przeżywają pierwsze miłości i rozczarowania, kończą studia i snują plany na przyszłość. Niestety polityka przez
cały okres działalności ETA wkrada się do ich domów, powodując kłótnie
małżonków, w których mimo woli uczęszczają dzieci – świadkowie wydarzeń,
których żadne dziecko nigdy nie powinno widzieć. Wszelka próba ochrony swych
pociech przed makabrycznymi obrazami, często spełzła na niepowodzeniu. To
właśnie rosnąca fala przemocy przyczynia do konfliktów rodzinnych: teściowie
nie akceptują życiowych partnerów swych dzieci; wnuki wolą unikać dziadków
naznaczonych bolesną historią, przez którą nie potrafią im okazać ciepła,
współczucia i miłości. Wydaje się, że ludzie żyjący w nieustannej nienawiści
mogą się już tylko wzajemnie ranić, a swe uczucie okazywać płaszczem obojętności,
wiecznych awantur, przycinków słownych i złośliwości. Potrzeba będzie wiele
czasu i wielu trudnych doświadczeń, aby na nowo nauczyć się kochać i znaleźć w
siebie pierwotną wrażliwość. Najtrudniejszą
sztuką okazuje się dla nich tolerancja, wobec drugiego człowieka i przyzwolenie
mu na życie według jego wyborów i decyzji.
Oprócz tego obserwujemy
życie w małym prowincjonalnym miasteczku, które osacza swych mieszkańców. Staje
się ono dla nich pułapką, z której nie potrafią się wydostać. To tu bowiem
założyli własne domy, tu przeżywali największą przyjaźń – zmienioną potem we
wzajemną wrogość pełną żalów i pretensji oraz swoją miłość małżeńską. Prowincja
osacza ich, nie pozwala się od siebie oderwać i przyciąga mimo, bolesnych
wspomnień związanych ze starym miejscem zamieszkania. Jest miejscem, w który
wszyscy o wszystkich wiedzą, znają poglądy i postawy współobywateli, przez co
sami mogą siebie wzajemnie osaczać i atakować wraz z rosnącą spiralą
terroryzmu. Próżno u wielu z nich szukać współczucia dla tych, których nie
zaliczono do abertzale, mało tego to „patrioci” czują się skrzywdzeni przez „wrogów”
którzy to zabili ich syna bądź osadzili go – po wcześniejszych torturach w
zakładzie karnym. Pozornie wydaje się ono spokojnym miasteczkiem, gdzie
autorytetem jest miejscowy proboszcz przybierający podczas mszy świątobliwą
minę, a czynnie wspierający i agitujący
nowych członków ETA; jednak przy dłuższym pobycie w nim szybko okazuje się, ze wcale
nie należy ono do najbezpieczniejszych i na pewno nie najbardziej przyjaznych
miejsc. Na pierwszy rzut oka niczym nie
różni się od innych miast, dopiero wraz z rozwojem akcji, jego historia
przeraża i niepokoi. Nikt nie może w nim czuć się bezpiecznie, zagrożenie czyha
na każdym rogu i nawet pozornie jego włodarze również czują się niepewni i
niewiedzą, kiedy do ich drzwi zapuka Gwardia Narodowa.
Na tak szeroko
zakrojonym tle, Aramburu tworzy niezwykłą wręcz sagę rodzinną, pełno w niej
konfliktów pokoleniowych i złamanych życiorysów oraz niespełnionych marzeń o
posiadaniu szczęśliwej rodziny. Ludzie
ci niczym nie różnią się od tych mijanych każdego dnia na ulicy. Kochają, kłócą
się, marzą i dają się ponieść porywom serca, chociaż nieraz książę z bajki
okaże się wstrętną ropuchą. Czytając powieść miałem wrażenie, że żaden z bohaterów nie jest do końca zły, to
sytuacja i sama ETA ukształtowała ich takimi jakimi byli, słabsze charaktery
dały się zwieść i oszukać.
Fernando Aramburu
napisał niezwykle chwytającą za serce powieść, która miejscami jest nieco sentymentalna,
ale przez cały czas mocno refleksyjna. Autor pochodzący z Kraju Basków w
okresie w którym rozpoczyna się jego opowieść sam był dwudziestoparolatkiem i
zapewne wiele przedstawionych przez niego scen, widział na własne oczy. Nie
zajmuje on żadnej ze stron, nie moralizuje. Nie ma w niej zbędnego patetyzmu, a
miejscami są sceny wręcz humorystyczne – jeśli w ogóle tematyka powieści
pozwala użyć takiego stwierdzenia. Pozwala, aby czytelnik sam wyciągnął wnioski
i zastanowił się nad przesłaniem książki. Patria
zachwyca również kompozycją. Złożona
jest z kolejno następujących po sobie zdarzeń
rozrzuconych niechronologicznie, które złączone
razem tworzą jedną mozaikę - opowieść, która niepokoi, intryguje, nie pozwala się
oderwać od lektury. To jedna z tych powieści, które jeśli zaczniecie czytać od
początku porwie Was i wpadniecie w nią., jak śliwka w kompot.
Dla
mnie na chwilę obecną, Patria jest
najlepszą książką 2018 roku, która mocno zapada w serce i umysł czytelnika.
Polecam,
Moja ocena 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz