Jeszcze
nie tak dawno, zanim nastała era smsów i maili, listy były jedynym nośnikiem
wszystkiego tego, co działo się w życiu nadawcy i z czym chciał się podzielić z
adresatem, oraz opowiadano w nich o wszystkim, co w duszy grało. Przy ich
pomocy wymieniano się myślami, poglądami na wszelakie tematy, mówiły o
uczuciach i przeżywanych przez autora stanach emocjonalnych. Stanowiły ludzką
egzystencję zaklętą w słowach. Zawierały wyznania i prośby, relację z ostatnich
dni – stąd poza faktami biograficznymi, zawierają kopalnie wiedzy o czasach w
których powstały, będąc doskonałym odzwierciedleniem życia ludzi tamtej epoki.
Są świadkami dawno minionych lat, i nawet gdy od dawna znajdują się w domowych
skrytkach, archiwach i zdążyły narosnąć kurzem, to w chwili, gdy pozwala im się
dojść do głosu, roztaczają wokół siebie swoistą magię i nostalgię. Szczególnie
moc taką ma korespondencja miłosna. Potrafiąca
do dziś wzruszać czytelnika i stanowić wspaniałą, zapierająca dech w piersiach
lekturę. W wielu rodzinach są bezcenną pamiątką po tych co odeszli, starannie
przechowywaną i przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Dla innych zaś stanowią
kopalnię życiowej mądrości, pokazującą wyjście z każdego impasu. Mimo, że
pisane były w czasach różniących się od naszych mentalnością, obyczajowością
czy sposobem postrzegania świata; nieustannie przekazują uniwersalną prawdę i
rady zawsze aktualne.
Brytyjska powieściopisarka, Jojo Moyes
w Ostatnim liście od kochanka
sięgając po zapomnianą współcześnie sztukę epistolarną, wykorzystuje fragmenty
autentycznych listów, opowiadając w ten sposób niezwykłą historię kochanków
żyjących w różnych okresach dziejowych, lecz przeżywających podobne dylematy.
Ellie i Jennifer mimo dzielącej
je różnicy kilkudziesięciu lat posiadają ze sobą wiele wspólnego. Obie rozpaczliwie pragną miłości i zakochały
się w żonatych mężczyznach. O ile pierwsza
z nich jest osobą niezależną i pracuje w poczytnej londyńskiej gazecie, to
druga – stłamszoną przez męża tyrana żoną. Ellie szukając inspiracji do napisania
artykułu, natyka się w zbiorach bibliotecznych redakcji, na stary list sprzed
czterdziestu lat. Koniecznie chce dowiedzieć się, kto go napisał i do kogo był
adresowany. To właśnie w tym momencie odsłania się przed nią dramatyczna
historia Jennifer Stirling i dziennikarza Harrego O `Hare, zmuszająca ją do
przewartościowania własnego życia. Ellie bowiem od dawna spotyka się z żonatym
mężczyzną i bezskutecznie do tej pory czekała na wypowiedziane przez niego
słowa: jestem wolny. Poznając Jenny i jej odważną walkę o
własne szczęście, sama zacznie zastanawiać się nad przyszłością własnego
związku.
Dwie historie, dwie
opowieści o dwóch pozornie tylko różnych kobietach, splecione ze sobą w nierozerwalnym uścisku. Bohaterką
pierwszej jest Ellie Haworth, która jeszcze nie tak dawno dzięki własnej
ambicji potrafiła ulokować się w gronie najlepszych pracowników „Nation”,
obecnie na skutek trapiących ją sercowych problemów jest jedynie cieniem samej
siebie. Nie mająca zbyt wielu powodów do radości. Problemy w pracy z powodu
wrednej szefowej, skończona dawno trzydziestka i prowadzenie życia singielki beznadziejnie zakochanej w żonatym mężczyźnie.
Druga zaś, Jennifer
Stirling żyje w czasach, w których rozwód uchodzi za skandal, a romans z zamężną
kobietą za obrazę dobrych obyczajów. W czasach jej młodości dominowała pruderyjna moralność mająca wiele do
powiedzenia, a osąd społeczny potrafił w przeciągu jednej sekundy zniszczyć na
zawsze czyjeś życie. Od lat tkwi w małżeństwie bez miłości. Jej mąż jest
bogatym i wpływowym biznesmenem, nie stroniącym od towarzystwa pięknych dam. W
domu i pracy zaś z uwodzicielskiego dżentelmena, zmienia się w tyrana żądającego bezwzględnego posłuszeństwa.
Dopiero z poznaniem angielskiego dziennikarza, bawidamka i uwodziciela, szare i wypełnione pustymi błyskotkami życie
pani domu zmienia się radykalnie. Utrzymują ze sobą bliskie relacje, a on wysyła do niej
kolejne listy opisujące wszystko, to co do niej czuje. Są one pełne uczucia,
ciepła, namiętności i tęsknoty za byciem razem oraz końcem ukrywania ich
miłości. Dzięki zachowanej
korespondencji, historia nieszczęśliwych kochanków, na nowo wraca do życia stając się
kanwą do napisania artykułu, mającego wywindować pannę Haworth na szczyt
redakcyjnej hierarchii. Dopiero coraz bardziej zgłębiając się w stare listy,
redaktorka dostrzeże, jak wiele wspólnego łączy ją ze Stirling.
Ostatni
list od kochanka ma akcję rozgrywającą się dwutorowo. Rozpoczyna
się współcześnie w XXI wieku, aby później na dłużej przenieść nas do roku 1960-1964
i w ostatniej części na powrót powrócić do dzisiejszych czasów. Na przestrzeni
tych lat obserwujemy wszystko, to co dzieje się w życiu bohaterek. Poznajemy
otaczających ich ludzi, towarzyszące im wspomnienia, emocje i pragnienia.
Wchodzimy do najbardziej skrytych zakątków ich duszy, dzięki czemu czytelnik ma
szansę zaprzyjaźnić się z nimi, i jak to u Moyes bywa – również poniekąd
zobaczyć własne życie z perspektywy tych dwóch kobiet. Ludzie Jojo nie są
landrynkowymi postaciami, lecz pełnokrwistymi bohaterami. Kochają i nienawidzą,
podejmują kontrowersyjne decyzje, widzi się ich zachowanie z różnych stron i
dokładnie zna motywy ich postępowania; dzięki
czemu bez trudu można w nich odnaleźć samego siebie. To ludzie mijani każdego
dnia na ulicy, u fryzjera, w pracy i w sklepie.
Dzięki temu właśnie proza angielskiej pisarki, jest zawsze bardzo blisko
realnego życia, a opowiadane przez nią historia potrafi wzruszyć do głębi.
Oczywiście bohaterów tych, można lubić bądź nienawidzić i nawet czarne
charaktery są u niej niezwykle wyraziste. Dzięki czemu dostarcza inteligentnej rozrywki, podczas której musimy
poniekąd spojrzeć na samych siebie. U Moyes bowiem żaden wybór nie jest
jednoznaczny i prosty, lecz niesie ze sobą całe mnóstwo różnych wątpliwości i
rozterek natury moralnej. Brytyjka nie moralizuje oraz nie poucza, pokazuje
życie wielokolorowe. Raz z jasnymi barwami, a raz nieco okraszone szarością.
Jojo Moyes stworzyła
powieść pokazującą miłość przeklętą, miłość zakazaną. Taką, która zamiast
szczęścia niesie ze sobą łzy, cierpienie i pustkę towarzyszącą nieustannie
bohaterom. Mimo tego, właśnie to uczucie staje się u nich siłą napędową
pozwalającą stawić czoło największym przeciwnościom losu, podjąć decyzję o
zerwaniu z dotychczasowym stylem życia i zawalczyć o własne prawo do szczęścia.
Ostatni list od kochanka nie jest
przesłodzonym i mało rzeczywistym romansem, lecz prozą bardzo dojrzałą.
Poruszającą ważny dla wielu temat, co jest ważniejsze: tkwienie w
nieszczęśliwym i upokarzającym związku, czy porzucenie rodziny i własnej
bezpiecznej przystani, na rzecz prawdziwego uczucia. Przytaczane w książce
fragmenty listów, stanowią wstęp do kolejnych rozdziałów, nadając powieści
dodatkowego realizmu i pewnej nostalgii. To właśnie z nich utkana zostaje jedna
niezwykle chwytająca za serce opowieść, nie pozwalająca o sobie zapomnieć
jeszcze długo po przeczytaniu.
Polecam,
Moja ocena 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz