piątek, 8 czerwca 2018

MROCZNY PIĄTEK: OSKARŻENIE - REMIGIUSZ MRÓZ


MROCZNY
PIĄTEK


OSKARŻENIE – REMIGIUSZ MRÓZ


Legenda Solidarności jest nieustannie żywa w umysłach Polaków. Nawet nie interesując się zbytnio historią i polityką, bez trudu każdy kojarzy ją za symbol walki z socjalistycznym ustrojem, a wielu jej członków do dziś otoczonych jest laurem bohaterstwa. Z drugiej strony, to co wzniosłe również bywa przedmiotem gry politycznej, na której próbuje się ugrać wiele osobistych korzyści, jednocześnie kompromitując „dawnego kompana broni”, stojącego  po innej stronie sceny politycznej. Stąd ludzie, którzy po transformacji postanowili usunąć się w cień, nie przyłączając się do żadnego z czołowych ugrupowań politycznych, cieszą się powszechnym szacunkiem. Jednak w chwili, gdy na ich honorze pojawia się najmniejsza nawet skaza, nie trudno przewidzieć reakcję społeczną. Wczorajsi bohaterowie ze spiżu, stają się przedmiotem powszechnej krytyki.
         Dawnego opozycjonistę, któremu zapomniano zasługi z lat osiemdziesiątych, a  pamięta się dokonane rzekomo przez niego poczwórne morderstwo młodych mężczyzn, przedstawia Oskarżenie Remigiusza Mroza, stanowiące już szóstą odsłonę opowieści o parze warszawskich prawników. 
 

Kordian Oryński i Joanna Chyłka zdążyli już otrząsnąć się po dramatycznym finale sprawy Al Jassama. Teraz zaś prawniczka dostaje tajemniczego maila od Łucji Tesarewicz - żony byłego członka „Solidarności” i bohatera walki z byłym ustrojem, przebywającego obecnie w zakładzie karnym i oskarżonego o brutalne zbrodnie dokonane pod Warszawą. Kobieta twierdzi , jakoby była w posiadaniu materiału mogącego oczyścić męża z zarzutów i przywrócić mu dobre imię. Problem w tym, że Chyłka nie ma najmniejszej ochoty angażować się w jego obronę i wdawać się w kolejną medialną hucpę. Zwłaszcza, że zebrane wcześniej dowody nie pozostawiały najmniejszej nawet wątpliwości. Dopiero śmierć Tesarewiczowej, jak również odnalezienie w innym miejscu przestępstwa materiału DNA jednej z ofiar opozycjonisty, sprawiają, że adwokatka zmienia zdanie. Na domiar złego wiele w tej sprawie śladów prowadzi do Zordona, który właśnie ponownie znalazł się w poważnych tarapatach.

Człowiek będący dotąd ikoną niezłomnej walki z władzami PRL, dawniej postrzegany w charakterze narodowego herosa -  dziś zaś będący w niesławie; dawni jego wrogowie, jak i dotychczasowi przyjaciele wszyscy mają bezpośredni związek z brutalnymi mordami dokonanymi pod Warszawą; wreszcie także największy przeciwnik prawników z „Żelazny & McVay” odgrywa nie małą rolę w tym co obecnie dzieje się w życiu Joanny i Kordiana. Wszystko to razem wzięte nie pozostawia  najmniejszej wątpliwości, że Chyłka z Zordonem ponownie będą mieli nie łatwy orzech do zgryzienia. Szczególnie, gdy wszystko wskazuje na to, że obecne problemy byłego aplikanta wiążą się ze sprawą Tesarewicza. Problem tylko w tym, że nigdzie nie można znaleźć właściwego tropu, rzucającego właściwe światło na obie sprawy, przez co obie wydają się beznadziejne.


Remigiusz Mróz po finale Inwigilacji [ recenzja TUTAJ] będącym nie do przyjęcia dla wielbicieli serii o parze warszawskich prawników, miał nie lada zadanie napisania kolejnego tomu utrzymującego  wysoki poziom cyklu i będącego w stanie zadowolić jego fanów utrzymując ich w niemniejszym niż dotychczas napięciu.  W Oskarżeniu udowodnił, że nadal ma niewyczerpaną kopalnię pomysłów na to, jak skutecznie znęcać się nad swymi bohaterami, dając niejednokrotnie trudne dla czytelnika rozwiązania wątków osobistych ich życia. O ile w pierwszych dwóch tomach dominował prowadzony przez nich casus, to od trzeciej części stopniowo poznajemy coraz więcej faktów z ich przeszłości i ich trudne relacje z najbliższymi. Mam wrażenie, że właśnie owa przeszłość jest czynnikiem determinującym, że Oryński i Chyłka nieustannie mimo kłótni i wzajemnych pretensji, po prostu nie umieją bez siebie żyć oraz rozumieją motywy postępowania partnera – chociaż nie zawsze się z nim zgadzają. W szóstym tomie cyklu praktycznie można już wyróżnić dwa dominujące wątki. Pierwszy bezpośrednio związany z Tesarewiczem, który jawi się niczym kameleon, nieustannie zmieniając barwy, dzięki czemu do samego końca nie możemy być przekonanymi, czy rzeczywiście jest winien zarzuconych mu  czynów; a może tylko padł ofiarą swych dawnych przeciwników. I drugi skupiony na bolesnej dla Oryńskiego wydarzeniu sprzed lat oraz na dalszej jego relacji z Joanną. Obie kwestią, jak wspomniałem wcześniej przeplatają się tworząc jedną niezwykle spójna całość trzymającą czytelnika w napięciu od pierwszego do ostatniego zdania.


Oskarżenie absolutnie nic nie traci ze swej świeżości i zasada słabszej kontynuacji, jak za każdym razem autor udowadnia, w przypadku Chyłki się nie sprawdza. Spotykamy się z bohaterami z którymi już bardzo dobrze się znamy. Których lubimy, czasem się na nich wściekamy, innym razem zaś współczujemy i mocno trzymamy za nich kciuki; czyli dokładnie tak jak z naszymi znajomymi w realu. Mimo, że zarówno Kordian i Joanna są postaciami literackimi, dla mnie stali się bardzo bliscy i zawsze nie mogę doczekać się kolejnego spotkania. Uwielbiam pyskatą, wredną i bezkompromisową panią mecenas stosującą w swej pracy taktykę spalonej ziemi, czyli gdzie się tylko pojawia anektuje obszar dla siebie, nie dając rozmówcy żadnych szans. Tym razem pojawia się jej nieco inna natura, natura o którą wcześniej trudno byłoby ją podejrzewać. Co byście bowiem powiedzieli, że zamiast bronić, będzie miała występować w roli oskarżyciela posiłkowego?  Godna podkreślenia jest sama postać Oryńskiego, który od pewnego czasu przestał być cieniem swej byłej patronki, a staje się dla niej równorzędnym partnerem, chociaż i tak dalej dostaje nieraz od niej przytyki. Jednak niczym nie przypomina już nieopierzonego aplikanta z Kasacji.  Duet ten nieustannie ewoluuje, zachowując przy tym swe charakterystyczne cechy. Autor nie pozostawia nawet cienia wątpliwości, że po sprawie opozycjonisty życie zarówno Chyłki, jak i Oryńskiego nie będzie już takie samo, jak wcześniej. A obecne wydarzenia odcisną niezatarte ślady.


Samo zakończenie Oskarżenia ponownie jest istną petardą i nie pozwoli oderwać się od lektury, aż nie padnie ostatnie zdanie. Jest ono godnym uwieńczeniem tomu, którego akcja nieustannie przypomina istny rollercoaster i na każdym kroku zaskakuje. Stanowi poniekąd naturalne zamknięciem tego, co przez 560 stron śledzimy, dając ostateczną odpowiedź końca obu prowadzonych spraw. Jednak i tym razem przecierałem oczy ze zdziwienia,  a po skończonej lekturze miałem kłębowisko myśli. Chyłka i Oryński wracają w siódmym tomie w którym czeka na nich nie jedna niespodzianka. Dla mnie Oskarżenie nieustannie utrzymuje wysoki poziom serii i oby tak dalej.


Polecam,

Moja ocena 8/10
 
                                                  Źródło: Wydawnictwo Czwarta Strona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz