piątek, 22 grudnia 2017

MROCZNY PIĄTEK: ZAPISANE W WODZIE - PAULA HAWKINS


MROCZNY
PIĄTEK

 

ZAPISANE W WODZIE – PAULA HAWKINS

 

Od stuleci ukształtowało się przekonanie, jakoby kobiety ponosiły winę za najróżniejsze uchybienia moralne, na przykład cudzołóstwo; i one właśnie najczęściej kojarzone są w roli wiedźm uprawiających magię. Karą za te czyny mogła być jedynie śmierć, chociaż sposób jej wykonania był rozmaity: spalenie na stosie, ukamienowanie, czy utopienie. Przecież już od najwcześniejszych lat słuchamy bajki w których w postać zarówno czarownicy, jak i dobrej wróżki wcielają się przedstawicielki płci pięknej. Pomijając, że nie raz i nie dwa słyszy się stwierdzenie: „to ona odpowiada za wszelkie zło i tylko ona ponosi odpowiedzialność, za to co właśnie się stało”.  Dziwnie zapominając przy tego typie sądów, że do tanga trzeba dwojga, podobnie do zdrady małżeńskiej potrzeba dwójki osób. Poza tym czarami zajmowali się i zajmują w dalszym ciągu także panowie. Wobec tego nie dziwi fakt, że co pewien czas autorzy lubią odwoływać się do tego typu zagadnień, walcząc z utartymi od wieków stereotypami, albo jeszcze mocniej je ugruntowując.

         Nie inaczej jest w przypadku Pauli Hawkins, debiutującej kontrowersyjną „Dziewczyną z pociągu”, wraca z nową powieścią „Zapisane w wodzie” całkowicie inną od poprzedniej, w której pierwsze skrzypce grają właśnie kobiety oskarżane zarówno o uprawienie magii, jak również o rozbijanie „idealnych małżeństw”.


            Beckford w Wielkiej Brytanii znajduje się tajemnicze i przerażające zarówno swą historią, jak i krajobrazem Topielisko, z skarp którego zrzucano dawniej niewiasty oskarżone o uprawianie czarów i tylko sama woda mogła zadecydować o winie osoby oddawanej w jej głębiny, lub jej braku. Do dzisiaj to miejsce napawa lękiem i staje świadkiem kolejnych zbrodni, a jednocześnie stanowi ostatnią przystań dla samobójców, którzy wykonując skok do wody, odbierają sobie życie. Tak właśnie miało być z Nel Abott, mieszkającą tam od urodzenia. Jednak tuż przed śmiercią zdenerwowana dzwoniła do młodszej siostry, Jules z zamiarem opowiedzenia jej o pewnej ważnej sprawie, nie zdradzając przy tym żadnych szczegółów. Nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że od wielu lat nie utrzymywały ze sobą żadnego kontaktu, a Jules nigdy nie odbierała od niej żadnych telefonów. Tak samo jest i tym razem, jedynie z nagrania na automatycznej sekretarce dowiaduje się,  że rozmówczynię dręczy jakiś problem i słyszy jej przerażony głos błagający o pomoc, oraz o najszybszy przyjazd do rodzinnej miejscowości. Mimo wszystko nie ma  najmniejszej ochoty spełnić prośby krewnej, przede wszystkim powrót w tamte strony wiązałby się z odgrzebaniem przeszłości i spotkaniem z ludźmi o których od dawna próbowała zapomnieć. Kilka dni później dowiaduje się o samobójczej śmierci siostry. Pod wpływem tej informacji decyduje się na wykonanie ostatniej woli zmarłej, zwłaszcza że to wszystko zupełnie nie pasuje do charakteru Nel. Zgodnie z przewidywaniami zaraz po znalezieniu się w rodzinnych stronach, odżywają bolesne wspomnienia, szczególnie związane z Topieliskiem, będącym przed laty świadkiem wyrządzonej jej krzywdy. Teraz na nowo musi się zmierzyć z tym i pokonać lęk odczuwany na myśl o jeziorze, szczególnie że tam tkwi klucz do rozwiązania prawdy o zgonie Nel.  Gdyby tego było mało, przyjdzie jej zmierzyć się  ze zbuntowaną siostrzenicą, Leną obwiniającą ciotkę o śmierć matki.


            Paula Hawkins w Zapisane w wodzie całkowicie porzuciła nieco hallmarkową nutę, na rzecz opowiedzenia przerażającej historii o makabrycznych zbrodniach dokonywanych na kobietach oskarżanych dawniej o uprawianie czarów i przez to wyklętych przez swoją społeczność, dziś natomiast – zarzuca się im rzucanie uroków na cudzych mężów, co także pociąga za sobą ostracyzm.  
Staje się to dla niej pretekstem do poruszenia istotnych kwestii.  Zalicza się do nich przede wszystkim tzw. problem kobiet rozwiązłych. Autorka pokazuje go poprzez przedstawienie małej miejscowości rządzącej się konserwatywnymi poglądami, zgodnie z którymi przedstawicielki płci pięknej traktuje się nie podmiotowo, lecz przedmiotowo. Sprowadzone zostają jedynie do roli żon i matek zamkniętych w domowym zaciszu i całkowicie podporządkowanych swym ojcom i mężom. Łamanie tej zasady grozi śmiercią, gdyż taka zepsuta osoba jest zawsze przyczyną rozbijania „porządnych rodzin”. Stanowisko to sprawia, że nieustannie mężczyźni decydują o  ich życiu w dosłownym rozumieniu. Każda zaś, która ośmieliła się walczyć i sprzeciwić modelowi patriarchalnemu, musiała ponieść konsekwencję swej decyzji. Podczas, gdy panowie za te same czyny pozostają całkowicie bezkarni. Przecież co innego wymaga się od kobiety, a co innego od mężczyzny, Obłuda części społeczności sięga nawet tłumaczenia gwałtu dokonanego na nastoletniej dziewczynie, jako oddanie przysługi. W związku z czym eksponuje się kolejny ważny temat przemocy seksualnej  mającej miejsce w każdych czasach i obecnej również dziś. Może mieć miejsce zarówno na ulicy, jak w domowym zaciszu, głuchym na płacz skrzywdzonej nastolatki.  Często  gwałciciel wcale nie jest obleśnym „typem spod ciemnej gwiazdy, lecz amantem otoczonym wianuszkiem dziewcząt i nikt nie uwierzyłby w stawiane mu zarzuty. Ponownie cała winę spada na skrzywdzone dziewczę, które musiało po prostu sprowokować go do tego, teraz natomiast rzuca wyssane z palca zarzuty.

Beckford dla kobiet jest wręcz miejscem przeklętym. Napawa lękiem głównie z powodu  panującej w nim atmosfery. Na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od innych miejsc na mapie, jednak poznając je lepiej zaczyna przypominać mi w pewnym sensie serialowe Twin Peaks z jego mroczną, tajemniczą i złowrogą aurą. Życie toczy się tam niby spokojnie, a nawet sennie; lecz tylko z pozoru. Muszę przyznać, że w pewnym momencie w trakcie lektury zapomniałem o dokonywanych nad Topieliskiem zbrodniach, dając się zwieść leniwemu klimatowi, jaki próbuje roztaczać nad sobą. Oczywiście same opisy jeziora napawają grozą i nie zachęcają do przebywania w jego okolicy. Strach potęgują liczne rozmowy toczone ze zmarłymi w nim ludźmi oraz wszechobecne duchy pilnie obserwujące wszystko to, co się dzieje w mieście.
Dodatkowo przeraża odrzucenie wszelkiego rodzaju inności i obcości. Miejscowa ludność nie przepada na nowymi przybyszami, tworząc zamknięta enklawę. Szczególnie zrobią wszystko by pozbyć się obcych jeśli za dużo wiedzą, a co gorsze, gdy mogą zdradzić skrywane przez miejscowych tajemnice. Tutaj każdy zna każdego i wie wszystko o każdym, lecz nigdy nie może głośno dzielić się swoją wiedzą. Chcąc mieszkać tam bezpiecznie, należy bezwzględnie podporządkować się panującym tu  prawom i zasadom, każde odchylenie od nich poczytywane będzie w kategoriach winy moralnej, a człowiek oskarżony o tego typu „przestępstwo”  zacznie być postrzegany w charakterze burzyciela społecznego porządku.  Hawkins więc tworzy miasto znajdujące się na granicy jawy i snu – raczej koszmaru niż snu, w którym wszelkiego rodzaju zjawiska nadprzyrodzone znajdują się na porządku dziennym.

            Warto wspomnieć również o samej konstrukcji powieści. Narratorem jest Jules i jej oczami dowiadujemy się o wszystkim co działo się w jej życiu i co dzieje się w nim obecnie. Ponadto autorka daje prawo głosu również duchom zamordowanych kobiet, między innymi Nel Abott, która wręcz przemawia do siostry i prowadzi ją w odkrywaniu poszczególnych sekretów związanych z ich wspólną przeszłością. Robi to raz za pomocą panującej ciszy, a innym razem poprzez swój dziennik w którym skrupulatnie opisuje sposób zamordowania kolejnych osób począwszy od siedemnastego wieku, kiedy to młoda dziewczyna zostaje obwiniona o uprawianie czarów i  poddana próbie wody. Abott żyje w permanentnym żalu do bliskich, rozpamiętuje wszystkie wyrządzone jej krzywdy mocno wpływające na obecne podejmowane przez nią decyzje i prowadzony styl życia. Z relacji sióstr wyłania się obraz kobiet odrzuconych i niezrozumianych, zdanych jedynie na własne siły. Każda musi sobie radzić w charakterystyczny dla niej sposób.

Cała zaś akcja rozgrywa się w prawdzie między garstką osób pojawiających się naprzemiennie na kartach powieści i każdy z nich ma prawo głosu i pokazania własnymi  oczami życia miasteczka.
Wszyscy bohaterowie podobnie do miejsca akcji są tajemniczy i wielowymiarowi. Z pewnością każdy z mieszkańców miał powody życzyć śmierci Nel. Dodatkowo podobieństwo ich do ludzi spotykanych każdego dnia na ulicach naszych miejscowości, w których każdego dnia mija się nastolatków, policjantów czy dyrektorów szkół; potęgują jeszcze bardziej nastrój grozy. Postacie z Zapisane w wodzie niczym nie różnią się od zwykłych śmiertelników spotykanych na co dzień.

            Jednak mimo, że Zapisane w wodzie bardzo mi się podobało, to niestety mam do niego także pewne zastrzeżenie. Przede wszystkim dotyczy ono powielenia znanego schematu, w którym wykorzystuje się mroczne, tajemnicze i budzące lęk w czytelniku miejsca akcji będące niemym świadkiem makabrycznych mordów. Ostatnimi czasy motyw ten przewija się w thrillerach praktycznie do znudzenia. Myślę, ze znając już wyobraźnię autorki jestem całkowicie przekonany, że stać ją na o wiele więcej kreatywności.
Ostatecznie nie zmienia to faktu, że ponownie mam wrażenie jakoby chciała wyznaczyć kolejny trend, podobny do kobiecych powieści grozy, w których właśnie kobiety grają pierwsze skrzypce i wokół nich skupiają się wszystkie wydarzenia powieści.

            Na koniec mogę tylko zdradzić, że podczas lektury wsłuchiwałem się tylko w panującą w pokoju ciszę, czy może za ścianą nie słychać złowieszczego szumu wody. Myślę, że Zapisane w wodzie na pewno nie pozwoli Wam zasnąć, lecz będzie obecne w myślach jeszcze długo po jego skończeniu.

 
Polecam.

Moja ocena 9/10

                                                          Źródło: Wydawnictwo Świat Książki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz