środa, 14 sierpnia 2024

JESZCZE SIĘ KIEDYŚ SPOTKAMY, MAGDALENA WİTKİEWİCZ

Zdarza się, że czasem do trzech pokoleń do przodu dziedziczymy pamięć zachowań przodków. To, co było ich cechą charakterystyczną, przechodzi na potomnych. Na przykład czekanie na ukochaną osobę. O oczekiwaniu, traumach i wojnie snuje opowieść Magdalena Witkiewicz w Kiedyś się jeszcze spotkamy.


Justyna przechodzi kryzys małżeński i kiedy wydaje się, że wszystko skończone. Natrafia na dziwny artykuł i listy zmarłej babci, Adeli. Kobieta pod ich wpływem nie tylko cofa się do czasów młodości i pierwszej miłości, ale poznaje także dramatyczne losy babci i jej przyjaciół: Franciszka, Janka, Sabiny, Racheli i Joachima. Wszyscy, jak młodzi ludzie mieli wielkie plany, marzenia i pierwsze porywy serca. Ich młodość przekreśliła wojna.


Magdalena Witkiewicz doskonale zna przepisy na obyczajówki zdolne poruszyć serce. Jej powieści nie tylko krzepią na duchu, dodają otuchy i są wręcz idealne na tak zwane trudne dni, ale niosą życiową mądrość. To w jej bohaterach przeglądamy się niczym w lustrze, w ich dylematach i marzeniach często można odnaleźć samych siebie. Jak nikt inny burzy spokój, konfrontuje z bólem i jej postacie zawsze znajdują się na życiowym zakręcie. Są to ludzie, którzy z biegiem lat pogubili się, zepsuł się im wewnątrzny kompas, wskazujący przez lata kierunek. To wówczas skonfrontowani są z tym, co zaczyna działać niczym gorzkie lekarstwo. Może z początku jest trudne do przełknięcia, ale pomaga. W Kiedyś się jeszcze spotkamy dodaje wojenną zawieruchę. Poznajemy grupę młodych ludzi, którzy zmuszeni zostali szybciej dorosnąć. Niepewność jutra nie pozostawiła im czasu na długie podejmowanie decyzji. Obserwując Adelę, Franka, Janka, Joachima, Rachelę i Sabinę mamy wrażenie, że żyją oni bardziej intensywniej, tak jak by jutra nie było. Zdają sobie sprawę z niepewności kolejnego dnia i z tego, że nie można tracić z horyzontu tego, co najważniejsze - miłości i okazji do wspólnie spędzonych chwil. Kierują się sercem, albo czasem ambicją. Wojna u nich zmieniła wszystko i poprzestawiała ich na odmienne pozycje. Katastrofa 1939 roku wciągnęła ich mimo woli. I już nic nie było takie samo. Nadszedł czas próby nie tylko walki o szczęście i normalne życie, ale konieczność podejmowania decyzji, od których nie było odwrotu. Ten czas wpełni pokazał, kto jest dobrym lub złym człowiekiem. Magdalena Witkiewicz z właściwą sobie cechą rysuje ludzkie sylwetki z niezwykłą delikatnością i czułością. Bardzo szybko przywiązujemy się do nich, wspólnie przeżywamy ich radości i dramaty, próbujemy zrozumieć. U Witkiewicz trudno szukać taniego sentymentalizmu, wydumanych rozterek. Pokazuje życie z całą paletą barw, które nanosi w odpowiednim momencie. Zawsze jednak, kiedy wydaje się, że już nie ma szans, aby jej bohaterowie podnieśli się z upadku, uwolnili od trudnego układu spraw, na końcu przychodzi ukojenie.


Prozie Magdaleny Witkiewicz przyglądam się od lat, raz bliżej, a raz nieco dalej. Za każdym razem łatwo zauważyć to, co stało się jej znakiem rozpoznawczym. Jest nim nadzieja i wychodzące po burzy słońce. Nigdy nie ma sytuacji bez wyjścia. W Kiedyś się jeszcze spotkamy dochodzi nie tylko temat wojny, ale i pamięci genetycznej pod której wpływem zachowujemy się tak, jak nasi dziadkowie. W przypadku dwóch powieściowych kobiet stało się to czekanie na ukochanego. Mimo wszystko i mimo wszystkim wierzyły, że wróci. Jedna czekała pół wieku, druga parę lat. Zamknęły się na prezenty od losu, lecz przybrały postawę wiernej Penelopy oczekującej powrotu Odyseusza. Przy czym ich Odys wyglądał i zachowywał się różnie. Witkiewicz wprowadza stopniowo czytelnika w świat uczuć i marzeń. Wkraczamy w ich najbardziej intymny odcień, przez co czasem czujemy się nieco zakłopotani, czy wręcz niezręcznie.


Przyglądając się powieściom Magdaleny Witkiewicz uczymy się od bohaterów rozwiązania naszych dylematów, dostrzegania tych, którzy poniosą naszą różową walizkę pełną marzeń. Dostrzegamy tych, co stoją obok nas i tych, na których nie warto tracić czasu. A przede wszystkim zaś cenić czas, bo jutro może czesem opóźnić się i nie być takie, jakiego byśmy oczekiwali.


Polecam. 

Moja ocena 7/10



                  Wydawanictwo Filia

2 komentarze:

  1. O twórczości pani Witkiewicz słyszałam już dość dużo, ale na razie mnie do niej zupełnie nie ciągnie, wiec sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na wszystko musi przyjść czas 😊

    OdpowiedzUsuń