Jak uciec od przeszłości? Jak zapomnieć o tym, kim był ojciec i uwolnić się od ciążącego piętna? Jak odkupić nieswoje grzechy? John Boyne w Córce komendanta stanowiącej kontynuację bestsellerowego Chłopca w pasiastej piżamie ponownie wnika w zakamarki ludzkiej duszy i umysłu.
Gretel i jej matka należały do śmietanki towarzyskiej Berlina, a swą pozycję zawdzięczały ojcu i mężowi, uznanemu komendantowi Auschwitz. Tyle, że III Rzesza przegrała wojnę, a wraz z tym utraciły bezpowrotnie dawną pozycję. Kobieta z córką stały się, jak wiele Niemek uchodźcami, szukającymi domu poza granicami dawnej ojczyzny. Tak trafiły do Paryża roku 1946 r. Szybko przekonały się, że od przeszłości i własnego pochodzenia nie ma ucieczki. Pragnąc odzyskać dawne życie i rozpocząć wszystko od nowa, pod zmienionymi nazwiskami próbują zacząć od zera. Jednak, to co miało stanowić szczęśliwe i spokojne życie, sprowadziło kolejne traumy i stało się zaczątkiem poszukiwania nowego domu.
Londyn 2022. Dziewięćdziesięciojednoletnia Gretel rozpamiętuje swoje powojenne lata, wspomina zmarłego tragicznie brata, ukochanego męża Edgara i próbuje uporać się z poczuciem winy. Skrzętnie ukrywając swe prawdziwe pochodzenie. Problemy same ją znajdują, staruszka nie zauważalnie zostaje wciągnięta w problemy sąsiadów.
John Boyne zyskał światową sławę i uznanie dzięki głośnemu Chłopcu w pasiastej piżamie, który to doczekał się rewelacyjnej ekranizacji. Zaraz po skończeniu powieści, wiedział, że to nie koniec. Potrzeba jeszcze przyjrzeć się dziewczynce, siostrze Bruna i córce hitlerowskiego komendanta obozu. Historia Gretel wędrowała za nim przez prawie dwadzieścia lat i ujrzała światło dzienne dzięki pandemii, bo pierwotnie miała jeszcze poczekać kilkadziesiąt lat. Irlandzki pisarz bierze jednak pod lupę nie okres wojny, jak było w trylogii o chłopcu, ale lata powojenne. Czas nienawiści i rozliczania nazistów z popełnionych zbrodni, które to dotknęło również bezpośrednio rodziny prominentów Rzeszy. Zabiera czytelnika do Paryża roku 1946, które podnosi się po czasie okupacji i szuka zemsty. Miasta, w którym działa siatka wykrywająca ukrywających się Niemców i która sama wymierza sprawiedliwość. Ofiarami ich padają zwłaszcza kobiety. Następnym przystankiem staje się Australia i wędrówka na drugi kraniec kuli ziemskiej, w poszukiwaniu zapomnienia ale i tu wojenna przeszłość zdolna jest wyciągnąć swe macki. Wreszcie Londyn lat 50 XX wieku i nastanie rządów nowej królowej, Elżbiety II - córki ojca, który zapisał się chlubnymi zgłoskami w historii swego kraju. Jednak, jak to u Boyne'a jest to nie dzieje polityczne, ale zwykli ludzie grają pierwsze skrzypce. Ich oczami obserwujemy rzeczywistość, ich uszami słucha się rozlegających głosów, a przede wszystkim zagląda się do ich duszy. Ostatnimi czasy panuje w literaturze trend przygladaniu się nazistowskim zbrodniarzom, jako czułym ojcom. W Córce komendanta zostaje to odwrócone i obserwujemy zmaganie się z piętnem swego pochodzenia, dramatyczną próbą odcięcia się od ojca zbrodniarza. Wstydem, wyrzutami sumienia i pamięcią o tym, o czym nie sposób zapomnieć. O prześladujących demonach przeszłości, wracających niczym bumerang bez względu na czas i szerokość geograficzną. Jednak ci, co pamiętają powieści o chłopcach, wiedzą, że historie te wyróżniały umiejętność wejrzenia się we wnętrze bestii w ludzkim ciele, a jak mowa o potworach, to nie sposób pominąć Kurta Kotlera. Tak, tak wraca on w opowieści o Gretel i ponownie jego mrok i cynizm daje o sobie znać. Zachowuje przy tym swą bezwzględność, okrucieństwo i zło, a równocześnie daje się poznać w nowej roli, ojca dziewięcioletniego chłopca. Galerii postaci przewijających się w najnowszej powieści Johna Boyne'a można, by przywoływać bez liku. Każda z nich nosi własny bagaż wspomnień, każda różni się od siebie, a jednocześnie wszystkie je łączy strata, którą ponieśli w wyniku wojny. Łączą wspomnienia, od których nie potrafią się uwolnić i szukanie sprawiedliwości dziejowej na własny sposób.
O ile do tej pory we wcześniejszych powieściach akcja koncentrowała się w przeszłości, to tym razem dzieje się w powojennym świecie ale i współczesnym Londynie. W teraźniejszości zaś nie brakuje również potworów. Wystarczy wspomnieć ojca i męża sadystę, który wykorzystuje swą pozycję do maltretowania własnej rodziny. Poza tematem przemocy w rodzinie, pojawia się kwestia osób w podeszłym wieku i stosunku do nich najbliższych członków rodziny. No i nie mogło być inaczej, jak pojawienia się nowego chłopca. Tym razem poznajemy Henry'ego, który żyje w wiecznym strachu, a jednocześnie mimo stykania się z brutalną siłą zachowuje niewinność dziecka, bystry umysł i przede wszystkim miłość do literatury będącej dla niego ucieczką od rzeczywistości. Od razu mogę zaspokoić Waszą ciekawość, bo postacie Bruna i Szmula również przewijają się, ale w ich przypadku nie mogę nic więcej zdradzić, by nie psuć zabawy z lektury.
Córka komendanta to powieść niezwykle intymna. Przyglądając się Gretel, która ucieka od swego pochodzenia, zmaga się z noszonym przez całe życie piętnem i ukrywanie go pod osłoną kłamstw, można odczuć pewną nieśmiałość. Odsłania przed nami swe wspomnienia, uczucia, myśli. Nic nie zostawia dla siebie, wszystko chce ujawnić, dokonując pewnego rodzaju rozliczenia się z przeszłością i koniecznością stawienia czoła, temu z czym styka się tu i teraz. Nieustannie szuka zadośćuczynienia i odkupienia za dawne winy. Boyne przemyca po raz kolejny całą gamę emocji, od których aż kipi, a które to skryte są pod maską pozornej obojętności i surowości. Ponownie udowodnia, że w powieści historycznej czuje się jak ryba w wodzie, a jednocześnie jest bystrym obserwatorem tego, co nieraz ma miejsce obok nas.
Polecam.
Moja ocena 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz