wtorek, 14 lipca 2020

POD KLUCZEM, RUTH WARE

Intryga godna samej Agathy Christie połączena z elementami horroru, to przepis Ruth Ware na wybuchową mieszankę jaką jest jej najnowsza powieść Pod kluczem.

Wszystko zaczyna się niezwykle dramatycznie, zrozpaczona Rowan pisze list do utalentowanego adwokata z prośbą o pomoc. Z prośbą o wyciągnięcie jej z więzienia po niesłusznym oskarżeniu o zabicie jednej ze swych podopiecznych. W zakładzie, więźniarka oskarżona o morderstwo dziecka może oczekiwać wszystkiego co najgorsze ze strony współosadzonych. W swym błaganiu o ratunek opowiada, jak doszło do feralnej nocy. Praca, która miała być wygraną na loterii, która miała wyciągnąć kobietę z finansowego dołka, okazała się piekłem. Heatherbrae, rezydencja należąca do jej pracodawców posiada nie jeden sekret, a przede wszystkim nie jest gościnna.

Ruth Ware dała czytelnikom duży orzech do rozgryzienia. Podobnie do Szeptacza Alexa Northa, bardzo mocno rozwinięty został wątek paranormalny. O ile jednak w tamtej powieści nie było wątpliwości, że mamy mimo wszystko bardziej do czynienie z thrillerem, tak tu granica ta jest praktycznie nie zauważalna. Dzieje się to za sprawą przeniesienia klimatu powieści gotyckiej do XXI wieku. Okazała stara szkocka rezydencja ze skrzypiącymi schodami na poddaszu, z którego, co noc rozbrzmiewają czyjeś kroki, uczucie klaustrofobii i coraz większego osaczenia od którego nie ma odwrotu i dzieci opowiadające o duchach i małej dziewczynce, którą widziała jedna z córek właścicieli. To elementy od których podczas lektury, zwłaszcza po zmroku dostaje się gęsiej skórki. Autorka wykorzystując nowoczesne technologie smart domu, uwspółcześniła wiktoriańską posiadłość. Kamery, głośniki i aplikacja Happy służąca do zarządzaniem budynkiem. Luksus i nowoczesność połączona z tym, co było starym domem, sprawia, że Rowan wywodząca się z klasy średniej londyńskiego społeczeństwa, borykająca się z problemami finansowymi i nielubianą pracą, może zachłysnąć się tym, co do tej pory pozostawało jedynie w sferze jej snu. Wchodzi do zupełnie nieznanego świata, w którym nie umie się poruszać i który każdego dnia zaczyna ją przerastać. 

Z drugiej strony świadomość, że zbliżamy się do finału, w którym ginie dziecko, sprawia, że coraz bardziej zaczyna się snuć domysły, jak do tego doszło, czy Rowan rzeczywiście jest niewinna, a zatem kto jest mordercą. Tu zagrożenie jest dosłownie na wyciągnięcie ręki i każdy zaczyna być podejrzany. 

Chcąc rozwiać już wszelkie wątpliwości Pod kluczem jest rasowym thrillerem z elementami horroru i tajemnicą. Przede wszystkim jest opowieścią o dzieciach tęskniących za normalną rodziną, o marzeniach mogących stać się przyczyną koszmaru. O oczekiwaniach i porażkach. O nieobecnych rodzicach w życiu dzieci, którzy jedynie z podglądanie, co robią pociechy czerpią o nich wiedzę. O skutkach złych wyborów, z których nie umie się w porę wycofać. Cała fabuła wciąga i nieco straszy, a przede wszystkim mocno gra na emocjach czytelnika. Tu każdy element ma swój ukryty sens, każdy wątek wskakuje na swoje miejsce w odpowiednim czasie. Jedyne zastrzeżenie można mieć do zakończenia, które psuje efekt całości, jest w prawdzie mocno zaskakujące ale i mocno naciągane. Ware zostawia niedopowiedzenie, dzięki któremu każdy może snuć, w ograniczonej formie przypuszczenie, jak potoczyły się losy Rowan w więzieniu. To pozycja, która przypadnie do gustu zarówno wielbicielom horroru, jak i thrillera. 

Wszystko zaczyna się niezwykle dramatycznie, zrozpaczona Rowan pisze list do utalentowanego adwokata z prośbą o pomoc. Z prośbą o wyciągnięcie jej z więzienia po niesłusznym oskarżeniu o zabicie jednej ze swych podopiecznych. W zakładzie, więźniarka oskarżona o morderstwo dziecka może oczekiwać wszystkiego co najgorsze ze strony współosadzonych. W swym błaganiu o ratunek opowiada, jak doszło do feralnej nocy. Praca, która miała być wygraną na loterii, która miała wyciągnąć kobietę z finansowego dołka, okazała się piekłem. Heatherbrae, rezydencja należąca do jej pracodawców posiada nie jeden sekret, a przede wszystkim nie jest gościnna.

Ruth Ware dała czytelnikom duży orzech do rozgryzienia. Podobnie do "Szeptacza" Alexa Northa, bardzo mocno rozwinięty został wątek paranormalny. O ile jednak w tamtej powieści nie było wątpliwości, że mamy mimo wszystko bardziej do czynienie z thrillerem, tak tu granica ta jest praktycznie nie zauważalna. Dzieje się to za sprawą przeniesienia klimatu powieści gotyckiej do XXI wieku. Okazała stara szkocka rezydencja ze skrzypiącymi schodami na poddaszu, z którego, co noc rozbrzmiewają czyjeś kroki, uczucie klaustrofobii i coraz większego osaczenia od którego nie ma odwrotu i dzieci opowiadające o duchach i małej dziewczynce, którą widziała jedna z córek właścicieli. To elementy od których podczas lektury, zwłaszcza po zmroku dostaje się gęsiej skórki. Autorka wykorzystując nowoczesne technologie smart domu, uwspółcześniła wiktoriańską posiadłość. Kamery, głośniki i aplikacja Happy służąca do zarządzaniem budynkiem. Luksus i nowoczesność połączona z tym, co było starym domem, sprawia, że Rowan wywodząca się z klasy średniej londyńskiego społeczeństwa, borykająca się z problemami finansowymi i nielubianą pracą, może zachłysnąć się tym, co do tej pory pozostawało jedynie w sferze jej snu. Wchodzi do zupełnie nieznanego świata, w którym nie umie się poruszać i który każdego dnia zaczyna ją przerastać. 

Z drugiej strony świadomość, że zbliżamy się do finału, w którym ginie dziecko, sprawia, że coraz bardziej zaczyna się snuć domysły, jak do tego doszło, czy Rowan rzeczywiście jest niewinna, a zatem kto jest mordercą. Tu zagrożenie jest dosłownie na wyciągnięcie ręki i każdy zaczyna być podejrzany. 

Chcąc rozwiać już wszelkie wątpliwości "Pod kluczem" jest rasowym thrillerem z elementami horroru i tajemnicą. Przede wszystkim jest opowieścią o dzieciach tęskniących za normalną rodziną, o marzeniach mogących stać się przyczyną koszmaru. O oczekiwaniach i porażkach. O nieobecnych rodzicach w życiu dzieci, którzy jedynie z podglądanie, co robią pociechy czerpią o nich wiedzę. O skutkach złych wyborów, z których nie umie się w porę wycofać. Cała fabuła wciąga i nieco straszy, a przede wszystkim mocno gra na emocjach czytelnika. Tu każdy element ma swój ukryty sens, każdy wątek wskakuje na swoje miejsce w odpowiednim czasie. Jedyne zastrzeżenie można mieć do zakończenia, które psuje efekt całości, jest w prawdzie mocno zaskakujące ale i mocno naciągane. Ware zostawia niedopowiedzenie, dzięki któremu każdy może snuć, w ograniczonej formie przypuszczenie, jak potoczyły się losy Rowan w więzieniu. To pozycja, która przypadnie do gustu zarówno wielbicielom horroru, jak i thrillera.

Polecam. 
Moja ocena 7/10

               Wydawanictwo Czwarta Strona 

2 komentarze:

  1. Mam już w planach tą książkę. Mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać jeszcze w tym roku:).

    OdpowiedzUsuń