Przemoc
domowa jest problem, od którego próbuje się odwrócić oczy. Udać, że jego nie ma
i jak w żadnym innym przypadku najlepiej odzwierciedla panującą postawę części
osób, wyrażoną przez rzeźbę trzech mądrych małp: Nie widzę, nie słyszę, nie
mówię. Ofiary boją się niejednokrotnie mówić o niej na głos, świadkowie
natomiast wolą „nie wtrącać się, do nie swoich spraw”. Policyjna statystyka za
rok 2017 bije na alarm. Liczba kobiet
doznających przemocy wynosi 67 984 osoby, do tego dochodzą małoletni w
liczbie 13 315, a podejrzewanych mężczyzn znęcających się nad rodzina jest
ponad 70 000. Dopiero w świetle tych danych widać, jak bardzo poważna jest
to kwestia. Dane te przerażają i budzą niepokój, a nawet lęk.
Nic więc dziwnego, że „złote dziecko
polskiej literatury” Remigiusz Mróz porusza ten temat w Nieodnalezionej.
Ewa i Damian to para
młodych ludzi, którzy znają się od dzieciństwa i wiedzą o sobie dosłownie
wszystko. Znają swoje pasje i snują marzenia o wspólnej przyszłości. Jeden
incydent przerywa ich plany. W dniu swoich zaręczyn zostają brutalnie
napadnięci przez grupę nieznanych sprawców.
On ciężko pobity, ona pobita i wielokrotnie zgwałcona na oczach
narzeczonego znika bez śladu. Dziesięć lat po tej tragicznej nocy, mężczyzna na
jednym z portali społecznościowych widzi zdjęcie z koncertu ulubionego zespołu
swojego przyjaciela, na którym jest obecna Ewa. Cała sprawa ożywa na nowo –
Damian za wszelka cenę będzie starał się odnaleźć ją, nie zdając sobie sprawy z
grożącego mu ponownie niebezpieczeństwa. Dodatkowo znacznie trudniejsze od
odkrycia miejsca pobytu dziewczyny, będzie dla niego konfrontacja z nieznanymi
dotąd faktami z jej przeszłości.
Dwa tematy zespolone ze
sobą w nierozerwalnym sposób: pierwszy to zaginięcie będący od lat wiodący
wśród pisarzy i filmowców, drugi często traktowany marginalnie stanowi przemoc
domowa. Oba dramatyczne i niosące każdego dnia potężną dawkę bólu, z którym
trudno jest żyć. I mimo, że sam tytuł wskazuje na kwestię osób zaginionych, to
mam nieodparte wrażenie, że dla Remigiusza Mroza to właśnie jest jedynie
pretekst do pokazania drugiej kwestii.
Sam autor pisze:
"Statystyki
dotyczące osób zaginionych w Polsce są
zatrważające, ale jeszcze bardziej krew w żyłach mrożą te, które dotyczą
przemocy wobec kobiet. Szacunki mówią bowiem o tym, że w ciągu roku
doświadczyło jej od siedmiuset tysięcy do miliona Polek. Tygodniowo z tej
przyczyny giną trzy kobiety.”
Wchodzi on w dwa
zdesperowane umysły, w umysł mężczyzny pragnący bez względu na cenę odnaleźć
zaginioną narzeczoną i w końcu po ponad dekadzie dowiedzieć się co działo się z
nią przez ten cały czas, oraz w umysł kobiety będącej ofiarą domowego boksera.
Z pozoru wspólnie z mężem tworzą godną pozazdroszczenia rodzinę, opartą ma
modelu dwa plus jeden. Żyją w dostatku, są nieprzyzwoicie bogaci, mają dobrze
prosperującą firmę, mądrego i zdrowego synka. Czego chcieć więcej? To jednak
tylko zewnętrzna fasada, pod nią kryje się nasiąknięta krwią, sinikami,
upokorzeniem i wiecznym tuszowaniem śladów po doznanych razach prawda o tym
związku. Wystarczy, aby odwiedził ją ktoś w domu – kogo jej mąż sobie nie życzy
widzieć, spotka się z kimś bez jego wiedzy, powie coś niewłaściwego i podobnych
pretekstów można wymieniać bez końca; aby pięści i kopniaki poszły w ruch. Nie
więc dziwnego, że to właśnie Kasandra - ofiara przemocy i Damian - mężczyzna który zetknął się z brutalną siłą,
zdolną zniszczyć na zawsze jego życie, znajdują wspólny język.
Nieodnaleziona
wchodzi
pod dach maltretowanej kobiety pokazując przerażający obraz jej życia. Próżno
szukać w nim upiększeń, tłumaczeń, po prostu oddaje je takim, jakim jest w
przypadku setek tysięcy kobiet zmagających się z tym samym problemem. Widzi się
lęk matki o syna, aby któregoś dnia agresja znajdująca się w jego ojcu nie
uderzyła w dziecko i żeby nigdy nie poznał przerażającej prawdy o swoim rodzicu
i nie zobaczył pobitej i zakrwawionej matki. Stąd nie ma tu wyimaginowanych
postaci, lecz ludzie z krwi i kości, stojący po dwóch różnych stronach: ofiara
i kat. W prawdzie działania jej są, jak to u Mroza bywa, niezwykle dwuznaczne
moralnie, ale łatwe do zrozumienia, choć może nie do wytłumaczenia.
Tematem przemocy
domowej, będącym od dawna niezwykle chwytliwym medialnie i wpisujący się w
prowadzoną od lat debatę społeczno-polityczną, Remigiusz Mróz strzelił się w
dziesiątkę. Pisząc o nim pokazał niezwykłą swoją wrażliwość autora, będącego
bacznym obserwatorem tego, co dzieje się wokół niego i potrafiącym jednocześnie
doskonale wyostrzyć zmysły. Sprawić by być bardziej czułym na to, co widzimy za
oknem domów i co słyszymy zza ściany bądź drzwi. Oddaje cichy płacz żony i
matki zamknięty w złotym zamku, którego mimo, że znajduje się w nim bardzo
wiele osób, nikt nie słyszy i nie widzi. Jednak sam sposób jego pokazania, już
nie jest tak doskonały, na jaki liczyłem. Przede wszystkim, do pewnego momentu
opowiadana historia związana z poszukiwaniami Ewy, jak również związana z
Kasandrą i jej domowym cierpieniem jest niezwykle wiarygodna, aby w pewnym
momencie, w sposób całkowicie niespodziewany przestać nią być. Wkradają się
nieścisłości, a sama akcja momentami jest mocno naciągnięta. W miejsce thrillera
psychologicznego, wchodzi tania sensacja rodem zabili go i uciekł. Mimo tego
mankamentu Nieodnaleziona poza
poruszaniem trudnej dla wielu osób problematyki, jest także świetną książką
kryminalną, w której kolejne tropy prowadzą do rozwiązania zagadki i poznania
prawdy o zaginięciu dziewczyny. Samo natomiast zakończenie jest totalnie
zaskakujące, nieprzewidywalne, takie w którym reguły gry zmieniają się o sto
osiemdziesiąt stopni. Na koniec każdy z nas, sam może dopowiedzieć sobie, jak
dalej potoczyła się ta historia. Finał jest niezwykle subtelny, w którym autor
stawia pytanie o prawo do budowania własnego szczęścia kosztem innych ludzi, i
na to pytanie już każdy musi odpowiedzieć osobiście. Nie ma tu gotowych
rozwiązań i łatwych dróg, jest pragmatyczna postawa do życia rodząca się na
skutek lat życia w cierpieniu i wiecznym lęku o jutro. W prawdzie na początku
samo zakończenie może wydawać się naciągane, psujące całość powieści; to po
dłuższym zastanowieniu jest ono wręcz niezwykle pasujące do tego, co śledzimy
od samego początku . Mówiąc o osobie doznającej przemocy domowej i o człowieku przeżywającym
zaginięcie najbliższej mu istoty, którzy na skutek zrządzenia losu a może
ingerencji czysto ludzkiej stykają się ze sobą, trudno oczekiwać sielskiego
końca. Dlatego pozostaje on w iście mrozowym wykonaniu, do którego fani
opolskiego pisarza zdążyli się przyzwyczaić.
Nieodnaleziona
jest
książką łatwą i trudną zarazem. Łatwą w samej swojej konstrukcji kryminalnej,
trudną natomiast do czytania ze względu na niezwykle wręcz brutalne opisy
oddające bicie i poniżanie żony przez męża. Kobiety, która od lat przeżywania
tego samego piekła, nauczyła się panujących
w jej małżeństwie reguł. Potrafi doskonale przewidzieć, to co za parę godzin
będzie działo się w jej sypialni i próbować w całej tej sytuacji znaleźć
chociaż cząstkę korzyści dla siebie. Jednocześnie styka ona nas z tym co
bolesne, z czymś od czego niejednokrotnie próbuje się uciec, udać jakoby
problem ten nie istniał. On natomiast dzieje się tu i teraz oraz żąda
społecznego zaangażowania do zerwania z łańcuchem zła. Jedynym wyjściem, aby
ofiary domowych katów zaznały poczucie bezpieczeństwa, jest konieczność
złamania społecznego tabu, nakazujące milczenie. Trzeba o tym mówić, potępiać i
reagować. Inaczej oprawcy zawsze będą czuli się bezkarni, a ich skrucha nie
przyniesie żadnego rezultatu. Przystępując do lektury książki proponuję jedynie
odrzucić wspomnienia o trylogii Millennium
Stiega Larssona czy Zaginioną
dziewczynę Gillian Flynn, gdyż absolutnie powieść Remigiusza Mroza nie
przystaje do tamtych obrazów, wymaga ona czystego umysłu zdolnego wejść w
historię Ewy, Damiana i Kasandry aby mogła ona zachwycić i trzymać w napięciu
od pierwszego do ostatniego zdania. Dla mnie jest ona najbardziej dojrzałą
powieścią Remigiusza Mroza, pokazującą jak ewoluuje nie tylko jego warsztat
pisarski ale też on sam pod kątem dobieranych tematów, Przestaje być autorem
krwawych jedynie kryminałów, ale pisarzem zdolnym we własnym gatunku literackim
poruszać ważne problemy i wspaniale o nich opowiadać. Brawo Remigiusz.
Polecam.
Moja ocena 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz