Pisarz,
to człowiek opowiadający o czasach mu współczesnych, a jednocześnie prorok
zapowiadający, to co dopiero nastąpi. Fotografuje słowem obrazy które widzi,
oddaje głosy które słyszy i uczucie oraz emocje towarzyszące jemu samemu, jak również
ludziom spotkanym przez niego na drodze. Z tego powodu, nie ma znaczenia czy
czyta się autorów obecnych, czy też żyjących kilkadziesiąt lat temu. Jednym z
takich osób jest bez wątpienia Joseph Conrad, czyli polski Józef Teodor Korzeniowski.
Nieustannie pobudza on wyobraźnie czytelnika, ostrzega przed bestialstwem do
jakiego może być zdolny drugi człowiek, jak również wychowuje kolejne pokolenia
swych wielbicieli. Bez wątpienia do tego grona można zaliczyć Mayę Jasanoff
spod której pióra wyszła niezwykła biografia Joseph Conrad i narodziny globalnego świata. Rusza ona śladami
Conrada próbując przeżyć i poczuć na własnej skórze atmosferę tamtych lat i
tamtych rejsów będących udziałem bohatera jej książki.
Kim jest jeden z
najpopularniejszych twórców anglojęzycznego świata? Kim jest artysta uważany już pod koniec XIX
wieku za jednego z najważniejszych wizjonerów własnej epoki? Kim jest pisarz wzbudzający już niemal od stu lat od
swojej śmierci liczne kontrowersje – dla jednych to najważniejszych
dokumentalista epoki kolonializmu, dla innych natomiast rasista głoszący
wyższość białego człowieka? Kim wreszcie jest autor nieustannie odrzucający
przyznawane mu odznaczenia, nagrody i honorowe doktoraty – czekając jedynie na
tę najistotniejszą dla niego wyróżnienie, literacka Nagrodę Nobla; z drugiej
strony narzekający na zbyt wygórowane honoraria? Jest nim nikt inny jak Józef Teodor Konrad Korzeniowski,
znany powszechnie jako Joseph Conrad. Dwa pierwsze imiona ma po dziadkach,
trzecie imię jest ukłonem w stronę Adama Mickiewicza. Rodzice dali mu to imię na cześć swoich ulubionych
kreacji literackich: Konrada Wallenroda, litewskiego wojownika walczącego
podstępnie z Zakonem Krzyżackim oraz Konrada z trzeciej części Dziadów. Urodził się w Berdyczowie na Podolu,
wywodził się z patriotycznej rodziny, syn zesłańca styczniowego który po klęsce
zrywu musiał opuścić z rodziną dom. W dorosłym życiu Joseph Conrad pracował w
charakterze brytyjskiego kapitana cywilnej żeglugi morskiej opływając lądy i
morza. Był m.in. w Singapurze i w Kongu. Mówił po francusku i angielsku. Do końca
życia musiał zmagać się ze swoją podwójna naturą: wewnętrznego Anglika i Polaka
ziemianina, którego tragiczne losy Ojczyzny, sprowadziły na jego rodziców wiele
cierpienia a jego samego rzuciły na obcą ziemię. Pod wpływem natomiast lektury
Wiktora Hugo czytanego wspólnie z ojcem, pragnął ruszyć jako marynarz na morze.
Marzenie to zrealizował na przekór woli wuja, Tadeusza Bobrowskiego –
człowieka, który po śmierci jego rodziców opiekował się nim i zapewnił mu finansowe
wsparcie. Najbardziej jednak marzył, aby
za sprawą pióra ludzie mogli zobaczyć i poczuć, to co on sam widział i czuł
Pierwsze lata życia upłynęły
mu pod znakiem patriotycznych manifestacji 1861 – 1862 roku oraz klęski
styczniowej. Dzieciństwo znajdowało się w cieniu niekończących się tułaczek z
miejsca na miejsce, oraz żałoby narodowej. Widział, jak sny rodaków o wolności
prysły niczym bańska mydlana, a na kraj spadły kolejne fale represji ze strony
caratu. Rodzice Apollo i Ewa Korzeniowscy poświęcili życie i siły sprawie
narodowej, wychowując syna w duchu ziemianina – patrioty odpowiedzialnego za
los Ojczyzny, marzyli o odrodzeniu Młodej Polski. Obserwował ich ideały,
przejmował od ojca donkichoterię, a od matki romantyzm, towarzyszące mu do
końca życia oraz związane z nimi wieczny smutek, tęsknotę, marzycielstwo, a
nade wszystko pragnienie wolności. Marzył aby uciec z rodzinnych stron, uciec z
Krakowa w którym znalazł się po śmierci rodziców, by zostać marynarzem i ruszyć
w stronę nieznanych mórz i lądów, potem natomiast był świadkiem jak nowoodkryte
ziemie były w brutalny sposób eksploatowane przez Europejczyków: Anglików i Holendrów
a tamtejsza ludność zmieniała się w tania siłę roboczą, traktowana niczym
przedmioty mające służyć jedynie do pomnożenia dochodów kolonizatorów. Białe
plamy znajdujące się dotąd na mapie świata przechodziły w zapomnienie. Na jego oczach
umierał stary świat i rodził się pod znakiem globalizmu nowy porządek, w którym
zaczęło dominować nieznane dotąd bestialstwo i okrucieństwo cywilizowanego
człowieka. Trudne nawet do opisania, a tym bardziej do pogodzenia się z nim.
Realia te oraz zmiany
zachodzące pod koniec XIX i z początkiem XX wieku wiernie oddawał w swoich
powieściach, w których przewidział wiele wydarzeń mających potem miejsce, przede
wszystkich należą do nich zachodzące wówczas przemiany geopolityczne. Był świadkiem
rewolucji przemysłowej i technologicznej. Opisywał Londyn jawiący się dla
niego, niczym ziemia obiecana dająca przybyszom upragnioną wolność i stanowiący
mekkę do której zdążały tłumy emigrantów.
W Jądrze ciemności pokazywał
horror tubylczej ludności Koga znajdującej się z dnia na dzień pod władzą króla
belgijskiego, Leopolda II. Książka ta stanowi zaledwie kroplę w morzu
najważniejszych dzieł pisarza, w których oddaje atmosferę zetknięcia się Starego
i Nowego Świata, które to dwie zupełnie różne od siebie rzeczywistości połączyły
się w mocnym uścisku, ukazywał skomplikowane różnice kulturowe rdzennej
ludności i przybyszów, przede wszystkim jednak pokazywał kierunek w stronę,
którego zdążała ludzkość. Akcja jego powieści dzieje się na wszystkich
kontynentach, w każdej z nich oddaje najważniejsze dla tego miejsca bolączki i
problemy, czy to się komuś podobało czy tez nie. Z tego też powodu z jednej
strony był bardzo doceniany przez współczesnych proponujących mu liczne
wyróżnienia, z drugiej nie brakowało głosów zaliczających jego literaturę do
popkultury.
Maya Jasanoff pragnąc
poczuć ducha Conrada zrezygnowała z dzisiejszych środków transportu, wybierając
rejs statkiem. Chciała w ten sposób podróżować w takich samych warunkach, w
jakich odbywał swe podróże Joseph Conrad. Jednocześnie weszła do jego świata z
ogromnym szacunkiem, neutralnością badacza zachowującego emocjonalny dystans
dążącego jedynie do zgłębienia tamtych realiów i z lekkim piórem pozwalającym w
przystępnym języku opowiedzieć o tej nietuzinkowej postaci. Wyruszyła w zatem
śladami marzyciela, kapitana, pisarza, Polaka i Brytyjczyka w jednym, który
przez całe życie walczył z dopadająca go depresją – w skutek której w młodości
próbował popełnić samobójstwo, i żyjącego w ciągłej ciemności. W swej pracy
wykorzystała cztery sztandarowe jej zdaniem utwory: Tajnego
agenta, Jądro ciemności, Nostromo i Lorda Jima pokazując okoliczności ich
powstania i poruszaną przez nich problematykę w nawiązaniu do wydarzeń do
państw w których dzieje się ich akcja oraz kolejnych etapów życia ich twórcy.
Uczyniła to w rewelacyjny sposób pozwalający nie tylko poznać sylwetkę tego
wybitnego autora ale również rodzącą się na przełomie wieków XIX i XX epokę
globalizacji, trwającą do dziś jedynie pod zmienionym nieco obliczem. Portret
ten przyciąga niczym magnes, hipnotyzuje, zmusza do refleksji nad dzisiejszym
światem i z pewnością może przysporzyć Conradowi nowe rzesze wielbicieli.
Polecam.
Moja ocena 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz