Dobroć
człowieka jest w stanie przetrwać w każdym czasie i w każdej epoce. Nawet,
jeśli po dawnych czasach nie został już nawet ślad, a wszechogarniająca przemoc
wydaje się zwyciężać, to szlachetność serca i naturalnie wrodzona godność osoby
ludzkiej, ma szansę pokonać i przeciwstawić się brutalnej sile. Dawne nawyki,
dawne wychowanie, szacunek do każdego człowieka i posiadane wartości są bronią,
pozwalającą stawić opór otaczającemu barbarzyństwu, donosicielstwu, nienawiści
do sąsiada z powodu jego pochodzenia, czy szukaniu fikcyjnych wrogów. Dobroć
staje się więc w mrocznym okresie historii naturalną latarnią oświetlającą
drogi, którymi należy podążać chcąc zachować człowieczeństwo oraz wewnętrzną
wolność. I nawet, gdy wokół widzi się krew, walki uliczne, aresztowania i nowy
ład wprowadzany przez rewolucję; będzie się potrafiło nadal być człowiekiem
wrażliwym na czyjąś krzywdę i spieszącym z pomocą tym, którzy jej potrzebują.
Do każdego zawsze odnosić się z
szacunkiem, próbując zrozumieć jego racje.
Amor Towles pokazał mężczyznę, zdolnego
zachować piękno ludzkiej duszy mimo otaczającego go zewsząd zła, niezłomnego
dżentelmena każdego dnia udawadniającego, że prawdziwe bogactwo nosi się w
sobie, Dżentelmena w Moskwie.
Gdy w 1913 roku hr.
Aleksander Ilijcz Rostow napisał jedyny w swoim życiu wiersz, nie spodziewał
się, że dekadę później przyniesie mu on nie mało problemów. Po przejęciu władzy
w Rosji przez bolszewików, utwór ten
pozwolił nowemu rządowi widzieć w nim wroga ludu; i zamiast skazać go na
śmierć, wspaniałomyślnie osadzony został w areszcie domowym, w hotelu Metropol.
Z luksusowego zajmowanego dotąd apartamentu, przeniesiono go do małego pokoiku
dla służby. Od tej pory w innej już od znanej mu rzeczywistości, będzie
próbował dalej żyć, tak jakby nic się nie zmieniło. W prawdzie przestanie uczęszczać do teatru i na spacery, a jego
jedyną rozrywką będzie celebrowanie śniadania, czytanie w holu gazety i
uczęszczanie do fryzjera, to mimo tego
spotka ludzi nadających jego dalszej egzystencji nowych barw i
rumieńców.
Hotel Metropol to
niezwykłe miejsce, w którym stykają się goście różniący się między sobą
dosłownie wszystkim: wychowaniem, wykształceniem, pozycją społeczną czy
wykonywanym zajęciem. Znaleźć w nim można poza byłym arystokratą, także:
aktorkę, wojskowego i poetę, czy nowobogacką rodzinę z bezpośrednią w
kontaktach z innymi córką, Niną. To właśnie wokół nich kręci się świat Saszy.
Rozmowy z bystrą i elokwentną małolatą pragnącą poznać zasady zachowania
księżniczki oraz dążącą do przekraczania znanych horyzontów; dysputy z
przyjacielem próbującym odnaleźć się w nowej rzeczywistości, dawanie lekcji
bycia dżentelmenem oficerowi radzieckiej armii, składają się na niewątpliwe
rozrywki dostępne obecnie Rostowowi. W nowym „domu” poza dość nietypową
wykonywaną przez niego pracą, pozna smak różnych rodzajów miłości. Od
zafascynowania piękną kobietą, po uczucie ojcowskie i lęk o przyszłość ludzi
bliskich jego sercu. Moskiewski hotel jest nietypowy jeszcze z innego powodu.
Widać w nim bowiem życie Rosjan i zachodzące w kraju zmiany.
Z drugiej strony
stanowi on swoisty skarbiec, zdolny zamknąć we własnych podwojach dawny splendor,
luksus i zatrzymać chociaż w części minione czasy. Może stoisko kwieciarki
handlującej kwiatami, zajmowanie pokoi przez szpiegów i partyjnych
aparatczyków, nierozgarnięty kelner nie rozróżniający rodzajów win, czy
dyrektor obawiający się podpaść władzy ludowej nie są tym co może napawać
optymizmem, jednak w jakiś przedziwny sposób udało mu się zamknąć w sobie stary
świat - świat w którym Aleksander czuł
się dotąd bezpiecznie i który był mu dobrze znany. Składają się na niego
niezwykle wręcz prozaiczne elementy: magiczne słowa „dziękuję, proszę i
przepraszam”, dobre maniery, wzajemny szacunek, cierpliwość, czy miłość do
literatury i szeroko rozumianej sztuki. Świat honoru i uniwersalnych zasad
dyktujących styl życia. Świat ponadczasowej mądrości. Do tego każde
pomieszczenie nadaje coś, co pozornie tylko zostało utracone. Salon fryzjerski
nadal pozostaje miejscem neutralnych rozmów, do których wielka polityka nie ma
wejścia. Restauracja Bojarska mimo
przeciętności proponowanego obecnie jadłospisu i braku wytrawnych trunków
nieustannie pozwala zjeść smaczne posiłki i miło porozmawiać z personelem czy z innymi gośćmi.
Sala balowa mimo, że z wystawnych balów nie został ślad, a zastąpiły je
partyjne zebrania, nadal pobudza do poznawania nowych horyzontów i wychodzenia
poza znane ramy. Wreszcie pokój hrabiego będącego swoistą świątynią dawnej
epoki, w którym czas jakby stanął w miejscu, a jego rytm nadaje zegar bijący
dwa razy w ciągu doby. Wszystko to
sprawia, że mimo całego rozgrywającego się poza jego murami ludzkich
nieszczęść: zsyłek, osadzania w więzieniach czy śmierci przyjaciół; Metropol wydaje się być ponad tym, bastionem
zdolnym stawić czoła złu. Miejscem magicznym i zaczarowanym, w którym można
znaleźć szczęście, radość i sens życia. Prawdziwym azylem, w którym czuje się
bezpiecznie. A sam Rostow pełni w nim niezwykle ważną rolę, rolę bufora pozwalającego na utrzymanie tego wszystkiego,
co wcześniej stanowiło wyznacznik kultury osobistej i dobrych manier, dziś zaś
zostało zapomniane. To jego codzienne
rytuały, lektury klasyków i wspólne oglądanie Casablanki z Humphreyem
Bogartem sprawiają, jakoby wszystko płynęło nieco odmiennie i na nowo przywraca
dawne status quo. Jest on bowiem dżentelmenem pochodzącym z innego i
zapomnianego już świata. Potrafiącym mimo największych burz zachować pokorę,
uśmiech, pogodę ducha i uprzejmość do każdego napotkanego człowieka bez względu
na posiadane przez rozmówce przekonania. To dżentelmen czarujący oraz
urzekający elegancją i ciepłem, mimo że obecne czasy w których przyszło mu żyć
są mroczne i całkiem obce od stylu zachowania arystokraty.
Dżentelmen w Moskwie to
niezwykła opowieść pełna życiowej mądrości, wywołująca tęsknotę za epoką
Tołstoja i Czechowa, za światem dawno minionym. Udowadniającą nieustannie, że prawdziwe bogactwo człowieka
nie zależy od jego wykształcenia, posiadanego majątku, lecz od sposobu bycia,
czyli tego, czego żadna władza nie jest w stanie zniszczyć i nikogo pozbawić.
Nostalgiczna powieść bywająca miejscami wzruszającą, czasami pełną zadumy, a
czasami pełną humoru. Należy do tych pozycji, których się nie czyta, nimi się
delektuje. Delektuje się każdym słowem i każdym zdaniem. To wielka pochwała optymizmu i humanitaryzmu, zawsze uniwersalnych wartości moralnych
pozwalających przetrwać nawet najbardziej ciemne dni. Rewelacyjnie łączy dwie skrajne
rzeczywistości. Z jednej strony mamy zwykłe życia wypełnione lekturą światowej
literatury, czytanie codziennej prasy, gry słowne i rozmowy z nowopoznanymi
osobistościami, luksus, blichtr i błyszczące żyrandole; aby równolegle
obserwować piekło stalinowskiej nocy z brutalną siłą niszcząca wszystkich
niewygodnych dla nowej władzy ludzi i idącą za nią śmiercią. To książka
doskonale opowiadająca o najgorszych kartach rosyjskiej historii. Pokazująca
niezniszczalną siłę ludzkiego dobra i godność dżentelmena wiernego swemu
wychowaniu, zajmowanej wcześniej pozycji społecznej i przekonaniom. Doskonale „wie,
że jeśli człowiek nie jest panem swego losu, to z pewnością stanie się jego
sługą”. Autor z niezwykłym kunsztem
posługuje się językiem, mogącym pozornie wydawać się miejscami nieco archaicznym,
ale świetnie oddającym ducha powieści i epoki. Dżentelmen
w Moskwie może bywa w momentach nieco mało realny, jednak niewątpliwie
stanowi doskonałe i potrzebne każdemu oderwanie
się od smutnej rzeczywistości za oknem.
Polecam,
Moja ocena 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz