Wszędzie,
w każdym zakątku świata znajdują się małe miasteczka żyjące własnym życiem.
Miasteczka będące dla swoich mieszkańców piekłem na ziemi, piekłem nieustannej
walki prowadzonej przez tamtejsze grupy przestępcze; piekłem z powodu braku
perspektyw, miejscem gdzie wszyscy o wszystkich wiedzą; piekłem z powodu
brutalnej siły rządzącej codziennym dniem osadników. Siła ta bowiem gwarantuje
w nich przeżycie, a jej brak oznacza śmierć. Stąd nawet na święta, zamiast
życzyć sobie wszystkiego najlepszego, życzy się siły – oznaki męskości i
jedynej rzeczy mającej wartość. Ze słabym nikt się nie liczy, tylko twardziele
mają szansę zaistnieć w lokalnej społeczności i zapewnić sobie i rodzinie
bezpieczeństwo. Wreszcie są one piekłem dla kobiet, a gwałty i pobicia
dokonywane na nich są na porządku dziennym. Wówczas pozostaje jedynie zemsta i
powrót do brutalnej siły.
Jedynym z takich miast jest Zybork,
położony w województwie warmińsko-mazurskim, w okolicach Szczytna. To właśnie w
nim znajduje się słynne Wzgórze psów,
wokół którego krążą duchy pochowanych w nich czworonogów i stanowiące miejsce
akcji najnowszej powieści Jakuba Żulczyka.
Mikołaj i Justyna to młode małżeństwo,
borykające się obecnie z problemami finansowymi, z których najpoważniejszy
stanowi brak pieniędzy na spłacanie zaciągniętego kredytu hipotecznego.
Wyjściem z tego impasu stanowić ma wynajęcie kupionego przez nich mieszkania i
powrót na krótki czas do rodzinnych stron mężczyzny. Drugim powodem wyjazdu
jest chęć ucięcia przez kobietę romansu z jej dotychczasowym szefem. Już
pierwszego dnia pobytu u ojca między nim a synem dochodzi do poważnej
sprzeczki, uśpione dotąd wspomnienia i demony dają ponownie o sobie znać, zmuszając
Mikołaja do zmierzenia się z nimi i pokonania ich w stylu ulubionego bohatera z
dziecięcych komiksów, Punishera. Problem w tym, że on sam jeszcze nie odkrył go
w sobie. Jedynie co pewien czas w głowie słyszy głos herosa. Z czasem jednak
zacznie przechodzić metamorfozę, odsłaniającą nieznana wcześniej nikomu jego
prawdziwą twarz.
Serce opowieści stanowi historia Mikołaja Głowackiego i
Zyborka, położnego w tak zwanej Polsce B. On to życiowy „przegraniec”, mimo
skończonej trzydziestki na karku, nadal nie udało mu się znaleźć „prawdziwego”
zajęcia, zapewniającego mu stały dochód i pozwalającego żyć na poziomie. Jedyne
co do tej pory osiągnął, to jedna napisana powieść, którą przed laty okrzyknięto
bestsellerem. Od tej pory cierpi na nie moc twórczą, a wydawnictwa postrzegają
go jako oszusta. Bierze od nich zaliczki, nie oddając nawet napisanego
rozdziały kolejnej książki. Do tego jego małżeństwo przechodzi poważny kryzys.
Wymarzona zaś Warszawa przyniosła mu wiele bólu i rozczarowania, pokazując że
nigdy nie uda mu się uwolnić od rodzinnego miasteczka z jego mieszkańcami,
którzy nieustannie są obecni w głowie mężczyzny. Szczególnie nie potrafi
zapomnieć o pierwszej swojej dziewczynie Darii. Nic więc dziwnego, że przyjazd
do domu Głowackich, do ojca mającego drugą żonę i dwójkę małoletnich dzieci, do
znienawidzonego człowieka gnębiącego przed laty matkę, alkoholika i tyrana; nie
jest dla Mikołaja prosty. Wracają dawni znajomi, wraca brat borykający się
również z problemami rodzinnymi, wraca prawo silniejszego; a w miejsce dawnych
bossów pojawili się nowi wyznaczający rytm życia miasteczka.
Zybork bowiem w niczym nie przypomina spokojnego i
malowniczej miejscowości położonej w wśród wspaniałych krajobrazów. Wręcz
odwrotnie. Jest przygnębiający, odpychający, pełen szpetoty i panującego w nim
nieustannie szczekania psów. Dominuje w nim obraz pałętających się alkoholików,
narkomanów, a w jego centrum znajduje się klub Underground zarządzony przez
lokalną mafię. To w nim właśnie między innymi wyrównywane są wszelkie
porachunki i winni dostają „zasłużoną karę”, jednocześnie doskonale oddaje on
charakter miasta, a bójki znajdują się w nim na porządku dziennym. Wreszcie
prym sprawuje skorumpowana burmistrz będąca na usługach bossa gangu, Kelta. O
wpływy walczą również Cyganie, pod wodzą Tobka. To właśnie te dwie grupy
nieustannie ze sobą rywalizują, pokazując mieszkańcom, kto tak naprawdę sprawuje
faktyczną władzę i od czyjej woli wszystko zależy. Społeczność stanowi
zamkniętą enklawę, wrogą wobec „obcych” – zwłaszcza „tych z Warszawy”, będących
w ich oczach symbolem dorobkiewiczostwa i karierowiczostwa. Są oni czuli na
swoim punkcie i wszelkie negatywne pokazywanie ich miasta, traktują jako
osobistą potwarz, za którą płaci się krwią.
To właśnie na tle tych dwóch dominujących opowieści
Żulczyk pokazuje całą paletę różnych postaci, mających z Głowackim wiele cech
wspólnych, między innymi: bolesne wspomnienia rodziców, uzależnienie od
narkotyków, pragnienie ucieczki z tego przeklętego miejsca – miejsca w którym
pobyt oznacza śmierć za życia. Podobnie szukanie rozwiązania zagadki morderstwa
trójki osób jest jedynie pretekstem do pokazania prawideł rządzących życiem
Zyborka. Jednak autor snuje przed czytelnikiem opowiadanie rozgrywające się na
kilku płaszczyznach. Na płaszczyźnie wyrwania się ze znienawidzonego miasta i
przyjazd na studia do metropolii postrzeganej jako swoista ziemia obiecana, na płaszczyźnie
lokalnych walk politycznych – gdzie zarówno opozycja, jak obóz rządzący są
umoczenie w wiele brudnych spraw, czy na
płaszczyźnie dokonywanych w nim nieustannie samosądów.
Wzgórze psów
pokazuje również bolesne zetknięcie się z własną przeszłością, o której wolało
się zapomnieć i mimo upływu wielu lat nigdy to się nie udało. Atakuje ona, nie
pozwalając o sobie zapomnieć w najmniej oczekiwanych momentach, żąda wyrównania
rachunku dawnych krzywd pociągając za sobą nowe. Przeszłość nieustannie wraca
do swego punktu zerowego, przez co wszystko kręci się w kółko.
To
nie ma większego znaczenia. Jak wyglądamy. Kim jesteśmy. Co myślimy. Wszystko zatacza
koła. Tylko to jest ważne. Koła, koła, i tak w kółko.
Dawne doświadczenia
bohaterów determinują ich obecne wybory i czyny, to nieustanna spirala przemocy
i próba wymierzenia we własnym mniemaniu sprawiedliwości. To porównywanie jaka
zbrodnia jest cięższą i poważniejszą, a jaka lżejsza i łatwiejsza do wytłumaczenia.
To nieustanne zmaganie się z własnymi demonami, wyrzutami sumienia i skrajnymi
emocjami. Najpoważniejsze z nich stanowi starcie z despotycznym ojcem,
nieakceptującego u synów najmniejszej słabości, ojca okrutnego i znienawidzonego.
Mieszkanie z nim pod jednym dachem, miało być dla Mikołaja jedynie przejściowe,
jednak zmusza go ono do bolesnego dojrzewania i mierzenia się z chłopięcymi
marzeniami i niespełnionymi ambicjami. To właśnie dawne wydarzenia zdeterminowały
u niego napisanie pierwszej książki – opowiadającej o jego własnych
doświadczeniach z Zyborka i pokazania miasta własnymi oczami; jak również obecnie
determinują jego kryzys twórczy. Jedyne co potrafi to rysować obrazki swego
ulubionego bohatera z dzieciństwa, Punishera i marzyć, aby stać się takim, jak
on. Wydaje się, że w pewnym momencie owa postać mściciela wciela się w ciało i
umysł Głowackiego, zmieniając słabeusza w groźnego herosa. Pytanie tylko czy na
pewno? A może próba utożsamienia się z nim stanowi kolejną próbę ucieczki przed
samym sobą, ucieczki przed zmierzeniem się z własnymi słabościami i
niezagojonymi ranami. Bez tego, Mikołajek nigdy nie będzie mógł stać się
prawdziwym Mikołajem, świadomym tego, na czym mu w życiu zależy. A siła Zyborka
będzie nieustannie go pochłaniać. Żulczyk pokazuje, jak trudno jest się uwolnić
do społeczności w którą wrosło się przez lata, w której się dorastało, która
determinowała sposób myślenia i światopogląd; wyjazd do dużego miasta tak naprawdę
nigdy nie uwolni człowieka od tkwiącej w nim małomiasteczkowości z jej prawami.
Zadziwiające jest, jak szybko na nowo udało mu się wtopić w reguły tamtych
ludzi.
Nie mniej szokująco zostały pokazane kobiety, dla których
Zybork stanowi piekło na ziemi. Są one maltretowane przez mężów i synów, z
czasem stają się zgorzkniałe i osobiste niepowodzenia przekładają się na
pogardę do własnej córki, bite, gwałcone i traktowane jako przedmioty do
zaspokojenia potrzeb zmaskulizowanego społeczeństwo. Próbują one przeciwstawić
się tej niszczącej sile mężczyzn i walczyć o własną godność i niezależność. Co
silniejszym udaje się przetrwać, słabsze niestety zostają stłamszone przez
miasto. A ich los stanowi płakanie za małżonkiem i synem oraz szukanie winnych
ich nieszczęściu.
We Wzgórzu psów nic
nie jest oczywiste, istnieje u niego niezwykle cienka granica między dobrem i
złem, a samo zakończenie jest utrzymane na tym samym wysokim poziomie co całość
książki i jest dość mocno zaskakujące, stanowiąc jej godne zamknięcie. Żulczyk
udowadnia, że świat wokół nas nigdy nie jest czarno-biały, lecz dominuje w nim
znacznie więcej odcieni.
Wzgórze psów to
moje pierwsze zetknięcie się z prozą Jakuba Żulczyka i na pewno nie ostatnie.
Przede wszystkim ujęło mnie wspaniale pokazane mroczne oblicze polskiej
prowincji, sprawiedliwość Punishera i ból dorastania, przeszłość nieustannie
będąc obecna w umyśle człowieka i determinująca wybory i czyny ludzkie, a
wreszcie kryminalno-społeczno-obyczajowe pokazanie wszystkiego tego, co jest
najciemniejsze w duszy człowieka.
Dziś
zaś towarzyszy mi odgłos szczekania wszechobecnych psów, a każde kolejne
ujadanie przywołuje Zybork z jego tajemnicami.
Źródło: Wydawnictwo Świat Książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz