MROCZNY
PIĄTEK
|
CZAS
NA MIŁOŚĆ, CZAS NA ŚMIERĆ – AGNIESZKA PIETRZYK
Od zarania ludzkości
istniały różnego rodzaju rozrywki. Jedne bardziej konwencjonalne i
bezpieczniejsze, inne mniej. Jedne mieszczą się w ramach społecznych norm,
drugie są traktowane z najwyższą pogardą. Szczególnie, gdy za tymi ostatnimi
idzie w parze niszczący człowieka nałóg, zdolny zmieść z powierzchni ziemi
wszystko to, co jest tylko w jego zasięgu. Do nich można zaliczyć między innymi
hazard. Zarówno film, jak i książka wielokrotnie pokazywały osoby uzależnionego
od niego, zdolne w jednej chwili stracić cały dorobek życia, nie tylko swój ale
również żony, męża lub rodziców. I nigdy nie było na tego typu hobby
społecznego przyzwolenia. Inaczej rzecz się ma w przypadku łowiectwa. Wzbudza
ono, co można zauważyć w ostatnich dniach, dość spore kontrowersje. Zresztą,
jak zawsze miało ono swoich zwolenników i przeciwników. Dla jednych stanowi ono,
morderczą rozrywkę, podczas gdy jego poplecznicy wręcz zaliczają go do sportu
dającego duża dawkę adrenaliny. A swoimi korzeniami sięga starożytności.
Dawniej stanowiło domenę królów i książąt, dziś natomiast może uprawiać go
każdy śmiertelnik pod warunkiem posiadania odpowiednich środków finansowych. A
łowieckie trofeum dla wielu stanowi wspaniała ozdobę domu, będąc jednocześnie
symbolem zdobyczy łowczego. Jeśli przeciwnicy polowań na zwierzęta mocno
oburzają się na zabijanie mieszkańców lasów, to co powiedzieli by……….. na
polowanie na ludzi. A zwolennicy tej praktyki, nadal nie widzieli by wówczas
nic złego? Wiadomo, co innego zabić zwierzę, a co innego człowieka.
Agnieszka
Pietrzyk w swojej najnowszej powieści „Czas na miłość, czas na śmierć”
przedstawia taką wizję, gdzie miejsce zwierzyny zajmuje człowiek, a łowczy
bardzo szybko może stać się ofiarą. Zwykła codzienność zupełnie niezauważalnie
przemieni się w teren łowiecki. Tylko kto będzie miał więcej szczęścia:
„zwierzyna” czy myśliwy.
Aurora Radke jest Cyganką, a prawdziwe imię kobiety w
słowackim brzmieniu – skąd sięga ona swymi korzeniami- brzmi Zora. I tak
właśnie nazywają ją znajomi i przyjaciele. Od dzieciństwa nie miała łatwego
życia: będąc nastolatką popadła w konflikt z prawem, potem pobyt w więzieniu.
Nie wiadomo, jakby skończyła, gdyby pomocnej ręki nie wyciągnął do niej
policjant Niedźwiedź. Stał się dla niej nie tylko opiekunem, ale wręcz przyjacielem,
któremu wiele zawdzięcza. On i jego żona, Paulina stanowią więc najbliższe
grono przyjaciół dziewczyny. Z mężczyzną ponadto łączą ją również związki
zawodowe. Wspólnie prowadzą sklep internetowy z bronią i strzelnicę. W
rzeczywistości jednak mają znacznie więcej wspólnego, niż mogłoby się
komukolwiek wydawać. Łączy ich przede wszystkim wspólna pasja i nielegalny
zarobek polegający na organizowaniu polowań na ludzi. I mimo, że opracowali
swoisty dekalog postępowania polegający przede wszystkim, że do roli zwierzyny
wybierają ludzi pragnących popełnić samobójstwo i śmiertelnie chorych, którym
zostało tylko parę miesięcy życia – ofiara przed śmiercią hojnie zostają przez
nich obdarowani duża sumą pieniędzy mająca zapewnić spokojny byt ich rodzinie –
to jednak i tak kobieta próbuje w głębi duszy stłamsić wyrzuty sumienia.
Zwłaszcza w momencie poznania Sebastiana. Pierwszego człowieka, którego
obdarzyło miłością zdolną wybaczyć wiele błędów i krzywd. Od początku między
zakochanymi istnieje wiele niedomówień i tajemnic, których żadne z nich nie
chce ujawnić na światło dzienne. Z biegiem czasu zacznie poznawać wiele
mrocznych sekretów z życia ukochanego. W ten sposób to, co nielegalne i mało
tego mordercze, szybko przeniknie z tym co tajemnicze, coraz bardziej
zmieniając uporządkowane życie Zory. Zwłaszcza, że Sebastian zacznie częściej
pokazywać jej zupełnie nieznane do tego pory oblicze, zaś kolejne kłamstwa
mężczyzny zaczną wychodzić na światło dzienne. Jednak najgorsze będzie dopiero nadejdzie.
„Czas na miłość, czas na śmierć” przede wszystkim
pokazuje miażdżąca siłę kłamstwa i tajemnicy. Jak jedna przemilczana rzecz może
zmienić związek dwójki ludzi, chociaż w tej historii każdy z bohaterów zarówno
pierwszoplanowych, jak okaże się pod koniec, także drugoplanowych ma swoje
sekrety, przemilczane fakty z własnej biografii, o których nikt poza nim samym
nie wie. Agnieszka Pietrzyk stopniuje je powoli, lecz nieustannie. O ile na
początku można zaliczyć to do wolnej przejażdżki, na koniec pędzą niczym pendolino.
Jest ich coraz więcej i są coraz cięższego kalibru, doprowadzając ostatecznie
do decyzji i zdarzeń, od których już nie będzie odwrotu. To co z pozoru było
jedynie niewinnym przemilczeniem, z czasem rodzi makabryczne skutki. W
konsekwencji każda z postaci występujących w powieści żyje swoim życiem, ludzie
ci są razem, oficjalnie stanowią małżeństwo, jednak patrząc głębiej na nich, nic
o sobie nie wiedzą i absolutnie się nie znają. Nie wiedzą do czego każde z nich
w chwili zranienia może być zdolne. Niby są różni, mają odmienne doświadczenia
i temperament, jednak łączy ich jedno. Miłość do zbrodni oraz broni. I chociaż
próbują niejednokrotnie wypierać się tego, tłumacząc się, że nie są złymi
ludźmi, a za ich czynami idą szlachetne pobudki – o ile w ogóle można mówić w
ten sposób o zabiciu człowieka. Oni nie są mordercami, mordercami są inni.
Jednak każde z nich ma swoje grzechy upodobniające do ludzi, którymi gardzą.
Dzięki tej tematyce
autorce udało się stworzyć rewelacyjny thriller psychologiczny odsłaniający
najbardziej przerażające zakamarki ludzkiej natury. Książka wychodzi, jakby z
założenia, że każdy człowiek może być mordercą. Chwila w której się nim staje,
stanowi dosłownie ułamek sekundy z życia, jedna decyzja czy jedna myśl
pociągnie nieodwracalne konsekwencje. Pietrzyk w rewelacyjny sposób buduje
coraz bardziej rosnącą atmosferę grozy już od pierwszych stron, które rośnie wraz
z rozwoje akcji, doprowadzając do niebanalnego finału.
Drugi wiodący temat książki, który stanowi polowanie na
ludzi, z całą pewnością zalicza się do jednych z bardziej oryginalnych pomysłów.
Bez wątpienia może mrozić krew w żyłach, będąc jednocześnie wspaniałą okazją do
ukazania ciemnej natury człowieka, gorszej od zwierzęcia. O ile w świecie
zwierząt zabija się z konkretnych powodów: potrzeba zdobycia pożywienia,
pokazanie dominacji w terenie oraz idąca za tym władza – w związku z czym
trzeba zabić konkurenta; to w przypadku Zory i Niedźwiedzia wynika z
przyjemności polowania na „byka” – jak określają ofiarę- i okazji zdobycia
dużych pieniędzy zapewniających wygodne życie. Tym samym wątek ten powoduje złamanie popularnych schematów. Powieść jest
nieco inna od tych, do których zdążyli się już przyzwyczaić miłośnicy gatunku.
Ponadto
muszę przestrzec Was przed pewnym poważnym błędem, jaki możecie popełnić, a
jaki dokładnie sam zrobiłem. Jeżeli oczekujecie czegoś w rodzaju znanych
powieści kryminalnych, typu Remigiusza
Mroza, Katarzyny Puzyńskiej czy Katarzyny Bondy, to koniecznie porzućcie na
samym początku takie wyobrażenie. Książka jest bardzo mocno powieścią
psychologiczną, w której sama zbrodnia stanowi zaledwie pretekst do pokazania
znacznie szerszych problemów i rozwinięcia szerokiego tła, w którym można
znaleźć: problem pedofilii, życia w kłamstwie, wierności małżeńskiej, tak
zwanych błędów przeszłości popełnianych przez nastolatki – a za które przyjdzie
im płacić bardzo długo itp. To znów przyczynia się do tego, że książkę czyta
się dość ciężko. O ile oczekiwałem, że zajmie mi ona góra dwa dni, to
ostatecznie czytałem ją cztery. Z tego powodu osoby spodziewające się lekkiej
lektury po dniu pracy lub do poduszki, nie koniecznie powinny się za nią
zabierać. Jest to bowiem jedna z tych pozycji bardziej wymagających. Potrzeba
do niej maksymalnego skupienia.
Na okładce możecie przeczytać: „Pierwszorzędny,
elektryzujący, pełnokrwisty kryminał.” Z
stwierdzeniem tym, po części się zgadzam ale nie do końca. Pietrzyk na pewno zafundowała
swoim czytelnikom prawdziwy roller-coaster. Jednak niekoniecznie jest ona
elektryzująca, ponieważ mogą pojawić się w czasie lektury momenty znudzenia,
aby dopiero potem zorientować się, że to co nudziło przeradza się w prawdziwy
koszmar. I nie koniecznie zaliczam tę książkę do kryminału, dla mnie jest ona
bardziej rasowym thrillerem
psychologicznym. Nie ma w niej typowego śledztwa, zabójstwa wokół którego wszystko
kręci się; lecz same ofiary morderczej praktyki naszych bohaterów pojawiają się
w zupełnie nieoczekiwanym momencie i wiemy o nich stosunkowo dużo. Znamy ich
problemy, myśli i pragnienia, przez co śmierć tych ludzi jest jeszcze bardziej
przerażająca.
Jedyną wadą „Czasu na miłość, czasu na śmierć” stanowi
osoba Sebastiana. Dla mnie od początku jest on zbyt przewidywalnym bohaterem.
Miałem wrażenie, że autorka próbowała tak budować tą postać, żeby nieustannie zaskakiwał.
Z początku niewinny i grzeczny chłopczyk, pokazujący z czasem pazurki i mający
coraz więcej rzeczy na sumieniu. W finale jednak nie zaskoczył mnie. Nie
zdradzę więcej, nie chcąc psuć niespodzianki. Osoby, które już przeczytały
książkę, z pewnością będą wiedzieć o co chodzi. Mimo tego mankamentu, samo
zakończenie jest mocno zaskakujące i nie odstaje w tyle w stosunku do reszty
powieści.
Moja ocena 8/10
Źródło: Dom Wydawniczy Rebis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz