piątek, 9 czerwca 2017


MROCZNY
PIĄTEK

 
DZIEWCZYNY – EMMA CLINE
 

Epoka hippisowska i propagowana wówczas „wolna miłość” do dziś stanowi inspirację dla wielu twórców, owe życie w komunie, gdzie dosłownie wszystko – również ciało ludzkie- było wspólne, działa na wyobraźnię pisarzy i czytelników. Szczególnie jeśli dotyczy to jeszcze jednego z najbardziej znanych przywódców sekt z makabryczną zbrodnią w tle. Przecież najciekawsze historię są właśnie te, które naprawdę się wydarzyły i morderstwa, mimo upływu kilkudziesięciu lat od ich dokonania, nie dające o sobie zapomnieć. A zatem, przenosimy się do Północnej Ameryki końcówki lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku.

Za sprawą przerażających i niezwykle ekscytujących „Dziewczyn” Emmy Cline.
 

         Czternastoletnia Evie Boyd jest niepewną siebie nastolatką, która pragnie znaleźć swoje miejsce na ziemi. Jej rodzice właśnie się rozeszli i wszystko wskazuje na to, że będą próbować ułożyć sobie życie już z innymi partnerami, do tego dziewczynka czuję presję, ze strony matki, że zawsze ma być najlepszą we wszystkim. A taką nie jest, ani pod względem urody, ani zdolności. Do tego za sprawą pewnego incydentu zaczyna ochładzać się jej przyjaźń z Connie, a starszy brat koleżanki coraz bardziej wydaje się dla niej całkowicie niedostępnym obiektem westchnień. Poza tym  jesienią ma zostać wysłana do szkoły z Internatem. W takim to momencie życia, poznaje grupę całkowicie wyzwolonych dziewczyn, a szczególnie uwagę, Evie skupia się na ich nieformalnej przywódczyni, Suzanne. Boyd zafascynowana nimi pragnie bliżej je poznać i powoli całkowicie niezauważalnie zaczyna być pod ich olbrzymim wpływem. Ostatecznie zostaje przez nie przyprowadzona na tajemnicze ranczo, na którym wszystkie mieszkanki są pod urokiem i władzą charyzmatycznego, niezwykle tajemniczego Russela. Poznaje ona tamtejsze życie w komunie hippisowskiej, jednak szybko zacznie dochodzić do wydarzeń, które już na stałe wpłyną na dalsze jej życie. Stanie się bowiem świadkiem niezwykle brutalnego morderstwa, które trwale zapisze się w historii kryminalistyki.
 

            „Dziewczyny” są debiutancką powieścią Emmy Cline. Inspiracją do napisania ich stanowiła autentyczna historia Charlesa Mansona, który w Kalifornii prowadził ranczo z mieszkającymi tam kobietami, zdolnymi zrobić dla niego dosłownie wszystko, nawet zabić. Zasłynęły  napaścią na dom Romana Polańskiego i zabiciem jego żony i kilkuletniego synka.  W takim to klimacie i wokół  narosłej legendy tego charyzmatyka, dorastała autorka, która rewelacyjnie odmalowała tamte czasy w swojej książce. Pokazuje  historię grupy nastoletnich dziewczyn, które są zarazem kruche, pragną wolności i miłości, poczucia przynależności; z drugiej strony są okrutne i bezwzględne, ślepo wpatrzone w guru. Dla niego kradną, zabijają chcąc pomścić jego krzywdy czy prostytuują się. Cline pokazuje przerażający obraz sekty zdolnej tak mocno wpłynąć na psychikę ludzi tam przebywających, poza tytułowymi dziewczynami- znajdują się również mężczyźni i dzieci; że są w stanie wyrzec się dla Russela swoich najbliższych. Między innymi w rodzicach widzą swych gnębicieli, więc również oni stają się jednymi z wielu ofiar sekty.
            Są one z jednej strony ofiarami tego człowieka, który wykorzystuje ich okres buntu, pragnienia i szukanie w tym okresie życia, własnego miejsca na ziemi. Evie buntuje się przeciwko narzuconym jej schematom zachowania, czuje się nieakceptowana przez rodziców, przyjaciół, chłopców obdarzonych przez nią uczuciem. Każde z nich żyje całkowicie swoim życiem, natomiast ona ma jedynie spełniać ich wymagania w stosunku do niej. To właśnie na ranczu tajemniczego Russela znajduje dosłownie wszystko to, czego do tej pory tak bardzo pragnęła. Przede wszystkim wydaje się jej, że jest tam kochana i akceptowana. Są to ludzie bardzo osamotnieni i bez względu na czasy w których się żyje, osoby te zawsze stanowią najłatwiejszy cel dla wszelkich manipulatorów. Dając im poczucie rzekomego ciepła, uczucia czy pozornego zainteresowania się ich losem, uzyskują od nich wszystko to czego chcą. Tym samym Cline odsłania mechanizm działania wszelkiego rodzaju sekt, z początku ich członkowie są dla nowowerbowanych  mili, ciepli, pokazują jak bardzo zależy im na nich i absolutnie nigdy nie chcą, aby robili coś wbrew sobie, czy niebezpiecznego; potem natomiast stają się okrutni i pozbywają się „zbędnego balastu”, gdy tylko przestanie być im potrzebny. Przez co zostawiają człowieka ze złamanym życiem i często w najlepszym razie na granicy z prawem.

            Dla mnie niewątpliwym plusem jest uniwersalność opowiedzianej historii. Nie ma bowiem znaczenia w jakim czasie żyjemy i jaka wówczas dominuje kultura, czy mamy naście, czy może kilkadziesiąt lat pragnienia i potrzeby są dokładnie takie same dla każdego człowieka. Jedynie młodym ludziom wchodzącym w okres buntu, świat rodziców wydaje się straszny i za żadne skarby, nigdy nie podzielą oni ich losu.
Życie nastolatków nigdy nie było łatwe i nie będzie, zawsze będą świadkami nowych trendów, zmieniającego się światopoglądu, będą różnić się poglądami od „staroświeckich rodziców” z ich moralnością; przez co będą pragnąć zupełnie czegoś innego. Wiele rzeczy, które kiedyś dla pokolenia naszym mam i ojców były nie do pomyślenia, często bowiem słychać stwierdzenie, kiedyś tak nie było; natomiast dziś są już normą. A życie staje przed nimi z wieloma możliwościami. Dlatego właśnie Evie stała się dla sekty tak łatwym celem, otrzymała od nich to czego pragnęła od dawna i czego usilnie szukała. Stąd była całkowicie głucha na zdroworozsądkowy głos. Dla mnie dodatkowo fakt, że fabuła oparta została o historyczne zdarzenie, jeszcze bardziej przeraża. Wiele osób, jak Suzanne czy Russel mają swoje odpowiedniki w rzeczywistości, a historia nastoletniej Boyd mogła wydarzyć się naprawdę, i taka dziewczyna miała szansę się tam znajdować. Dodatkowo samo sprowadzenie osoby pochodzącej, z tak zwanej dobrej rodziny, na drogę przestępczą i odciśnięcie na jej psychice tak silnego piętna, że zaciera się granica między dobrem i złem jest przerażająca. To co złe nazywa się dobrem i odwrotnie. Również z tego płynie wspomniany przeze mnie uniwersalizm powieści Emmy Cline, gdyż również dziś działają różnego typu sekty, co prawda może niekoniecznie wzorują się na kulturze hippisowskiej, ale mają swoje własne odpowiedniki;  młode zaś dziewczyny stanowią dla nich łatwy i potrzebną zdobycz. Niczym nasza główna bohaterka wchodzą one w dorosłość i tego rodzaju grupy bezwzględny sposób penetrują ich umysł i ciało- dokładnie tak, jak robił to Russel czy Manson.

            „Dziewczyny:” to znakomity thriller psychologiczny próbujący zgłębić tajemnicę zła, manipulacji i całkowitego ubezwłasnowolnienia drugiego człowieka, a to wszystko pod płaszczem rzekomej wolności i akceptacji, takim jakim się jest. Hipnotyzuje on swoją na pozór uśpioną i leniwą atmosferą kaliforniejskiego lata. Niby na pozór nic się nie dzieje, wszystko toczy się swoim zwyczajnym torem. Młodzież cieszy się wakacjami oczekując nieuchronnie początku nowego roku szkolnego, dla niektórych będzie  wejściem do nowych uczelni i miejsc. Na razie zaś spotykają się, chodzą na randki i szukają dla siebie odpowiednich „rozrywek”. Rodzice zaś pracują, zajmują się domem, żyją swoim życiem, praktycznie nie wiedząc co dzieje się w głowie oraz sercu nastoletniej córki. Wchodzą do akcji, gdy już zacznie dziać się coś złego, chociaż nie wiele widać, także wówczas autentycznego zaangażowania. I właśnie w tej codziennej i sennej atmosferze miasteczka, zaczyna rozgrywać się koszmar, który nawet po upływie kilkudziesięciu lat nie da o sobie zapomnieć. Czytelnik bez względy zaliczania się do znających historię Charlesa Mansona i rzezi rozegranej w domu Polańskiego, czy też nie, czuje coraz bardziej narastającą atmosferę strachu,  pod koniec nic jest już takie, jak było na początku. Wszystko prowadzi do  kulminacyjnego momentu.

            Ten zachwyt ranczem Russela autorka zmienia w kolejnych niezwykle subtelnych odsłonach toczącego się tam prawdziwego życia: krzyki, wykorzystywanie dziewczyn do najgorszych prac domowych, bicie, aż przez zmuszania ich do przestępstwa typu kradzieże czy wreszcie zabójstwo, zachwycają się one wszelkiego typu sposobami wyłudzenia mienia – nazywane przez nie darami. Jest to niezwykle wciągająca proza dla czytelników szukających w literaturze czegoś więcej niż zwykłej rozrywki. Zachwyca  swoją oryginalnością i świeżością. Nie przypominam sobie, wykorzystania i przedstawienia autentycznych wydarzeń pod oparami senności, poczuciem, jakoby nic się nie działo, aż gdy rozegra się koszmar; dopiero wówczas uzmysławia się fakt, ze wcale akcja nie była monotonna, lecz jedynie mieliśmy stopniowanie napięcia i niczym w układance odkrywanie kolejnych elementów prowadzących do miejsca centralnego. Nieustannie rozgrywało się przez cały czas ciche piekło, które jedynie w niewyraźny sposób dawało o sobie znać, aby na koniec okazać się w całej krasie. To jedna z tych lektur pozostających w pamięci na długo, a po przeczytaniu gdzieś brakuje słów, aby o niej opowiedzieć. To trzeba samemu doświadczyć i poznać. Do tego właśnie zachęcam wszystkich całym moim zaczytanym sercem.

Polecam

Moja ocena 8/10

                                                             Źródło: Wydawnictwo Sonia Draga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz