Pozycja warta uwagi dla fanów Białego lotosu i Wielkich kłamstewek. Luksusowy kurort, bogaci turyści i sekrety, wreszcie zbrodnia. Emma Rosenblum w Bad summer people proponuje opowieść idealną na pożegnanie lata.
Salcombe to luksusowy kurort dla obrzydliwie bogatych i bez żadnych zahamowań turystów. Co roku przyjeżdżają by spędzać czas na grze w tenisa, wzajemnych potyczkach i niebezpiecznych, letnich romansach, oraz przyjeciach. Do jednych z nich należą między innymi pary małżonków, Lauren i Jason oraz Jen i Sam. Przyjaźnią się i znają od dawna, lecz współmałżonkowie nie wiedzą o tym, że każde z nich ma coś do ukrycia. Humor i małe wojenki kończy morderstwo jednego z nich.
Leniwie upływające miesiące wypełnione na dość specyficznych układach między kuracjuszami. Każdy, również pracownicy Salcombe skrywają swoje sekrety i prowadzą dość ryzykowną grę. Praktycznie wszystko polega na podglądaniu, plotkowanie i zbieraniu informacji o sąsiadach. Nie ma co liczyć, że akcja powieści będzie szybka, cały zamysł towarzyszący Emmie Rosenblum polega właśnie na tym, a na to kluczowe zdarzenie trzeba cierpliwie poczekać. Z strony na stronę poznajemy kłamstewka turystów. Sztuczne przyjaźnie, zdrada najlepszego przyjaciela i współmałżonka, czy problemy osobiste. Ludzie przybywający do malowniczego miasteczka są źli i z pewnością nie warto im ufać. Nie mają zahamowań, zdają sobie sprawę z zajmowanej pozycji społecznej i nie wahają się jej podkreślić. W przeciwieństwie do instruktora gry tenisa czy barmana, którzy raz chcą zarobić, a dwa szybko wchodzą w intrygi swych klientów i o każdym z nich wiedzą sporo o tym, co mogło by nie tylko zburzyć pozycję towarzyską i małżeństwo.
Zamysł na Bad summer people jest jednak tylko dla wielbicieli Wielkich kłamstewek Liane Moriarty. Jest on praktycznie kalką i jeśli nie przypadły zbytnio do gustu, to Bad summer people tym bardziej. Bardziej wynudzą i zmęczą niż wywołają dreszczyk napięcia. Cała zabawa polega na podglądaniu turystów i pracowników, początkowo sporo postaci może nieco zdezorientować ale dość sprawnie można połapać się kto jest kim. Kiedy wejdzie się w towarzyszące im układy, powiązania i nieszczere sympatie, można nawet miło spędzić czas. Na pewno nie jest to lektura zbytnio wymagająca, bardziej akcja toczy się leniwie, tak jak upływają w Salcombe letnie miesiące. Natomiast sama psychologia bohaterów i brak moralnych granic sprawiają, że rzeczywiście można łyknąć haczyk rzucony na czytelnika. Emma Rosenblum co pewien czas mruga okiem i snuje obyczajową opowieść o ludziach. Oddaje w pełni to, czym zajmuje się na codzień, a więc styl życia i to właśnie na nim przede wszystkim skupiła się.
Bad summer people to idealna pozycja na pożegnanie lata i pierwsze dni jesieni. Z jednej strony czuć ciepło słonecznych promieni, letnią beztroskę, z drugiej autorka z kolejnymi częściami przybliża nie tylko do punktu kulminacyjnegi, ale właśnie do końca wakacji i powrotu do miasta wraz z początkiem jesieni.
Polecam.
Moja ocena 6/10
Wydawnictwo Książnica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz