czwartek, 8 czerwca 2023

ZAGINIENI, MARCEL MOSS

Marcel Moss Utraconymi wbił się na szczyt moich ulubionych thrillerów, a Zaginionymi tylko podbija stawkę.


Rafał i Gabriela udają się nad Jezioro Białe by wspólnie na polu namiotowym spędzić  letni czas. Szczęśliwe chwile przerywa spotkanie tam Jacka Kaftana, zagorzałego od lat wroga chłopaka. On w obecnej sytuacji chce wracać do domu, ona upiera się, by nie dać się zastraszyć i zostać. Gdy Rafał oddala się, dziewczyna zostaje brutalnie zgwałcona, a Rafał znika bez śladu. Po kilkunastu latach, Jacek, który zdążył już odsiedzieć wyrok za tamte wydarzenia, zgłasza się do Agencji Echo i prosi Igiego i Sandrę o wyjaśnienie sprawy zaginięcia.


Wydawało się, że może nie udać się powtórnie wywołać tych emocji i napięcia, które towarzyszyły Utraconym. Jednak Marcel Moss nie tylko utrzymał poziom, ale zrobił krok dalej. W drugim tomie serii łączy ze sobą nową opowieść owianą nimbem tajemnicy z wątkiem poszukiwania porwanej siostry Sandry Milton, Leny. Tak oto wywołuje napięcie jak potoczyły się losy Leny po ucieczce od gangstera, Skorpiona, podsyca ciekawość czy siostrom uda się ponownie spotkać, a koszmar uprowadzonej w końcu się skończy. Jednak jeśli chodzi o tą część powieści już nic więcej nie mogę zdradzić. W historii zaś zaginionego Rafała zabiera czytelnika do podlubelskiej wsi, w której między znajomymi chłopaka panuje dziwna atmosfera niedopowiedzeń. Każdy z rozmówców przedstawia inną wersję, każdy podsuwa odmienny trop. A tym samym dotarcie do prawdy staje się dość skomplikowane, jednak i tej sprawie towarzyszą spore emocje. Marcel Moss nie byłby sobą, gdyby przy okazji snutej przez siebie opowieści nie przemycił trudnych tematów takich jak przemoc domowa, handlu kobietami, hejtu, prześladowania, czy grzeszków prowincji. Pojawia się również kwestia homoseksualizmu i związanej z nią powszechnego ostracyzmu zdolnego doprowadzić do tragedii. To w związku z tą problematyką stopniowo zanurzamy się w brudzie półprawd, kłamstw i tajemnicy prowincji. I chociaż w literaturze gatunkowej motyw prowincji pojawia się dość często, to w Zaginionych staje się tylko pretekstem do pokazania mrocznej natury ludzkiej, do podłości, do której zdolny jest posunąć się człowiek względem tych poszukujących pomocy czy szukających ukojenia. Jednocześnie nieoczekiwanie okazuje się, że trudno w tej powieści szukać dobrych i złych. Każdy ma swoje na sumieniu, część z nich z jednej strony przeżywa codzienny dramat, zmuszony jest postępować wbrew własnemu sumieniu, a z drugiej staje się współwinny wyrządzonej komuś krzywdzie. Każdy ma coś, co nie powinno wyjść na jaw. Motywacja zaś podejmowanych przez nich decyzji do samego finału pozostaje dla nas niejasna. A samo zakończenie podsyca ciekawość, jak dalej potoczą się losy "detektywów" i ich bliskich.


Marcel Moss nie tylko dotyka kwestii dotarcia do prawdy w związku zaginionymi osobami, których los pozostaje nieznany i daje szerokie pole do snucia przeróżnych domysłów, ale powraca z Utraconych świat bezwzględnych gangsterów, u których trudno szukać jakichkolwiek ludzkich odruchów. To manipulatorzy, dla których ludzkie życie staje się towarem do powiększenia dochodów, interesem mającym przynieść oczekiwany zysk, a każdy kto im to próbuje w jakikolwiek sposób utrudnić, musi zostać skutecznie wyeliminowany. Do tego służy przymusowa prostytucja, czy walki na śmierć i życie.


Marcel Moss nie spuszcza z poziomu rozpoczętego Utraconymi cyklu, a wręcz podwyższa go. Daje czytelnikowi pełnokrwisty thriller psychologiczny, którego zagadki do samego końca pozostają nierozwiązywalne, a tym samym podsyca apetyt, by dalej poznawać losy Igiego i Sandry oraz ciekawość z czym jeszcze będą musieli się zmierzyć.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                   Wydawanictwo FILIA 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz