O drugiej wojnie światowej powiedziano i napisano wiele, jednak wciąż potrafi zaskakiwać, wstrząsać i przerażać do głębi. W Listach do gestapo Maria Paszyńska dotyka tematu pisanych donosów przez Polaków na Polaków.
Osiemnastolatnia studentka architektury, Zuzanna wiedzie życie usłane różami. W jej domu panuje miłość i muzyka. Niespodziewanie spotyka mężczyznę, który próbuje dostać się do stołecznego konserwatorium, a jego gra na skrzypcach każdego chwyta za serce. Później zdolny skrzypek odwiedza jej dom rodzinny, a ona traci dla niego głowę. Młodzi szybko odkrywają smak pierwszej miłości. Chwile wspólnego szczęścia przerwa brutalnie wybuch wojny. A w ich życiu następuje nieodwracalny kres pewnej epoki.
II wojna światowa na zawsze odcisnęła piętno w tych, którzy przeżyli gehenne. Rozbite rodziny, tułaczka i niepokój o bliskich stał się na porządku dziennym. Dla jednych lata te stały się czasem bohaterskiej walki z okupantem, inni próbowali przetrwać i uratować namiastki normalności, ale nie zabrakło ludzi złamanych wszechobecnym złem. Tych, którzy dali się wplątać w machinę terroru, osób pragnących wykorzystać ją w prywatnych niesnaskach. To właśnie oni pisali donosy na współrodaków, zaczynając słowami do Najwyższej władzy czy Szanowny Panie Gestapo, podpisując się jako Lojalny obywatel. Fakt ten może wstrząsać i zbulwersować. Wobec podobnego precedensu trudno pozostać obojętnym. Jednak pisząc o tym Maria Paszyńska nikogo nie ocenia i nie piętnuje. Próbuje zrozumieć sam mechanizm, którym polskie podziemie posłużyło się w celu dezorientacji wroga. Co ciekawe, ci najbardziej aktywni donosiciele mogli szybko trafić do obozu z oskarżeniem o zawracani głowy i wprowadzanie w błąd. Równocześnie anonimy te stają się pretekstem do wprowadzenia czytelnika w piekło wojny, która najbardziej okrutną okazała się w stosunku do kobiet. To one zostały najmocniej nią dotknięte. Jedne odchodziły od zmysłów, inne zmuszone zostały do dostosowania się do nowych warunków. Nie tylko musiały chronić samych siebie, ale niejednokrotnie swych bliskich, narażając nie tylko własną reputację ale także życie. Tak łatwo było je osądzić i przypiąć etykietę niemieckiej dziwki. A łatka ta pozostawała na nich na długo. Upragniony koniec wojny, nie tylko nie przyniósł wolności i powrotu do dawnej egzystencji, ale wręcz odwrotnie. Nastał czas nowych obaw i nowych zagrożeń. Władza ludowa zaś bardzo chętnie sięgała po dawne metody nazistów.
Listy do gestapo to nie tylko wiernie oddana codzienność, ale też zaduma nad tym, jak czyny jednego mogą odbić się na życiu bądź śmierci drugiej osoby. Jednocześnie od początku powieści zdajemy sobie sprawę, że zbliżamy się do kresu pewnej epoki dziejów, a czarne chmury gromadzą się nieuchronnie. Nieustannie podskórnie czuje się, że tragedie nigdy się nie kończą, tragiczny koniec jest nieuchronny. Maria Paszyńska nieustannie wystawia bohaterów na skrajne próby, stawia ich w ekstremalnych sytuacjach, a w czytelniku budzi sprzeczne uczucia, aby finalnie złamać nasze serca.
Polecam.
Moja ocena 8/10
Wydawanictwo Książnica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz