Rodzinna tragedia i nieubłagane odliczanie do nowego dramatu, zjawy i milion pytań bez odpowiedzi, tym Grzegorz Kopiec atakuje w Plonie.
Wojtalowie to zwyczajna rodzina mieszkająca w małym miasteczku, Lublińcu. Spokój ich burzy śmierć najstarszego syna, Krzysztofa. Chłopak ginie w dniu osiemnastych urodzin. Sekcja wskazuje na atak astmy spowodowany nagronadzeniem się grzybów. Tyle, że jego siostra nie wierzy w oficjalną wersję. Przeczuwa, że prawda jest zupełnie inna i ktoś przyczynił się do śmierci brata. Rok później zostaje zamordowane w dniu osiemnastych urodzin kolejne dziecko Wojtalów. Jerzy, ojciec rodziny nie ma już wątpliwości, że śmierć syna i córki ma związek z zemstą zza grobu. Teraz zaś musi ochronić dwójkę dzieci.
Od początku dostajemy mroczną, duszną historię, która jednak nie straszy. Owszem intryguje ale nic poza tym. Grzegorz Kopiec wykorzystuje elementy horroru, które nie robią specjalnego wrażenia. Stawia on na balansowanie między grozą a thrillerem, wprowadzając w ten sposób czytelnika w historię, w której niczego nie można być pewnym. Tajemnicze zjawiska mogą być wytworem umysłu, zwłaszcza gdy w grę wchodzi chory na schizofrenię, niedorozwinięty mężczyzna pełniący w Plonie rolę mitologicznej Kasandry. Od jego przepowiedni nie ma odwrotu, wyczuwa śmierć i oznajmia, kto padnie jej ofiarą. Autor podbija stawkę i stosuje dodatkowe zabiegi typu duchy przeszłości i wprowadza osoby, które powinny dawno już nie żyć. Z drugiej strony obserwujemy znane fanom kryminalnych historii policyjne śledztwo, które z każdym dniem coraz bardziej utyka w martwym punkcie. Jednocześnie od początku wiadomo, kto będzie kolejną ofiarą krwawego żniwa. Pytanie tylko, jak oszukać przeznaczenie i zatrzymać to, co wydaje się nieuchronne. Chcąc tego dokonać obserwujemy obsejny lęk przed śmiercią burzący jedność rodziny, rozmaite próby zapobiegnięciu powiększaniu się plonu i potęgujące szaleństwo powodowane strachem przed śmiercią. Kopiec dodatkowo chce skomplikować sprawę przez zabranie czytelnika w progi oddziału psychiatrycznego, na którym przebywają najbardziej niebezpieczni przestępcy. To w nim ostatecznie szuka się ratunku i to on ma bardzo konkretną rolę do spełnienia.
Szkoda, że wraz z kolejnymi rozdziałami coraz bardziej widać, jak Grzegorz Kopiec wpada we własną pułapkę. Niby potrafi utrzymać napięcie, ale im dalej w las, tym więcej drzew. Więcej znaków zapytania powodujących, że opowieść traci na wiarygodności. Pojawia się sztuczność i wielokrotna zmiana kierunku w którym ma podążyć Plon. Zakończenie zaś przewraca wszystko do góry nogami i jest mocno zaskakujące, acz znowu mocno naciągane. Mam wrażenie, że nieco został zmarnowany potencjał i ostatecznie otrzymujemy bardzo średnią powieść. Grzegorzowi Kopcowi w pewnym momencie zabrakło pomysłu na pełnokrwistą powieść grozy. Wydaje się, że w ostatecznym kierunku tak miał potoczyć się Plon. Z pewnością jest on dla tych, którzy lubią powieści z dreszczykiem, przy których nie za bardzo trzeba się bać. Niestety oczekiwałem znacznie więcej, a po lekturze pozostał niezaspokojony apetyt.
Moja ocena 5/10
Wydawanictwo Replika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz