piątek, 1 września 2023

MROCZNY PIĄTEK: W GÓRACH SZALEŃSTWA, H.P. LOVECRAFT

Wyprawa na Antarktydę, piaski Egiptu, dzika Australia, czy arabskie pustynie. Cztery podróże, cztery niezwykłe miejsca nasączone legendą, mitycznymi stworzeniami i mackami. Jednym słowem w dzisiejszym Mrocznym Piątku, klasyka grozy w wykonaniu H.P. Lovecrafta i jego W górach szaleństwa.


Opowiadaniem otwierającym tom jest tytułowe W górach szaleństwa to opowieść o grupie naukowców, którzy przemierzając lodowe połacie Antarktydy, trafiają na ślady istot żyjących miliony lat temu. Odkrycie to, próbujących je zagłębić śmiałków doprowadza na skraj szaleństwa. Przyjdzie im zmierzyć się z tym, co wymyka się znanym teoriom, czymś niesamowitym i przekraczającym możliwości rozumu. W Cieniu spoza czasu poznajemy akademickiego uczonego, który stracił pamięć. Analizując nawiedzające go sny zaczyna domyślać się przyczyn amnezji. I wraz z nim ruszamy do Australii, by zmierzyć się z istotami, które pierwotnie zamieszkały naszą planetę. Z tymi, których cywilizacja przekracza wszystko to, co dotąd poznane. Trzecie opowiadanie Bezimienne miasto zabiera nas na arabskie pustynie w poszukiwaniu zaginionego miasta i odkrywamy mrożącą krew w żyłach informację o jego mieszkańcach. W ostatnim zaś opowiadaniu Pod piramidami ruszamy do Egiptu z badacze, który odkrywa to, co skrywają piaski Gizy, a także natyka się na tych, co niegdyś rządzili tym krajem. 


Tym co łączy wszystkie cztery opowieści, to podróż w nieznane, podróż w poszukiwaniu ukrytego czasu i cena, jaką przychodzi zapłacić za próbę poznania tego, o czym dawno zapomniano. To Przedwieczni, Wielka Rasa czy egipskie bóstwa są tymi, którym śmiałkowie ekspedycji muszą stawić czoła. Dotarcie do zakazanej wiedzy kosztuje obłęd i szaleństwo. Nieustannie przy tym balansuje się na granicy snu - a raczej koszmaru i jawy. Nie do końca można wierzyć zmysłom, które mogą być zawodne, a to z czym przychodzi się zmierzyć, może być wytworem ludzkiego umysłu. To głód w poszukiwaniu nieznanego, głód przygód i pragnienie dokonania przełomowego odkrycia napędza bohaterów do działania. Co ciekawe wszyscy reprezentują akademicki, naukowy świat rządzący się racjonalnym podejściem, a tymczasem zastana rzeczywistość płata im figla i wystawia na próbę całą dotychczasową wiedzę. To do mitycznych istot należy decydujący głos, oni objawiają się i nie zabierają jeńców. Pośród macek, morskich stworów, napisów pokazują pozostałości wymarłej, wręcz zapomnianej cywilizacji, która do dziś przekracza swym zaawansowaniem umysł współczesnego człowieka. Ci zaś, którzy podążają za tym, wcześniej czy później trafiają w zastawioną na nich pułapkę. 


Proza Samotnika z Providence, jak określa się H.P. Lovecrafta, ojca literatury niesamowitej, nie straszy. Bardziej pobudza wyobraźnię, wywołuje niepewność czy można dać wiarę temu, na co natykamy się. Wkraczamy za każdym razem w klaustrofobiczną atmosferą, w rzeczywistość wobec której ludzki umysł i wiedza stają się całkowicie bezradne i zdane na łaskę istot znacznie potężniejszych. Bez ostrzeżenia czytelnik wrzucony zostaje do mrocznego świata, pewnego rodzaju universum rządzącego się własnymi prawami i biada śmiałkom, którzy postanowią wejść w samo jego serce. Napotkane istoty, bóstwa wcale nie zamierzają się dać oswoić i sprowadzić do współczesnego pojmowania rzeczywistości, reprezentują znacznie wyższy poziom i przy każdej okazji manifestują ten fakt. 


W górach szaleństwa wymagają maksymalnej koncentracji. Wypełnia ich sucha, poniekąd kronikarska relacja ludzi, którzy koniecznie pragną przekazać to, czego byli świadkami. Teksty wyzute są z dialogów. Wszystkie jednak cztery opowiadania kierują się własną dynamiką, swoistym stylem i tworzą zwarty świat, do którego czytelnik zostaje poniekąd zaproszony. Rodzaj narracji odpowiada tym, ze wspomnień, których poznajemy opowiadaną historię. Chcąc uwiarygodnić relacje początkowo dotykamy namacalnych śladów przeszłości, górskich skamielin, flory, historycznych i geologicznych ciekawostek, aby ni stąd ni zowąd dotknąć tego, co wymyka się percepcji. 


Lovecraft zabiera czytelnika do grozy wysublimowanej, niezwykle wymagającej i po mistrzowsku wrzuca do wykreowanej przez niego niesamowitości. Nic zatem dziwnego, że do Samotnika z Providence tak często odwołuje się współczesna popkultura, mistrzowie horroru ze Stephenem Kingiem na czele. W górach szaleństwa to moje pierwsze zetknięcie się z jego twórczością i zdecydowanie mam ochotę na więcej. 


Polecam. 



                   Wydawanictwo Vesper 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz