Nadszedł czas pożegnania z wyspą Barroy. Czwarty tom Tylko matka Roya Jacobsena stanowi domknięcie cyklu.
Życie Barroy wróciło do normy, ponownie zawitali ci, którzy ją opuscicili. Mimo to ślady wojny nadal są widoczne i to, co zniszczone wymaga odbudowania. W życiu Ingrid pojawia się nowa osoba, pięcioletni Mathias. Ojciec chłopca zostawił go i ślad po nim zaginął. Ingrid przygarnia dziecko jak swoje i traktuje na równi z córką Kają. Wspólnie toczą spokojne życie, jednak echa tego, co dzieje się na kontynentalnej części Norwegii, docierają na maleńką wysepkę.
Ta wyspa jawi się niczym kotwica, stały i niezmienny ląd. Ziemia, której nie sposób opuścić, gdyż zawsze i tak wraca się na nią. Tu wszystko ma swój rytm, wyznaczany przez pory roku. Rybacy na swych łodziach wyruszają na morze łowiąc ryby, przy czym zdażyć się może, że przyjdzie im zapolować na czterdziestokilogramowego rekina. Zbiera się jaja eredonów. Dzieci wspinają się na drzewa, a matka musi mieć oczy dookoła głowy. Wydaje się, że wojenne demony odeszły. Ludzie naprawiają domy, które przyszło im wcześniej opuścić. A ci, co odpłynęli, zawitali z powrotem. Jednak nadchodzi czas zmian, choćby pojawia się elektryczność. Mimo to, Barroy jest i tak poza tym wszystkim, co ma miejsce poza nią. Zmiana zachodzi wreszcie w samej Ingrid. Do tej pory była twarda, silna, a każde nowe wyzwanie rzucane przez los napędzało ją do działania, teraz zaś stała się troskliwą matką opiekującą się córką i przygarnia każde dziecko, które wymaga jej opieki. Przy czym nadal zdolna jest stawić czoła mężczyznom i niejeden rozbije się o jej wolę. Jest równocześnie ktoś, kto potrafi odwrócić od Ingrid uwagę i skupić ją na sobie, tym kimś jest Mathias. Chłopiec idealnie wsiąknął w rytm wyspy, stał się prawdziwym Barroyczykiem z krwi i kości, to on właśnie wydaje się przejmie w przyszłości ster rządów w rodzinie i na wyspie.
Ostatni tom podobnie do swych poprzedników ma swoją oś wokół której, toczy się opowieść. W Niewidzialnych była to siła rodziny i życie w zgodzie z przyrodą, w Białym morzu - bolesna samotność przeszywająca na wskroś ludzką duszę, w Oczach z Rigela - to ruch, natomiast Tylko matka snuje pełną melancholii opowieść o macierzyństwie i wszystkim tym, co nadaje pewną stałość i niezmienność w życiu. Równocześnie nadal została zachowana surowość stylu i języka, skupienie się na codziennych czynnościach i troskach, wreszcie działające na wyobraźnię opisy przyrody. Wszelkie emocje ponownie wyłaniają się między zdaniami.
Jak od lat powtarzam z Serią Dzieł Pisarzy Skandynawskich nie można popełnić błędu. Każdy kolejny tom to prawdziwą perełka i kawał przepięknej literatury. Tak samo jest i w przypadku Tylko matki będącej klamrą zamykającą opowieść o wyspie Barroy i jej mieszkańcach. Jest dopowiedzeniem losów Ingrid, którego początkowo miało nie być. Jednak powstało i bardzo dobrze, bo stanowi zgrabne domknięcie całości. Ja natomiast już tęsknię za Barroy położonego, gdzieś na północy Norwegii.
Polecam.
Moja ocena 8/10
Wydawanictwo Poznańskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz