Często zdarza się, że pierwszy tom
powieści jest rewelacyjny, natomiast pozostałe w przypadku popularnych serii,
ma się wrażenie napisania ich dla komercji i absolutnie nie dorastają mu do
pięt. Jeśli chodzi o Remigiusza Mroza i cykl o Joannie Chyłce według mnie jest
dokładnie na odwrót. Ten element zachwytu wywołany „Kasacją” rósł z każdym
kolejnym tomem, a w „Inwigilacji” osiąga apogeum. Prawniczka i Kordian Oryński
znów w epicentrum medialnej burzy, dodatkowo trafiają na celownik służb
bezpieczeństwa. Zapraszam na recenzję!!!!
Po dowiedzeniu się o
ciąży, pani mecenas bardziej wycofała się z zawodowego życia. Jednak w chwili,
kiedy do kancelarii Żelazny&McVay zgłasza się małżeństwo Lipczyńskich,
Joanna Chyłka natychmiast przyjmuje sprawę.
Ich syn, Przemek zaginął w wieku trzynastu lat w Egipcie, dziś po
kilkunastu latach odnajduje się i wraca do kraju, jednak zostaje oskarżony o
próbę zamachu terrorystycznego w Warszawie. Wszystko wskazuje, że jest
członkiem tak zwanego Państwa Islamskiego i wykonuje jego polecenia. Wygrany
proces stanowi dla adwokatki kolejną szansę na mocne ugruntowanie swojej
pozycji w prawniczym świecie. Tym samym duet Chyłka i Zordon ponownie rusza do
akcji. Jednak podczas prowadzenia sprawy okazuje się, że komuś bardzo zależy,
aby utrudnić im prowadzenie sprawy. Wszystko wskazuje, że zamieszane są w to służby dbające o
bezpieczeństwo narodowe, chcące zniechęcić ich do obrony chłopaka. On sam, zaś
uparcie twierdzi, jakoby nie był synem Lipczyńskich oraz został wrobiony w
próbę zamachu. Przed parą obrońców staje bardzo trudne zadanie, nie tylko muszą
bronić klienta, ale również zapobiec w razie, gdyby rzeczywiście był
terrorystą, atakowi w wyniku, którego może zginąć kilkanaście, a nawet
kilkadziesiąt osób. Jak daleko posuną się służby w obronie mieszkańców?
Remigiusz Mróz podejmuje temat bardzo aktualny. Co jakiś
czas słyszymy w mediach wiadomości o kolejnych zamachach dokonywanych w Europie
za sprawą islamskich fundamentalistów. W wielu ludziach istnieje poczucie
zagrożenia, czy Polska nie stanie się kiedyś kolejnym celem ataków. I taką
właśnie sytuację, kiedy to nasz kraj staje się obiektem zainteresowania ISIS
rysuje w najnowszej powieści Remigiusz Mróz. A obraz ten przeraża wręcz swoim
realizmem. Dzieje się tak z dwóch zasadniczych powodów. Pierwszy: autor
pokazuje, jak wielkie możliwości w inwigilowaniu mieszkańców mają służby
bezpieczeństwa. Mogą one nawet bez wyroku sądu mieć dostęp do naszych rozmów,
bilingów itp. Świat tej powieście wydaje się wręcz światem Orwellowskim. Władza
niczym Wielki Brat z „1984” ma nieograniczone możliwości, nieustannie obserwuje
swych obywateli, ma realny wpływ na ich życie, może je zniszczyć dosłownie w
jednej sekundzie. Wszyscy mogą znaleźć
się pod nieustanną obserwacją. Same zaś rządy prawa stały się tylko fikcją, nie
mająca nic wspólnego z rzeczywistością.
Drugi powód to powstała społeczna panika i problem
„obcości”. Mróz pokazuje problematykę społecznej dyskryminacji ludzi o
odmiennym pochodzeniu etnicznym, czy wyznających inną religię. Polska mająca
być państwem tolerancyjnym religijnie, staje się wręcz bastionem wszelkich
uprzedzeń. Arab wyznający islam staje się synonimem terrorysty. Nikt nie
przyjmuje nawet do wiadomości, że człowiek ten może być niewinny.
Występują liczne odwołania do „Rewizji”, gdzie to nasza bohaterka broniła Roma, tym samym obecnie przylgnęła do niej łatka „obrończyni Romów i muzułmanów” a więc tych, których „prawdziwi Polacy” winni nienawidzić.
Szczerze mówiąc, nie mam najmniejszej ochoty przebywać w takim świecie nawet minuty, nigdy nie chciałbym znaleźć się sytuacji, z jaką przyszło zmierzyć się bohaterom.
Dodatkowo nastrój grozy wywołuje odwołanie się przez autora do obecnej sytuacji politycznej: całe zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego, uchwalanie ustaw dające wręcz nieograniczonej uprawnienia organom ścigania, służbom odpowiadającym za bezpieczeństwo narodowe: szczególnie ABW czy CBŚP. Tym samym każdy często nieświadomie może stać obiektem inwigilowanym.
Pisarz tym samym stawia bardzo poważny problem, gdzie jest granica między konieczną obroną obywateli przed grożącym niebezpieczeństwem, a prawdziwą samowolką służb.
Występują liczne odwołania do „Rewizji”, gdzie to nasza bohaterka broniła Roma, tym samym obecnie przylgnęła do niej łatka „obrończyni Romów i muzułmanów” a więc tych, których „prawdziwi Polacy” winni nienawidzić.
Szczerze mówiąc, nie mam najmniejszej ochoty przebywać w takim świecie nawet minuty, nigdy nie chciałbym znaleźć się sytuacji, z jaką przyszło zmierzyć się bohaterom.
Dodatkowo nastrój grozy wywołuje odwołanie się przez autora do obecnej sytuacji politycznej: całe zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego, uchwalanie ustaw dające wręcz nieograniczonej uprawnienia organom ścigania, służbom odpowiadającym za bezpieczeństwo narodowe: szczególnie ABW czy CBŚP. Tym samym każdy często nieświadomie może stać obiektem inwigilowanym.
Pisarz tym samym stawia bardzo poważny problem, gdzie jest granica między konieczną obroną obywateli przed grożącym niebezpieczeństwem, a prawdziwą samowolką służb.
Kolejnym atutem powieści to, jak zawsze w przypadku
książek Remigiusza Mroza, bohaterowie, zwłaszcza zaś Joanna Chyłka. Wokół niej
powstaje prawdziwa aura tajemniczości. Nie wiadomo, kto jest ojcem dziecka:
Paweł Messer – z którym obecnie przychodzi jej współpracować, Szczerbiński, czy
tajemniczy „W” – ma go odnaleźć nikt inny jak Kormaczysko. Sama zaś prawniczka
wydaje się w swojej najlepszej formie, nadal jest bezczelna, wredna, arogancka,
złośliwa, ma poczucie czarnego humoru w stosunku do dziecka, którego oczekuje,
nieustępliwa - nie tak łatwo będzie ją przestraszyć. Cały czas widać jej
pogardę w stosunku do ojca.
Zordon nieustannie należy do postaci delikatnie mówiąc
bardzo kontrowersyjnych. Można go darzyć sympatią albo nienawidzić. Do tej pory
dopiero w „Inwigilacji” szalenie mnie irytował, a pod jego adresem leciał cały
zestaw różnych inwektyw. Zupełnie nie rozumiem dlaczego autor od początku cyklu
aż tak pastwi się nad nim.
Wreszcie największym rozczarowaniem był dla mnie
prokurator Paderborn, zwany przez Chyłkę Paderewskim. Z początku może on
wydawać się męską wersją Joanny Chyłki. Wysportowany, pięknie wyrzeźbiona
muskulatura, noszący obcisłe koszule, podobnie nieustępliwy, jak pani mecenas.
Natomiast z biegiem akcji wydawał mi się jeszcze większą mimozą od Oryńskiego,
był w pewnym sensie nijaki. Mam nadzieję, że pojawi się on w szóstym tomie,
może wówczas nabierze trochę więcej barw.
Z całą zaś odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nieustannie całe show należy do prawniczki, i jest ona absolutnie nie kwestionowanym numerem jeden całej opowieści.
Z całą zaś odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nieustannie całe show należy do prawniczki, i jest ona absolutnie nie kwestionowanym numerem jeden całej opowieści.
Inny zdecydowany plus stanowi świetny styl, dialogi.
Podobnie do poprzednich tomów serii rozmowy toczone przez Chyłkę i Kordiana, w
których pełno słownych utarczek, złośliwości, bawią po prostu do łez. Stanowią
wręcz świetną odskocznię w niezwykle trzymającej w napięciu akcji. Czegóż więc
można chcieć więcej?
Nie był bym wreszcie sobą, gdybym nie wspomniał o
zakończeniu. Ponownie miałem poczucie dostania obuchem w głowę. A po
przeczytaniu ostatniego zdania, po prostu miałem ochotę dokonać zbrodni na
Remigiuszu Mrozie. Dlaczego? Tego nie mogę niestety zdradzić, natomiast utwierdziłem
się w przekonaniu, że absolutnie nie liczy się on z nerwami czytelników. Panie
Remigiuszu, no niestety takich rzeczy się nie robi. Jak tak można, kończyć
książkę w takim momencie. Mam nadzieję, że naprawdę Joanna upomni się u Pana o
swoje prawa. A wesprze ją Zordon.
Na poważnie jednak, naprawdę jest dla mnie jak dotąd najmocniejsze ze wszystkich zakończeń książek Remigiusza Mroza, które jeszcze bardziej działa na już i tak skołatane nerwy. Dla mnie „Inwigilacja” to najmocniejsza ze wszystkich przeczytanych dotąd książek tego autora.
Na poważnie jednak, naprawdę jest dla mnie jak dotąd najmocniejsze ze wszystkich zakończeń książek Remigiusza Mroza, które jeszcze bardziej działa na już i tak skołatane nerwy. Dla mnie „Inwigilacja” to najmocniejsza ze wszystkich przeczytanych dotąd książek tego autora.
Podsumowując dla mnie jest to najlepsza powieść Remigiusza Mroza ze wszystkich, jakie
dotąd czytałem. Pokazuje ona autora w doskonałej formie, wydaje się że ma on
wręcz niezgłębioną kopalnię pomysłów, jak utrudnić bohaterom życie a swoich
czytelników wbić w fotel sprawiając, że przepadną na dwa czy trzy dni ze
świata. „Inwigilacji” po prostu nie sposób przerwać czytać, jeśli czytacie inne
książki, radzę je dokończyć i dopiero wziąć się za tę. Inaczej po prostu
odłożycie tamte i będziecie musieli dokończyć „Inwigilację”.
Znajduję w niej dosłownie wszystko to co oczekuję od dobrej powieści: wartka akcja trzymająca w napięciu, świetni bohaterowie o bardzo mocnych charakterach, doskonały styl. A wszystko mogę streścić stwierdzenie, dla mnie stanowi ona po prostu arcydzieło stworzone przez króla polskiego thrillera. Odłóżcie Nesbo, wszelkich Skandynawów a czytajcie naszego Remigiusza Mroza. Król może być tylko jeden.
Polecam.
Moja ocena: 8/10
Znajduję w niej dosłownie wszystko to co oczekuję od dobrej powieści: wartka akcja trzymająca w napięciu, świetni bohaterowie o bardzo mocnych charakterach, doskonały styl. A wszystko mogę streścić stwierdzenie, dla mnie stanowi ona po prostu arcydzieło stworzone przez króla polskiego thrillera. Odłóżcie Nesbo, wszelkich Skandynawów a czytajcie naszego Remigiusza Mroza. Król może być tylko jeden.
Polecam.
Moja ocena: 8/10
Źródło: Wydawnictwo Czwarta Strona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz