Po bardzo długiej nieobecności wraca cykl Spotkanie z klasyką, w którym to ponownie będą omawiane perły literatury polskiej i zagranicznej. Inauguruje go ponadczasowy Znachor Tadeusza Dołęgi - Mostowicza. Klasyk ten znałem dotąd z ekranizacji w reżyserii Jerzego Hoffmanna. Teraz pora na pierwowzór literacki.
Profesor Rafał Wilczur to gwiazda polskiej chirurgii i najznamienitszy członek warszawskiej elity lekarskiej. Jest szczęśliwym mężem i ojcem, którego świat rozpada się wraz z porzucenia go przez żonę. W dodatku kobieta zabrała ze sobą ich kilkuletnią córeczkę, Mariolę. Zrozpaczony Wilczur pośród jesiennej ulewy błąka się po ulicach miasta i pada ofiarą napadu. Okradziony, pobity i porzucony w rowie nie tylko nie pamięta, tego co się stało, ale także kim jest. Samotny tuła się po kraju, docierając do kresowych Radoliszek. Tu zaciąga się do pracy, zamieszka, a przede wszystkim zasłynie jako genialny znachor, który pomoże każdemu kto zgłosi się do niego.
Nie ulega wątpliwości, że Tadeusz Dołęga - Mostowicz właśnie opowieścią o wiejskim znachorze oraz Karierą Nikodema Dyzmy zyskał największy rozgłos i stał się w okresie międzywojennym jednym z najpopularniejszych polskich pisarzy. W Znachorze zawarł cały charakterystyczny dla jego epoki rys. Z jednej strony bogaty obraz czasów. Hermetyczność środowiska lekarskiego, które nie tylko nie dopuszczało do głosu ludowych uzdrowicieli - mimo wiedzy i umiejętności, jakimi mogli oni dysponować. Bardziej przerażająca jest bezduszność medyków kierujących się pragnieniem dostatniego życia i splendor, stawali się niejednokrotnie dosłownie panem życia i śmierci. Skazywali na kalectwo bądź śmierć z powodu braku umiejętności i determinacji niesienia pomocy bliźnim. Z drugiej strony stawali się zagorzałymi wrogami tych, którzy podważyli ich diagnozę. W znachorach widzieli prostych i niepiśmiennych chłopów, którzy poprzez brak wiedzy, brud w ich izbach i prymitywne metody stawali się przyczyną zgonów. Mimo faktów przeczących temu, nadal byli niewzruszeni, a dodatkowo ich monopol chroniło prawo. Antoni Kosiba siłą rzeczy musiał się stać wrogiem, dla lekarza z miasta. Przeciwnikiem, którego nie sposób było pokonać.
Z drugiej strony Tadeusz Dołęga - Mostowicz perfekcyjnie oddaje obraz kresowej wsi. Za sprawą barwnych bohaterów kreśli jej mentalność i obyczajowość. Już od początku rysuje dysonans między dworem a wsią, którego nie tak łatwo było pokonać. Ziemianie nie bratali się z ludem, który jedynie zaopatrywał ich i dostarczał ludzi do pracy. Małżeństwo zaś z kimś z gminu przechodził wszelkie wyobrażenie. Na wsi też panowała hierarchia na bogatych chłopów dających pracę biedocie. Jednak nie to zapląta głowę autora, to relacje te wykorzystuje jedynie w celu zarysowania tła i osadzenia swojej opowieści. To, co stanowi trzon Zachora to właśnie życie małej społeczności. Pełno w niej plotek, wiadomości roznoszonej z ust do ust, animozji i przede wszystkim konkurów. Nie brakuje zalotników, wabiących spojrzeń i słów zachęty. Każdy wyraża je na swój własny sposób i każdy po swojemu zabiega o serce wybranka lub wybranki. Na to nakłada się tak zwane życiowe doświadczenie, które czasem ma ochłodzić zapał kochanka. A fakt, że Dołęga - Mostowicz wplata język charakterystyczny dla warstwy z której pochodzi bohater, sprawia, że całość nabiera dodatkowego kolorytu. A czytelnik z zainteresowaniem przygląda się perypetiom Wilczura i ludzi krążących bliżej bądź dalej wokół niego. Niemniej każda postać ma swoistą rolę do odegrania, głos niezbędny do budowania powieści i absolutnie nie ma nikogo zbędnego. Nawet ci, którzy pojawią się epizodycznie nie tylko wywierają wpływ na losy pierwszoplanowych bohaterów, a zostawiają swój istotny ślad.
Na koniec Tadeusz Dołęga - Mostowicz rozprawa się z popularnym ówczesnej Polsce zjawiskiem karierowiczostwa. Co ciekawe nie tylko go potępia, ale mało tego widzi w nim oznakę czegoś pozytywnego. Czegoś, co motywuje i nakazuje wykorzystać talenty w najlepszy możliwy sposób w odniesieniu zamierzonego celu.
Znachor Tadeusza Dołęgi - Mostowicza stanowi nie tylko opowieść o kresach okresu międzywojennego, ale niesie z sobą uniwersalną prawdę o człowieku. O zazdrości, konflikcie między medycyną uprawianą przez ludowych uzdrowicieli a akademicką medycyną, miłości i potrzebie bliskości, jak również poszukiwania własnego miejsca na ziemi. Mimo upływu czasu powieść ta nadal zachwyca i wzrusza.
Polecam.
Moja 10/10
Wydawanictwo Świat Książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz