Opowieść grubaśna, drapieżna i piekielnie wciągająca. Okrzyknięta literackim Świętym Graalem i budząca olbrzymie głosy zachwytu. I ja się wcale temu nie dziwię. Dziś zabieram Was do Bombaju, przed Wami Shantaram Gregory Davida Robertsa.
Lindsey uciekł z australijskiego więzienia do Indii. Uciekł z piekła, gdzie był torturowany, a teraz poszukiwany. To w Bombaju spotkał Prabakera, który miał być tylko przewodnikiem po mieście, a stał się bratnią duszą. To on wtajemnicza Australijczyka w obyczaje i zwyczaje Indii, zmienia mu imię na Lin, którym już zawsze będzie się posługiwał. Za sprawą nowego przyjaciela wejdzie w świat hinduskich bossów mafijnych, z którymi zwiąże się silną więzią. A wkrótce nowy kraj stanie się domem, który kieruje się sercem i niejednokrotnie będzie zaskakiwał.
Gregory David Roberts odsłania przed czytelnikiem zupełnie inny obraz Indii, od tego, który się wyobraża. Do tej pory postrzegałem je, jako miejsce mistyczne, podzielone na kasty i mocno tajemnicze. A tymczasem Hindusi bez żadnego obwijania w bawełnę odsłaniają prawdziwy obraz Indii. Ten o którego istnieniu w ogóle nie zdaje sobie sprawy. Przybysz, a zwłaszcza Europejczyk czy Amerykanin budzi powszechne zaciekawienie, a jego pojawienie się - sensację. Zwłaszcza w małych wioskach, gdzie obcy zawitają bardzo rzadko. Wzruszający jest stosunek Hindusa do tego, który zdobył jego serce. Nie tylko jest gotów czekać w taksówce, aż wyjdzie - oczywiście zupełnie bezinteresownie, ale też stanąć w obronie, zaprowadzić do swojej rodziny, czuwać nad jego snem, otoczyć troską i opieką, ale nawet narazić się na fizyczny ból. Poświęcenie to nie zna granic. Shantaram odsłania również tą ciemną stronę. W Bombaju działają stręczycielki, właścicielki domów publicznych, które zniewalają kobiety. Bez ich zgody nie mogą opuścić przybytku rozpusty, a tego, kto próbuje im w tym pomóc, czeka zemsta ze strony Madame. To kraj będący pod władzą mafijnych bossów. To oni nie tylko prowadzą ciemne interesy, ale ich władza sięga znacznie dalej, a pomoc może okazać się na wagę życia i śmierci. W dosłownym tego znaczeniu. Co ciekawe, to oni też mogą przydać się do sprowadzenia leków i organizacji pomocy medycznej dla najuboższej ludności. Oni otoczą opieką, ale również biorą udział w wojnach toczonych na terenie innych państw. Mafijnemu bossowi służą ludzie różnych wyznań, o odmiennych przekonaniach, światopoglądzie i wyznający odmienne systemy filozoficzne. Przenikanie się choćby islamu z hinduizmem, czy chrześcijaństwem okazuje się niezwykle ciekawe i płodne w interesujące dysputy.
Wreszcie odkrywamy Bombaj jako miasto kontrastów. Podzielone na to żyjące w dobrobycie, nowoczesne i to graniczące z zacofanymi slumsami. Paradoksalnie to właśnie z nich wypływa cała prawda o człowieku i o tym, kim jest. To tu można znaleźć przyjaciół, doświadczyć więzi "rodziny", którą wspólnie wszyscy tworzą ale przede wszystkim poczuć się naprawdę potrzebnym.
Gregory David Roberts jako Lin zmienia się pod wpływem tego, co doświadcza w Indiach. Z turysty mieszkającego w hotelu i chcącego jedynie zdobyć chaszysz, staje się "białym hindusem". Dojrzewa jako człowiek, przeżywa miłość i związane z nią liczne rozczarowania, zawiązuje relacje, które będą na lata. Jednak nie tylko Lin się zmienia, my zmieniamy się wraz z nim. Prabaker staje się naszym przewodnikiem, a z każdą stroną coraz głębiej i mocniej przenikamy w codzienność Indii, także tą mroczną, kryjącą się za murami bombajskiego więzienia.
Shantaram oczarowuje swą prostotą, humorem, ciepłem ale i brutalnością, której nie brakuje. Tu wielkość człowieka, jego dobroć i bezinteresowność miesza się z okrucieństwem, zemstą i tym, że czasem za pewne przysługi przychodzi słono zapłacić. Bohaterowie nie od razu odsłaniają swe tajemnice, dokonuje się to z czasem. Wraz z zaufaniem odsłaniają swe rany, to czego nie raz się wstydzą i nie potrafią zapomnieć. To w ten sposób przejawia między białymi sympatią i rozwijająca więź. Tu nic nie jest podane na tacy, do wszystkiego trzeba dotrzeć i zapracować sobie. Paradoksalnie to właśnie wspomnienia dają siłę do przetrwania i dyktują podejmowane decyzje.
Shantaram to powieść monumentalna, wielowątkowa, rozgrywająca się na przestrzeni lat. Z jednej strony odsłania to realne oblicze Bombaju, o którym bądźmy szczerzy nie mamy często zielonego pojęcia, ale przede wszystkim ukazuje człowieka w pełnym świetle. Konsekwentnie odsłania prawdę o nim, przed którą nie sposób uciec. Stawia pytanie egzystencjalne, pobudza do intelektualnej wyprawy w poszukiwanie sensu życia. To jedna z tych pozycji, które pozostaną na zawsze z nami.
Polecam.
Moja ocena 10/10
Wydawanictwo Marginesy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz