piątek, 13 października 2023

MROCZNY PIĄTEK: SZPITAL FILOMENY, GRAHAM MASTERTON

Graham Masterton z każdą kolejną opowieścią intryguje i zdecydowanie wpisuje się do grona tych, których mam ochotę odkrywać. Szpitalem Filomeny składa hołd klasyce horroru i wydobywa wszystko, co w niej najlepsze.


Lilian Chesterfield pracuje w agencji nieruchomości i wciąż musi w świecie zdominowanym przez mężczyzn, udowadniać swoją skuteczność. Jej pozycji niespodziewanie może zagrozić siedziba dawnego szpitala wojskowego. Budynek ma być przebudowany na luksowy apartamentowiec. Tyle tylko, że przybywający do niego ludzie, trafiają do szpitala i wszystko wskazuje, że odeszli od zmysłów. Początkowo ignoruje dwa dziwne zjawiska mające w nim miejsce, a nawet bagatelizuje ostrzeżenia weterena wojennego. Do czasu. 


Graham Masterton stosuje wszystkie chwyty, które doskonale znają miłośnicy grozy. Stary, zabytkowy, nawiedzony budynek i przybywający do niego ludzie, co może nasuwać skojarzenia z literaturą gotycką. Oczywiście, nie może zabraknąć związanych z nim tajemnic, które przychodzi nam odkryć. Wydawało by się, że jest to już na tyle oklepane, że nie robi wrażenia. Nic bardziej mylnego. Masterton bowiem wie, jak od pierwszych stron wystraszyć czytelnika. Wszystkie odgłosy i obrazy są na tyle przemawiające, że oddziaływują na wyobraźnię. Odwołuje się do pierwotnego strachu, czyli lęku przed cierpieniem i bólem. Tu ból jest wieczny, nieprzerwany, jest żarłoczny i bezlitosny. Stanowi to coś, co atakuje znienacka i nie pozwala od niego się uwolnić. Przed nim po prostu nie da się uciec. Od pierwszych stron czujemy się niepewnie. Wiemy, że coś tu jest w nieporządku, łatwo domyślić się w jakim kierunku podąży akcja, a i tak całość intryguje, niepokoi i straszy w sposób, jaki był charakterystyczny dla mistrzów gatunku. Coraz bardziej osacza klaustrofobiczna atmosfera, dopada zło przed którym nie sposób obronić się. Łatwo domyśleć się, że ofiar będzie przybywać i cały czas czekamy na ten ostateczny akord, który zdemontuje wszystko, czego byliśmy świadkami. Nieustannie rośnie gula w gardle i czeka się na to, przed czym już nie będzie odwrotu. Kto bowiem raz wejdzie do Filomeny, ten już nie może się wycofać. O ile jednak pierwsza połowa rzeczywistoście straszy i podsuwa na myśl przeróżne rozwiązania, to w drugiej części Grahamka stosuje charakterystyczny dla siebie chwyt odwołania się do starożytnych wierzeń i przywołuje pradawne bóstwo. Tu już nie zauważalnie przestaje straszyć, a bardziej śmieszy i puszcza do czytelnika oko. Przy czym robi krok dalej i wpisuje się bardzo silnie do antywojennej literatury, ukazując cenę płaconą przez zwykłych ludzi w konfliktach zbrojnych. 


Szpital Filomeny hipnotyzuje niespiesznym tempem, dzięki czemu mocniej wchodzimy w panującą w nim atmosferę. To właśnie owy nastrój, który panuje w powieści, jest najważniejszy i stanowi jej najsilniejszy atut. Graham Masterton nieustannie panuje i gdy podkręca akcję, doskonale wie po co i jak to zrobić, by jeszcze mocniej przerazić czytelnika. Jednym słowem zawiera w sobie wszystko to, co Grahamki uwielbiają u swego mistrza, a dla nowych czytelników stanowić może idealne wprowadzenie.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                Wydawanictwo Albatros 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz