środa, 15 września 2021

TERROR, MAX CZORNYJ

Niewiadomo czy dwudziesta rocznica ataku na WTC w Nowym Jorku, skłoniła polskiego mistrza makabry, Maxa Czornyja do stworzenia słuchowiska i wydania powieści o tym samym tytule - Terror. W każdym razie słowo terroryzm od 11 września 2001 r. odmieniane było na wszelki możliwy sposób. Teraz zaś na szczęście tylko w powieści dotknie stolicę Polski.


Wielki Piątek. Wszyscy myślą o zaczynających się za moment świętach i nikomu nie przychodzi do głowy, że dzień ten stanie się przełomowy, a oczy całego kraju zwrócą się na Warszawę. Około 5 rano policja otrzymuje nagranie od islamskich terrorystów z żądaniem uwolnienia trzech więźniów muzułmańskich w ciągu trzech godzin. Jeżeli do tego nie dojdzie, poleje się krew. Wszystkie służby zostają postawione na nogi. Ze strony policji działania nadzoruje inspektor Adam Knap. Warszawiaków oblewa blady strach, a politycy próbują wykorzystać całą sytuację do zbicia poparcia wyborców. Kiedy dochodzi do pierwszych zamachów, wszyscy wiedzą, że właśnie rozpoczął się wyścig z czasem.


Wszystko wskazywało, że będzie to kolejna mocna powieść Maxa Czornyja. Ciekawa fabuła, intrygujący śledczy i to czym uwiówdł w pierwszych trzech tomach serii o komisarzu Eryku Deryło - liczne odwołania do religii. Tyle, że właśnie wydawało się i na końcu spore rozczarowanie. O ile doskonale radzi sobie w dreszczowcu, to powieść sensacyjna wypadła w jego wykonaniu mizernie. Pędząca na łeb na szyję akcja i nieustanne zwroty akcji mające podnosić ciśnienie, sprawia, że trudno nadążyć za narracją i najzwyczajniej w świecie zaczyna się w tym galimatiasie gubić. Długie dialogi naszprycowane dość specjalistycznym językiem, osobę nie będącą w temacie czy średnio lubiącą sensację, nudzą. A częste nawiązania religijne kompletnie nic nie wnoszą do samej fabuły. Adam Knap będący gorliwym katolikiem, na początku intryguje. Samotny ojciec wychowujący dorastającego syna, wdowiec przeżywający śmierć żony, a do tego obarczony opieką nad trudnym w kontakcie ojcem. Adam jest prawy, rzeczywiście gra rolę lidera, który ma w zespole autorytet. Problem w tym, że tak świetnie pokazana postać z czasem staje się przerysowana i karykaturalna. Czornyj co pewien czas, zbacza w wątki poboczne, które de facto nic nie wnoszą, aby znowu wrócić do ataku terrorystycznego, po tym jak już gdzieś indziej jesteśmy myślami.


Tak, jestem zły, kiedy trafiam na książkę ulubionego i bardzo zdolnego pisarza, która mocno mnie rozczarowała. Temat terroryzmu doczekał się już świetnych opowieści, jak choćby Gdzie jest prezydent? Jamesa Pattersona i Billa Clintona czy Uprowadzony Lee Childa. Tam adrenalina wydzielała się z strony na stronę, nie można było oderwać się od lektury, a przede wszystkim były nie tylko rozrywką na wysokim poziomie, ale poruszały ważne problemy i wzbudzały niepokój. Czornyj w Terrorze nie niepokoi. Nie ma makabrycznych scen, ale poza średnią rozrywką, nie otrzymuje się nic więcej. Ci, co znają go z innych powieści, wiedzą jak genialnie wchodzi w psychikę bohaterów, gra na emocjach i dotyka trudnych kwestii, tym razem tego zabrakło. Są pewne próby ale to za mało, by rzeczywiście zaciekawić historią.


Terror mam nadzieję, że nie doczeka się kontynuacji, a jeżeli powstanie to Max Czornyj nauczy się czegoś na błędach i pokaże swoją prawdziwą klasę. Tymczasem lepiej już o tej powieści po prostu zapomnieć.


Moja ocena 5/10


                         Wydawanictwo Filia






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz