Opowieść w opowieści, którą Stephen King zamieścił w Metodzie oddychania czyli przypisanej przez Króla Horroru, jako Zimowa opowieść nawiązuje tradycją do Charlesa Dickensa snującego przed świętami opowieść z dreszczykiem. Tylko ile jest grozy w grozie?
Pewnej zimowej porze David otrzymuje zaproszenie od swojego szefa do klubu mieszczącego się przy Trzydziestej Piątej Ulicy. Propozycja ta szeregowego pracownika kancelarii prawniczej mocno zaskoczyła, no ale cóż się nie robi, by nie urazić pracodawcy. Lokal otwiera całą gamę atrakcji, są tam unikatowe książki, bar, oryginalny wystrój i przede wszystkim miejsce, w którym członkowie opowiadają sobie historie. Kto raz przekroczył próg tego miejsca, ten nie potrzebuje ponownego zaproszenia. Na kolejnym spotkaniu tuż przed Bożym Narodzeniem, zachowując zwyczaj, że wówczas należy opowiedzieć o czymś z dreszczykiem, doktor McCarron przytacza przypadek pewnego porodu, którego był świadkiem.
Metoda oddychania zamyka zbiór Cztery pory roku, którego opowiadania są obyczajowe, a z grozą mają nie wiele wspólnego. Jeżeli straszą to człowiekiem i tym, do czego może się posunąć. Tak jest w Pojętnym uczniu i w Ciele. Natomiast ostatnia opowieść nie ma w sobie nic, co mogłoby nastraszyć czytelnika. Bardziej stanowi rozrachunek Kinga z pewną epoką i ponownie staje po stronie kobiet. Mistrz niejednokrotnie pokazał, że doskonale zna kobiecą psychikę i potrafi to wykorzystać. Dotyka kwestii niewiast wyklętych przez konserwatywną część społeczeństwa i robi to po swojemu. Rozbiera na czynniki pierwsze przyczyny nieszczęścia bohaterki, jej zachowanie i postawy innych ludzi. To właśnie ta historia staje się centrum opowiadania, a klub, którym zaintrygował czytelnika na początku, schodzi zupełnie na bok. Tu jak parokrotnie podkreśla Stephen King ważna jest opowieść, nie opowiadający. I rzeczywiście tak się dzieje. Wszystko staje się tylko okazją do opowieści o dyskryminacji, odrzuceniu i konieczności samotnej walki o siebie. O czasach tych bardziej uprzywilejowanych, cieszących się społecznym szacunkiem i tych strąconych na margines.
King ponownie udowadnia, że świetnie sprawdza się w krótkich formach. Jest bardziej spójny. Cały czas czeka się na ten element z dreszczykiem, jaki został wcześniej zapowiedziany, gdy się pojawia dosłownie na moment domyka całą historię. W prawdzie zbiór Czterech pór roku nie należy do moich kingowych ulubieńców i Metoda oddychania również się do nich nie zaliczy, ale pokazuje nieco łagodniejsze oblicze Króla Grozy, próbującego zerwać z siebie etykietę jedynie autora horroru.
Polecam.
Moja ocena 7 /10
Wydawanictwo Albatros
Już od dawna nie sięgałam po książki Kinga i od jakiegoś czasu mam ochotę to zmienić.
OdpowiedzUsuńWarto spróbować 😀
OdpowiedzUsuń