sobota, 25 czerwca 2022

STARE KOŚCI, PRESTON I CHILD

Duet Preston i Child powraca z nowym cyklem łączącym w sobie zagadki archeologiczne, kryminalną i historyczną. W Starych kościach odwołują się do jednej z mroczniejszych ekspedycji w historii Stanów Zjednoczonych.


Samą wyprawę Donnera, zwaną również karawaną Donnera, zainicjowali dwaj kupcy z Springfield w stanie Illinois. Byli to George Donnera i James Fraser Reed, którzy to postanowili dołączyć do tych, co zmierzali na Zachodnie Wybrzeże w poszukiwaniu lepszych możliwości gospodarczych. Z grupą rodzin 12 maja 1846 r. wyruszyli z miasta Independence w Missouri na zachód. Zimą 1846/1847 utknęli w surowych górach Sierra Nevada i tu dochodziło nawet do aktów kanibalizmu. To właśnie to zdarzenie stało się punktem odwoławczym w Starych kościach. 


Nora Kelly jest cenioną archeolożką, która ma na swoim koncie kilka większych sukcesów. Teraz przychodzi kolejne wyzwanie, za sprawą zlecenia od historyka Clive'a Bentona ma udać się do Zaginionego Obozu w Kalifornii w celu zbadania śladów po tragicznej wyprawie Donnera z lat czterdziestych XIX wieku. To podczas niej dochodziło do aktów kanibalizmu i do dziś zawiera wiele niewiadomych. Jedną z nich jest ukryty skarb w górach Sierra Nevada, w których to ponad sto lat temu utknęła ekspedycja. W tym samym czasie agentka FBI, Corrie Swenson dostaje swoją pierwszą poważną sprawę. Ma rozwikłać sprawę rozkopanych grobów w różnych częściach świata dotyczących zmarłych o tym samym nazwisku. Niespodziewanie młodej adeptce federalnej i doktor archeologii przyjdzie ze sobą współpracować.


Duet Douglas Preston i Lincoln Child w tomie inaugurującym nową serię dreszczowców odwołują się do prawdziwego wydarzenia, mieszając fikcję z faktami. O ile postacie pojawiające się w wątku historycznym są zmyślone, to sam przebieg wyprawy pionierów z Środkowego Zachodu do Kalifornii jest jak najbardziej autentyczny. Traperom przyszło zmierzyć się z surową zimą, głodem, wewnątrzobozowymi konfliktami. Opowieść ta przeraża, szokuje i wywołuje dreszcze. Od początku opiera się o kanibalizm, przez co fascynuje i intryguje. Wplątanie w nią archeologii i drugiego wątku zaginionych kości jest strzałem w dziesiątkę. Trudno jest zorientować się, na który z wątków autorzy chcieli bardziej zdecydować się, gdyż oba stanowią serce powieści i przeplatają się wzajemnie. Chcąc nadać wszystkiemu większej autentyczności szermują ciekawostkami z zakresu prac archeologicznych. Techniki badań wykopaliskowych umiejętnie włączone zostają do kryminalnej zagadki. Tu nic nie jest oczywiste, sensacja goni sensację, a my nie możemy oderwać się od lektury. Wszystko stanowi zaledwie zlepek przypadkowych zbiegów okoliczności.


Obie bohaterki, Nora Kelly i Corrie Swenson dodają dużego kolorytu. Obie wykształcone w podobnym zakresie, uparte, zdeterminowane w chęci osiągnięcia wyznaczonego celu i gdzieś po drodze rywalizujące ze sobą. Chociaż pochodzą z różnych światów, to mają wiele cech wspólnych, a razem stanowią wybuchową parę. To urodzone buntowniczki, które potrafią zaleźć za skórę.


To jest moje pierwsze spotkanie z duetem Prestonem i Cildem, dla tych którzy poznali inne ich powieści mogą dodatkowo czuć się dopieszczeni, gdyż bohater poprzedniej serii agent Pendergast odwiedza Norę Kelly, a Corrie Swenson miała okazję już się z nim ze tknąć. To prawdziwa gratka dla wielbicieli gatunku.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                   Wydawanictwo Agora

piątek, 24 czerwca 2022

MROCZNY PIĄTEK: OSTATNIA MISJA GWENDY, RICHARD CHIZMAR I STEPHEN KING

Opiekunka pudełka z guzikami i tajemniczy dżentelmen w meloniku po raz trzeci powracają do Castle Rock, tak samo powraca duet Stephena Kinga i Richarda Chizmara w Ostatniej misji Gwendy.


Rok 2026.W życiu pisarki i cenionej senator Peterson nic nie może być spokojne. Jakiś czas temu przeżyła żałobę po śmierci matki i męża, a obecnie w jej życiu ponownie pojawił się jegomość w meloniku z prośbą o ponowne zaopiekowanie się pudełkiem z guzikami oraz jego definitywne zniszczenie. W tym ostatnim celu, Gwendy wraz z garstką wybrańców wyrusza na wyprawę w kosmos, aby tam znaleźć dogodny sposób pozbycia się tajemniczej pamiątki z dzieciństwa. Tylko w przestrzeni galaktycznej, nie będzie ono w stanie nikomu wyrządzić żadnej krzywdy. Na pewno?


Richard Chizmar i Stephen King wiedzą, jak przykuć uwagę czytelnika. O ile przy Magicznym piórku Gwendy kręciłem nosem i czułem zawód, to finał trylogii zwala z nóg. Już sam pomysł umiejscowienia akcji w niedalekiej przyszłości i częściowo w małym miasteczku w stanie Maine oraz w kosmosie już wywołuje spore zaskoczenie. Potem rośnie ono systematycznie. Do tej pory postrzegałem magiczne pudełko z guzikami, jako coś nie tylko niebezpiecznego, ale też dającego sporo przyjemności. W trzeciej części autorzy w pełnej krasie ukazują jego złowieszczy charakter i straszą jego wpływem na człowieka, szczególnie tego o mrocznej duszy. Ono daje i zabiera, wywiera wpływ i deprawuje ludzi będących w jego pobliżu, jak również stanowi śmiercionośną rzecz odpowiedzialną za ostatnią epidemię. W jego "blasku" najlepiej widać, że mamy już do czynienie z najprawdziwszym potworem, wcale nie mniej demonicznym od klauna polującego w Derry na dzieci. I tu zaczyna się brylowanie pary pisarzy i odwołania do wcześniejszej twórczości Króla Grozy, co również na mnie osobiście zrobiło wrażenie i wywołało lekkie dreszcze. Pudełko z guzikami to potwór drapieżny, dążący aby ostatnie zdanie należało do niego, a swoje złowrogie oblicze ukrywa pod słodkością czekoladek, które daje. Wreszcie sam kosmos staje polem walki zarówno tej jasnej i dobrej ludzkiej natury, jak i tej ciemnej, złej i pragnącej mieć rządy nad światem.


Ostatnia misja Gwendy zachowała lekkość stylu i wielość niedopowiedzeń poprzednich części. Jest nieco melancholijnie, niespieszno i złowrogo. Wszystkiego w sam raz i doskonale domyka trylogię o opiekunce tajemniczego pudełka oraz do końca swą tajemniczość zachowuje jegomość w meloniku.


Polecam. 

Moja ocena 7/10



                    Wydawanictwo Albatros 

środa, 22 czerwca 2022

PRZEŁĘCZ, KRZYSZTOF DOMARADZKI

Od zawsze niczym mantrę powtarzam, że boję się zimy i gór, a razem wywołują u mnie panikę. Takie historie, jak choćby śmierć na Przełęczy Diatłowa dziewięciorga studentów w lodowatą noc z 1 na 2 lutego 1959 r. działają na moją wyobraźnię i potrafią wywołać dreszcze. Hipotez rozwiązania jednej z największych zagadek XX wieku było wiele, swoje wyobrażenie tego, co mogło się wówczas wydarzyć przedstawia również Krzysztof Domaradzki w Przełęczy.


Zima 1959 roku. Wiktor Gonczarow organizuje wyprawę w Ural. Razem z nim ma ruszyć jeszcze ośmioro studentów. Od początku mężczyzna jest pewny siebie, zarozumiały, metodyczny i widzi w sobie urodzonego przywódcę. Tyle, że między uczestnikami wyczuwa się silne napięcie i animozje. Pewnej nocy ślad po nich ginie. Ponad sześćdziesiąt lat później ekspolicjant i obecnie prywatny detektyw, Żenia Kowalczuk otrzymuje zlecenie od zastępcy Prokuratora Generalnego Federacji Rosyjskiej, by razem z przydzieloną mu do pomocy Anną "Uzi" Gamową rozwiązać zagadkę tego, co stało się z turystami z  1959 roku.


Głośne, niewyjaśnione tajemnice historii wywołują moc domysłów i spekulacji, wyobraźnia podsuwa najbardziej mroczne, niesamowite i sensacyjne odpowiedzi. Pokusie tej doskonale oparł się Krzysztof Domaradzki, który zamiast tego snuje z początku powolną opowieść, która jednak systematycznie przyspiesza. Pośród typowej sensacji obecnej w thrillerach, znalazł sposób na roztoczenie przed czytelnikiem szerokiego tła obyczajowo - politycznego Rosji za czasów Chruszczowa. Obserwujemy zarówno partyjnych oligarchów rosnących w siłę i zacierający niewygodne dla siebie sprawy, by nigdy nie ujrzały światła dziennego - a metody te stosowne są również współcześnie, jak również zapoznajemy się z drugiej strony z tajemniczym plemieniem Wortów. Z ich szamanami, zabobonnością obecną w życiu wielu Rosjan, a przede wszystkim z historią prawdziwych ludzi. Bohaterowie z przeszłości mają swoje tajemnice, wady, daleko im od wzoru wszelakich cnót, nienawidzą, rywalizują i patrzą na siebie zawistnym okiem. Są typowymi młodymi ludźmi, którzy przeżywają pierwsze porywy serca, a jednocześnie wyrywają się spod pruderyjnej obyczajowości. Sami natomiast śledczy również nie stanowią sztandarowej pary dochodzeniowców. Są wobec siebie nieufni i niechętnie odkrywają swoje karty, równocześnie towarzyszy im świadomość, że w tej sprawie są skazani na siebie. 


Przełęcz łączy w sobie elementy thrillera politycznego, sensacji i powieści szpiegowskiej. Łączy w sobie faktyczną tragedię zagadkowej śmierci grupy studentów z beletrystycznym opisem tamtych wydarzeń. Sam autor podkreśla, że nie próbuje on szukać rzeczywistego opisu, a bardziej puścił wodze wyobraźni. Mimo tego bez problemu odnajduje się realne echa zarówno Rosji Sowieckiej, jak i tej współczesnej. Dotykamy rosyjskiego ducha i rosyjskiej rzeczywistości. Pewne zasady zaś pozostały stałe tak wówczas, jak i obecnie. Wszystko razem zmieszane daje satysfakcję zarówno wielbicielom literatury górskiej, jak miłośnikom historycznych zagadek. 


Polecam. 

Moja ocena 7/10 



                Wydawanictwo Literackie 


poniedziałek, 13 czerwca 2022

ŻYCIE VIOLETTE, VALERIE PERIN

Nazywam się Violette Tousaint. Byłam drozniczką, a teraz jestem dozorczynią na cmentarzu. Delektuję się życiem, piję je małymi łyczkami niczym herbatę jaśminową z miodem.


Tak zaczyna się historia kobiety, dla której tam, gdzie dla wielu jest koniec, dla niej nastąpił początek. Poznajcie Życie Violette Valerie Perin.


Violette zaczęła swoje życie od śmierci, a potem towarzyszyła jej ona co pewien okres życia. Stała się jej towarzyszką, która wcale nie chce jej opuścić. Teraz jako dozorczyni cmentarza w towarzystwie grabarzy uczy się cieszyć drobnymi rzeczami. Pielęgnuje przy domowe kwiaty, konwersuje z miejscowym księdzem i grabarzami. To tu odzyskuje utracony spokój i zaczęła wszystko od nowa. Zna dokładnie spoczywających na jej nekropolii zmarłych. Wnika w historię ich życia, wyciągając z niej jakąś cząstkę dla siebie. Historia zaś pary kochanków skłoni ją do podróży w głąb własnej przeszłości. 


Powieść Valerie Perin to zlepek obrazów i wspomnień z przeszłości i teraźniejszości tytułowej bohaterki oraz duchów krążących po cmentarzu i relacji żałobników, całość uzupełnia dziennik kobiety spoczywającej w tutejszej ziemi. To opowieść wielowątkowa, rozbrzmiewa w niej wiele głosów, a wszystkie wątki przeplatają się ze sobą. Całość stanowi wielką pieśń życia i jego pochwałę, mimo znajdujących się w nim cierni. Równocześnie wraz z dozorczynią cmentarza oswajamy się ze śmiercią. Traci ona swój wrogi wygląd. Przestajemy przed nią uciekać i ukrywać się, ale wraz z nią przemierzamy bolesną drogę, która ostatecznie prowadzi do uzdrowienia i znieczulenie na kostuchę. Każda z poznawanych w powieści historii jest inna, tak jak różni są ludzie przewijający się wokół Violette Tousaint. Perin wydobywa wszelkie możliwe lęki ludzkie i zmusza do konfrontacji. U niej nie ma odkładania na później, ale zmierzenie się z nimi tu i teraz, w tym konkretnym czasie. Chociaż z potyczki tej wychodzi się poobijanym, to jest się zwycięzcą i dokłada się to na kolejny bagaż doświadczeń. Autorka chwyta czytelnika za rękę i prowadzi tam, gdzie sam nie miałby odwagi udać się.


Wydawałoby się, że melancholia i smutek będą dominować w powieści francuskiej pisarki, tymczasem tchnie radością życia, optymizmem i nadzieją. Valerie Perin z niezwykłą czułością snuje opowieść o bólu, miłości i sile życia. Pokazuje, że dzięki temu, że składa się ono ze złych nieraz wyborów, nie robienia tego, co należałoby uczynić, to staje się przez to radośniejsze. Jednocześnie znajdujemy tu zlepek powieści obyczajowej, romansu i wątek kryminalny. Podczas lektury delektujemy się słowem, każde niemal zdanie warte byłoby zapisania i zapamiętania. Czytamy niespiesznie, bo i nie ma się do czego spieszyć. Wręcz chcemy by opowieść ta trwała jak najdłużej, a tytułowa bohaterka z rozdziału na rozdział staje się coraz bliższa. Chce się krzyknąć chwilo trwaj.


Polecam.

Moja ocena 9/10



                    Wydawanictwo Albatros 

poniedziałek, 6 czerwca 2022

JEDNO ŻYCZENIE, NICHOLAS SPARKS

Nicholas Sparks powraca z najnowszą opowieścią o miłości, dojrzewaniu i sztuce wyborów. Poznajcie jego Jedno życzenie.


Maggie Dawes to czterdziestoletnia kobieta, która odniosła zawodowy sukces. Stała się właścicielką galerii sztuki, cenioną fotografką i kiedy wszystko mogłoby być pięknie, spada na nią wiadomość, że jest poważnie chora i nie zostało jej zbyt wiele czasu. Nie poddaje się jednak, tylko zakłada cieszącego się popularnością vloga. Zatrudnia też dwudziestotrzyletniego, Marka. Wrażliwość i sposób bycia chłopaka oczarowuje ją i pod ich wpływem opowiada mu o wydarzeniach roku 1996 z pierwszymi bolesnymi dla niej rozstaniami.


Nicholas Sparks doskonale wie, jak doprowadzić czytelnika do łez. Już od początku serwuje potężny cios i daje do zrozumienia, że to ostatnie święta Bożego Narodzenia dla Maggie Dawes. Im bardziej zżywamy się z bohaterką, im bardziej staje się bliska, tym mocniej przypomina, że nie ma co oczekiwać na happy end. Bardziej dokonuje się na oczach Marka i naszych rozrachunek z przeszłością. Z nastoletnią miłością, popełnianymi życiowymi błędami i marzeniami pozwalającymi iść na przód. Dwójka młodych ludzi nie tylko połączyła wspólna pasja, młodzieńcze uczucie ale przede wszystkim podobne doświadczenia. Ona żyjąca w cieniu siostry, on młodszych braci. Musiał przedwcześnie dorosnąć i teraz nastolatka również przechodzi kurs przyspieszonego dojrzewania. Miejsce, które miało być dla niej rodzajem kary i okazją do ukrycia wstydu, stało się prawdziwym pełnym miłości i zrozumienia domem. To w nim odnalazła samą siebie. Jednocześnie bohaterom i czytelnikom towarzyszy świadomość, że jest to stan przejściowy, ma określony czas i na koniec zostanie trudne dla wszystkich pożegnanie. I to chyba jest najtrudniejsze w Jednym życzeniu, my zaś cały czas mamy nadzieję zmiany przeznaczenia, może uda się z nim wygrać i to najgorsze jednak nie nastąpi. Sparks co pewien czas podsysa tę nadzieję, aby ostatecznie zostawić ze załamanym sercem.


Autor umiejętnie cały czas rozładowuje napięcie związane z chorobą, która wydawałoby się wysunie się na plan pierwszy, aby bardziej wzruszać historią pierwszej, młodzieńczej miłości. Przychodzi powoli, zaczyna się niewinnie, jednak staje się nad wiek dojrzała, zdolną do poświęceń i rzucanie wszystkiego na szale. To nią czaruje i tworzy niepowtarzalny nastrój.


Nicholas Sparks słusznie nazywany jest mistrzem romantycznych historii. Są one niebanalne, dotykają trudnych życiowych problemów i takie właśnie jest również Jedno życzenie i chociaż koniec jest łatwy do przewidzenia to i tak gdzieś rozczarowuje. Płaczemy jak bóbr. Pisarz umie podkręcać emocje czytelnika i nimi manipulować. Rzuca nasze serca o ziemię i zostawia poobijane.


Polecam. 

Moja ocena 8/10



                  Wydawanictwo Albatros