Nazywam się Violette Tousaint. Byłam drozniczką, a teraz jestem dozorczynią na cmentarzu. Delektuję się życiem, piję je małymi łyczkami niczym herbatę jaśminową z miodem.
Tak zaczyna się historia kobiety, dla której tam, gdzie dla wielu jest koniec, dla niej nastąpił początek. Poznajcie Życie Violette Valerie Perin.
Violette zaczęła swoje życie od śmierci, a potem towarzyszyła jej ona co pewien okres życia. Stała się jej towarzyszką, która wcale nie chce jej opuścić. Teraz jako dozorczyni cmentarza w towarzystwie grabarzy uczy się cieszyć drobnymi rzeczami. Pielęgnuje przy domowe kwiaty, konwersuje z miejscowym księdzem i grabarzami. To tu odzyskuje utracony spokój i zaczęła wszystko od nowa. Zna dokładnie spoczywających na jej nekropolii zmarłych. Wnika w historię ich życia, wyciągając z niej jakąś cząstkę dla siebie. Historia zaś pary kochanków skłoni ją do podróży w głąb własnej przeszłości.
Powieść Valerie Perin to zlepek obrazów i wspomnień z przeszłości i teraźniejszości tytułowej bohaterki oraz duchów krążących po cmentarzu i relacji żałobników, całość uzupełnia dziennik kobiety spoczywającej w tutejszej ziemi. To opowieść wielowątkowa, rozbrzmiewa w niej wiele głosów, a wszystkie wątki przeplatają się ze sobą. Całość stanowi wielką pieśń życia i jego pochwałę, mimo znajdujących się w nim cierni. Równocześnie wraz z dozorczynią cmentarza oswajamy się ze śmiercią. Traci ona swój wrogi wygląd. Przestajemy przed nią uciekać i ukrywać się, ale wraz z nią przemierzamy bolesną drogę, która ostatecznie prowadzi do uzdrowienia i znieczulenie na kostuchę. Każda z poznawanych w powieści historii jest inna, tak jak różni są ludzie przewijający się wokół Violette Tousaint. Perin wydobywa wszelkie możliwe lęki ludzkie i zmusza do konfrontacji. U niej nie ma odkładania na później, ale zmierzenie się z nimi tu i teraz, w tym konkretnym czasie. Chociaż z potyczki tej wychodzi się poobijanym, to jest się zwycięzcą i dokłada się to na kolejny bagaż doświadczeń. Autorka chwyta czytelnika za rękę i prowadzi tam, gdzie sam nie miałby odwagi udać się.
Wydawałoby się, że melancholia i smutek będą dominować w powieści francuskiej pisarki, tymczasem tchnie radością życia, optymizmem i nadzieją. Valerie Perin z niezwykłą czułością snuje opowieść o bólu, miłości i sile życia. Pokazuje, że dzięki temu, że składa się ono ze złych nieraz wyborów, nie robienia tego, co należałoby uczynić, to staje się przez to radośniejsze. Jednocześnie znajdujemy tu zlepek powieści obyczajowej, romansu i wątek kryminalny. Podczas lektury delektujemy się słowem, każde niemal zdanie warte byłoby zapisania i zapamiętania. Czytamy niespiesznie, bo i nie ma się do czego spieszyć. Wręcz chcemy by opowieść ta trwała jak najdłużej, a tytułowa bohaterka z rozdziału na rozdział staje się coraz bliższa. Chce się krzyknąć chwilo trwaj.
Polecam.
Moja ocena 9/10
Wydawanictwo Albatros
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz