O II wojnie światowej napisano i powiedziano wiele, ale za każdym razem historie te wstrząsają i przerażają. Zwłaszcza jeśli dotyczy to dziecka, któremu przyszło dorastać i żyć z piętnem tego, czego było mimowolnym świadkiem. W Córce nazisty Maxa Czornyja słuchamy relacji dwóch ofiar. Jednej, która przeżyła piekło i drugiej żyjącej z poczuciem winy za nie swoje grzechy.
Greta Rott powoli dobiega do końca swojego życia. Była córką niemieckiego oficera SS i mieszkała z nim obok obozu koncentracyjnego. Chociaż dla niej był czułym ojcem, to nie potrafi zapomnieć tego, co widziała i słyszała w związku z traktowaniem więźniów. Od lat boi się, że odziedziczyła zło, które będzie przekazywane w kolejnych pokoleniach. Kiedy natrafia na dziennik dziewczynki przywiezionej wraz z matką do obozu, odżywają dawne wspomnienia. Wraz z lekturą potęguje się w niej świadomość pokutowania i niemożność zadośćuczynienia za grzechy rodzica.
Czy istnieje gen zła? Czy kolejne pokolenia muszą być skazane cierpieć i ponosić karę za winy rodziców? Czy kiedykolwiek uda się potomkom zmazać winy przodków? Na te pytania próbuje odpowiedzieć polski mistrz makabry, Max Czornyj. Tym razem zamiast straszyć brutalnym thrillerem, sięga po powieść obyczajową osadzoną w realiach II wojny światowej. Snuje opowieść nieco inną od tych, które dominują w literaturze obozowej. Przypomina nieco miejscami Chłopca w pasiastej piżamie ale idzie krok dalej. Nie ogranicza się do wojny postrzeganej oczami dziecka, lecz pokazuje dalsze życie córki nazisty. Także w samej relacji zarówno Grety jak Anny brakuje naiwności. Obie zdają sobie sprawę czego są świadkami, jeśli nawet Niemka nie wiedziała dokąd przyjechała, nie do końca zdaje sobie sprawę z realiów nowego miejsca zamieszkania, to bardzo szybko je pojmuje. Nie rozumie, jak czuły, kochający ojciec, z którym się wspólnie bawi, może w innych wzbudzać tak ogromny strach. Dlaczego dla niej jest delikatny i łagodny, a dla innych szorstki i przerażający. Anna szybko dorosła, doświadczyła życia z każdym nowym dniem wypełnionym lękiem i niepewności jutra, obawą czy nie straci również matki, tak jak została oddzielona od innych bliskich jej ludzi. Obie zaś widziały to, czego nigdy nie powinny doświadczyć. Chociaż ich losy były tragiczne, to nie brakowało radosnych chwil. Dla jednej były to rozmowy i wspólnie spędzony czas z chłopcem rzucającym dowcipnymi tekstami, dla drugiej zabawy z ojcem.
Można zastanawiać się nad tym, jak mistrz makabrycznych i perwersyjnych dreszczowców, poradzi sobie z nowym dla siebie gatunkiem. Okazuje się, że wyszło całkiem nieźle. Pojawiają się przebłyski starego Czornyja, jednak i tak w delikatniejszej formie niż ta znana dotychczas. Nowy Czornyj zaś pokazuje twarz wypełnioną czułością, szacunkiem dla ofiar i potomków nazistów, naznaczonych na zawsze piętnem zbrodni. Nieustannie gra na emocjach przez, co trudniej czyta się powieść, a jednocześnie snuje opowieść, od której nie sposób się oderwać. Już kiedyś wspominałem, że potrafi być refleksyjny, stawiać trudne pytania na nie łatwe tematy i udowodnił to po raz kolejny. Przeplata przeszłość z teraźniejszością przez, co jeszcze bardziej uwydatnia się cierpienie starszej kobiety. Niestety potrafi zacząć ciekawy wątek, aby przerwać go niedokończonym i przejść do następnego. Zdecydowanie o ile sama całość pokazuje, że Czornyj nie tylko straszy ale i potrafi wzruszać do łez, to zakończenie jest niedopracowane. Kompletnie niewiarygodne i mocno naciągane. Ma się wrażenie, że nie za bardzo wiedział, jak zamknąć historię. Udało mu się jednak mimo to udzielić odpowiedzi na pytanie o gen zła.
Córka nazisty to powieść subtelna, która jednak przeraża okrucieństwem, do jakiego jest w stanie posunąć się człowiek. O posiadaniu dwóch zupełnie innych twarzy. O miłości i nadziei, o walce o przetrwanie i honorze, o życiu w poczuciu winy za zło wyrządzone przez innych. To opowieść ku przestrodze.
Polecam.
Moja ocena 7 /10
Wydawanictwo Filia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz