sobota, 7 sierpnia 2021

ZJAWA, MAX CZORNYJ

Kto do tej pory kręcił nosem na Traumę i Klątwę, ten w Zjawie Maxa Czornyja znajdzie wszystko to, za co pokochał tę serię.


Po dramatycznym finale sprawy z Klątwy Eryk Deryło zapada w śpiączkę. W jego umyśle przewijają się pourywane obrazy z przeszłości. Nikt nie wie, czy komisarz przeżyje, przy jego łóżku czuwa oddana mu Tamara Haler. Kobieta musi dzielić czas między opieką nad chorym mentorem, a nowym  śledztwem. W Lublinie w sadystyczny sposób zamordowano kilkuletnie dziecko. Mało tego jego zmasakrowane zwłoki zostały sfotografowane i trafiły na jej biurko. Niedługo potem dochodzi do kolejnych morderstw, i kolejnyych zdjęć. Śledczy muszą działać szybko, by chwycić psychopatę, który nazywa siebie Fotografem.


W szóstym tomie o komisarzu Eryku Deryło, Czornyj wrócił do dawnej formy. Przede wszystkim znów czuć ten mistyczno - mroczny klimat i osaczenie przez sprawcę zbrodni, którego twarzy nikt nie zna, atakuje znienacka, w doborze ofiar trudno znaleźć wspólny mianownik. Z początku zostajemy zalani makabrycznymi obrazami, potem już jest nieco lżej i bardziej mamy mocny kryminał, niż typowy dreszczowiec. 

Ciekawym zabiegiem jest poprowadzenie akcji bez Deryły, a jednocześnie jego obecność jest odczuwalna na każdym kroku. O Deryło się mówi, obserwujemy go na szpitalnym łóżku, wchodzi się w jego umysł i odczuwa towarzyszące mu emocje. Niby nie prowadzi dochodzenia ale pojawiają się liczne nawiązania do tego, co zrobiłby biorąc udział w sprawie. 

O ile do tej pory niezbyt interesującą postacią była sama Tamara Haler, pojawiła się znikąd i była w cieniu komisarza, to teraz poznajemy ją nie tylko jako inteligentnego dochodzeniowca, ze świetną dedukcją ale też jako człowieka. Wierna i oddana przyjaciółka, wrażliwa kobieta o silnej zarazem osobowości. Doskonale radzi sobie na miejscu przełożonej i w prowadzeniu śledztwa gra pierwsze skrzypce. 


W Zjawie Max Czornyj zdecydowanie poszedł na całość. Wiarygodna fabuła, która paraliżuje strachem, oddechem czyhającej śmierci i depresyjną aurą. Ponownie angażuje emocjonalnie. Raz poprzez niepokój o los Deryły, dwa w schwytaniu potwora, który po Cztery Iks stał się najbardziej wyrazistym antagonistą serii. Tym razem dostałem wszystko to, na co czekałem od czasu Pokuty. 


Polecam. 

Moja ocena 8/10 



                       Wydawanictwo Filia



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz