Gritten Wood to ponura dzielnica położona na skraju lasu. Od zawsze budził on niepokój, grozę i skrywa w sobie tajemnice, które lepiej, by nie wyszły na światło dzienne. Dwadzieścia pięć lat temu na miejskim placu zabaw doszło do morderstwa. Na zawsze zapisało się ono w pamięci Paula Adamsa, który nie tylko znał ofiarę ale przede wszystkim sprawcę, Charliego Crabtree. Chłopak nie długo potem zniknął bez śladu. Mimo upływu ponad ćwierć wieku, Paul nie potrafi zapomnieć o tamtym zdarzeniu. Po latach wraca w rodzinne strony, by zaopiekować się umierającą matką. Niedługo po przyjeździe zaczynają dziać się dziwne rzeczy, ktoś go śledzi, a na drzwiach pojawiają się tajemnicze czerwone ręce. Na domiar złego w okolicy dochodzi do serii morderstw inspirowanych zbrodnią sprzed lat. Dawny koszmar wraca do Paula i coraz bardziej go osacza.
Alex North nie rozczarowuje, daje coś czego tak naprawdę się oczekiwało. Mieszankę kryminału, thrilleru i horroru, czyli dokładnie powtarza przepis z Szeptacza. Tyle tylko, że o ile tam dotykał nut relacji syna z ojcem, pojawiał się wątek paranormalny rozchodzących się nocą szeptów, to tu snuje opowieść o dojrzewaniu wyzutym z młodzieńczych marzeń. Wykorzystany tym razem wątek nadprzyrodzony, pojawiające się czerwone ręce, inkubacja czyli kontrolowane sny i wchodzenie w umysł innych budzi niepokój. Zapowiada nadchodzące nieszczęście, przed którym nie da się uciec. Temat snów intryguje, zwłaszcza tych co, jak ja wierzą w nie. Prowadzą w pewnym sensie do kontrolowania własnego umysłu i własnej podświadomości. A tego typu zabawa zawsze musi się źle skończyć. Jeżeli do tego dołoży się mroczny las, który przeraża i nie pokoi, otrzymujemy mocną grozę. Groza jest tu mocno obecna i szczerze mówiąc, sama zagadka kryminalna schodzi na dalszy plan. Dużo ciekawsze są relacje między bohaterami, zachodzące między nimi interakcje. Pierwsze miłości, przyjaźnie i wiszący nad nimi cienie.
W cieniu zła przykuwa uwagę, hipntyzuje i niepokoi. Nieszczęście i fatum wydaje się wszechobecne i sprawia, że gdzieś trudno znaleźć coś pozytywnego. Niby pojawiają się na horyzoncie jasne plamy, ale zaraz szybko blekną, a zło wydaje się mieć zawsze decydujący głos. Sam powrót do bolesnych wspomnień, o którym wolałoby się zapomnieć nie jest łatwy. Budzi uśpione demony i zmusza do konfrontacji z tym, przed czym przez lata uciekało się. To typ dreszczowca, który trzyma w napięciu, trudno w nim znaleźć łatwe rozwiązania i pamięta się o nim jeszcze po lekturze. Wprawdzie nie angażuje emocjonalnie tak mocno, jak Szeptacz, ale z każdą stroną coraz bardziej mroczny klimat opowieści osacza. Wszystko to sprawia, że Alex North zapisuje się do grona autorów, na którego kolejne powieści będę czekał z niecierpliwością.
Polecam.
Moja ocena 8/10
Wydawanictwo Muza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz