piątek, 2 maja 2025

MROCZNY PIĄTEK: ROOK & KŁY I PAZURY, GRAHAM MASTERTON

Mogę śmiało stwierdzić, że z każdą kolejną powieścią Graham Masterton staje się moim ulubionym Mistrzem Grozy. Ba, mało tego nawet czasem można zastanowić czy nie lepszym od Stephena Kinga. Potwierdza to serią Rook, która mnie zaskoczyła, bo zawsze myślałem, że Rook to demon. Dziś dwa pierwsze tomy: Rook oraz Kły i pazury.


Jim Rook w dzieciństwie stanął na progu śmierci, dziś jest lubianym przez młodzież nauczycielem klasy specjalnej. Przypadkowo dowiaduje się o posiadanym przez niego darze widzenia duchów. To nie byle co, bo to właśnie one stają się głównym wrogiem jego uczniów. Zabijają, manipulują nastolatkami wpędzając w poważne tarapaty. Wtedy to zawsze mogą liczyć na pomoc swego mentora.


Jeżeli szuka się pełnokrwistego horroru, to cykl o Rooku jest wręcz idealny. Od samego początku wrzuceni jesteśmy w samo oko cyklonu, a z każdą kolejną stroną napięcie potęguje się i nawet nie zauważamy, kiedy docieramy do końca. Nie ma, co liczyć na stopniowo przygotowanie, od razu wrzuceni zostajemy do głębokiej wody. O ile jeszcze przez pierwsze minuty można przypuszczać, że bardziej mamy thriller niż horror, to szybciutko zostajemy tego wrażenia pozbawieni. Świat Jima Rooka rządzi się swoimi prawami, które musi on pojąć. O ile poznajemy go, jako racjonalistę do szpiku kości, to już dążąc do poznania prawdy o śmierci ucznia, musi pogodzić się z nowymi regułami. Pierwszą z nich to istnienie duchów, demonów nie będących tylko częścią wierzeń i mitów, ale mogących w rzeczywistości wyrządzić wiele zła. Masterton krok po kroku w pierwszej części wprowadza w świat voodoo, w drugiej legendy rdzennych mieszkańców Ameryki. I wcale nie ma znaczenia, czy wykorzystuje autentyczne podania, czy po prostu przerabia pewne elementy do własnych potrzeb. Serwuje grozę, która straszy do szpiku kości i nie pozwala w nocy zasnąć. Obrazy scen z powieści krążą po głowie i nawet wyjadaczowi tego gatunku może zamrozić krew w żyłach. Przede wszystkim straszy tajemnicą tym, że kompletnie nie rozumiemy tego, co się wyprawia, ani dokąd finalnie dotrzemy. A niespodzianek nie brakuje i Graham nieustannie wszystko komplikuje do granic wytrzymałości. Tu wszystko staje się płynne i zmienia się z prędkością światła.


Cykl o Rooku został stworzony pierwotnie z myślą o serialowej formie. Widać to od samego początku, bowiem tempo jest szybkie, wartkie i nie ma miejsca dla gapowiczów. Z równą uwagą przyglądamy się samemu tytułowemu bohaterowi, jak i jego uczniom cechujących się postawą "młodych gniewnych". Seria ta po raz kolejny udowadnia, że Mastertona trudno sklasyfikować. Ma wiele twarzy, snuje często w zależności od zamysłu kompletnie inną narrację i bardzo ciekawy jestem, gdzie teraz zaprowadzi nas Rook w kolejnych tomach. 


Polecam.

Moja ocena 9/10



  

                  Wydawanictwo Albatros 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz