Japoński bestseller od Michiko Aoyamy, tej od Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece. Najnowszej powieści W księżycowym lesie ponownie sprawia, że robi się nieco cieplej na serduchu.
Pięć osób w różnym wieku, z odmiennymi problemami i rozterkami słucha prowadzonego przez Teketori Okinę podcastu poświęconego Księżycowi. Materiał pojawia się zawsze rano o siódmej, trwa dokładnie dziesięć minut i jest całkowicie bezpłatny. To ciepły głos podcastera sprawia, że ludzie odzyskują nadzieję i mogą szukać własnej drogi do szczęścia.
Bardzo cenię sobie pełne ciepła, a zarazem życiowe opowieści o zwykłych ludziach z codziennymi problemami. Spotykamy pięć osób, m.in. pielęgniarkę po porzuceniu zawodu, niedoszłego komika pracującego jako kurier, ojca świeżo zamężnej córki, nastolatkę pragnącą samodzielności i wytwórczynię drucianej biżuterii. Są to, ci bohaterowie na których nam zależy, którym kibicujemy. Każdy z nich, niby nie ma nic wspólnego z pozostałymi. A jednak, w trakcie lektury okazuje się, że powiązania między nimi są znacznie większe od tych, jakie by się wydawały. Łączą ich wspólni znajomi, o których istnieniu nawet nie zdają sobie sprawy. Łączy ich brak poczucia silnej więzi z bliskimi, uczucie niezrozumienia, braku perspektywy na przyszłość, przekonanie o straconej szansie, czy poczucie zdania się tylko na własne siły. I właśnie, gdy są przekonani, że ich los nie odmieni się trafiają na podcast o Księżycu. To jego wpływ na ludzi i zwierzęta, jego zmienieniająca się postać czy patrzenie z jego perspektywy sprawia, że ci zagubieni ludzie odnajdują siłę o walkę o siebie samego, a z czasem przekonują się, że ich relacja z najbliższymi nie jest tak zła, jak by się wydawała. Każdy z bohaterów musi przejść własną drogę do przemiany samego siebie. Aoyama nie podaje jednej recepty, jej zadanie polega na wlaniu w ludzkie serce nadziei na lepsze jutro. Też ich życie nie staje się pasmem sukcesów czy marzenia nie spełniają się za pstryknięciem palca. Tak to nie działa. Cała droga, którą muszą przebyć to praktycznie odnalezienie zagubionych więzi i spojrzenie na dylematy z innej perspektywy. To w tym tkwi siła opowieści japońskiej pisarki i to sprawia, że czujemy się lepiej.
W księżycowym lesie ceni sobie codzienność i minimalizm. Napisana jest prostym językiem. Dominują krótkie zdania i nie ma zbędnych opisów, czy dłużyzny. Każda z pięciu historii jest krótka, zwięzła i akcja toczy się dość wartko. Za to trudno o bardziej ciepłą, kojącą opowieść. Działa jak ciepły kocyk otulający delikatnością. Jak ciepłe kakao. To jest taka historia, która może się wydarzyć w rzeczywistości i która sprawia, że po prostu czujemy się po niej lepiej.
Polecam.
Moja 10/10
Wydawanictwo Relacja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz