Przed laty nazwałem Remigiusza Mroza Sulejmanem Wspaniałym polskiej literatury. Szturmem podbił księgarskie półki i stał się jednym z najbardziej płodnych pisarzy. Wybaczam Ci udowadnia, że wcale nie zamierza spocząć na laurach, tylko podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej.
Ina Kobryn wiedzie spokojne życie u boku męża, Rafała. Niespodziewała się, że jeden wieczór w którym wyszedł ze szwagrem na piwo, na zawsze zmieni ich życie. Wracając do do domu jest świadkiem samobójstwa młodej kobiety na Placu Konstytucji. Tego dnia Ina widzi, że nie wylogował się z Facebooka i otrzymał wiadomość od nieznanej jej dziewczyny o treści Wybaczam Ci. Tylko dwa słowa i nic więcej, do tego jest ona w grupie jego znajomych, a on sam po powrocie wypiera się, jakoby znał nadawcę. Rano wiadomość zostaje usunięta razem z osobą, która ją wysłała. Rafał twierdzi, że w nocy nie zaglądał do komputera i tego samego dnia znika bez śladu. Okazuje się, że samobójczyni z wczoraj to ta sama osoba, która wysłała do niego wiadomość. Mężczyzna zostaje oskarżony o morderstwo, a próby jego odnalezienia sprawiają, że Ina przekonuje się, że nic nie wiedziała o człowieku, z którym żyła do tej pory.
Remigiusz Mróz zaczyna spokojnie i całkiem niewinnie, nic nie zapowiada nadciągającego tornada, które za moment się rozpęta. Od początku otula tajemnicą i niepewnością co do winy Rafała Kobryna. Tu nic nie jest oczywiste, mnożą się pytania w gąszczu, których nie wiadomo, komu można ufać, a komu nie. Przez cały czas jest wątpliwość, jak dobrze można znać drugą osobę. Czy wiemy z kim żyjemy? Czy można bezgranicznie komuś wierzyć? Wreszcie co sami byśmy zrobili na miejscu Iny? Te niewiadome będą towarzyszyć do samego końca. Jak to u Mroza wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, czytelnik dostaje kolejne ciosy, po których jest kompletnie skołowany. Nie wiemy dokąd dotrzemy i co zastaniemy na końcu drogi. Dostajemy Remigiusza Mroza bardzo dojrzałego, który nie boi się stawiać trudnych pytań i cały czas penetruje psychikę bohaterów, prowadząc z czytelnikiem własną grę.
Wybaczam Ci to mój powrót po latach do prozy Remigiusza Mroza i widać, jak wielki postęp uczynił przez ostatni czas. Już nie stawia na sensację, ale na historię, która może przydarzyć się każdemu. Nawet jeśli w pewnym momencie mamy wątpliwości co do jego wiarygodności, to bardzo sprytnie je rozwiewa. Jednocześnie odnajdujemy wszystko to, co do tej pory było jego mocną stroną. Wartka akcja. Ciekawe postacie, wobec których nie można pozostać obojętnym. Dowcipne dialogi i para głównych bohaterów, którzy niby się nie znoszą, ale nadają na tych samych falach. Ponownie Mrozowe uniwersum przeplata się i łączy w spójną całość. Z jednej jednej strony to dobrze, z drugiej jeśli nie śledzi się jego powieści na bieżąco, to nie całkiem wiadomo o co chodzi w jednym z wątków.
Remigiusz Mróz nadal pozostaje w doskonałej formie i ciągle potrafi zaskakiwać czytelnika, chociaż pewne tematy, sposób narracji i prowadzenia akcji powtarzają się z wcześniejszymi jego opowieściami. Wybaczam Ci doskonale sprawdza się na początek przygody z tym autorem, aby w ogóle zorientować się w jego stylu, jak również dla tych, co są z nim za pan brat i odnajdą to wszystko, za co lubią do niego wracać. Nie wiem czy będzie, jak było w pierwotnym założeniu zamknięta całość, czy wstęp do kolejnej serii. Z Remigiuszem Mrozem pod tym względem, nigdy nie wiadomo. Ja przynajmniej chętnie spotkam się ponownie z Iną, Gracjanem i Rafałem.
Polecam.
Moja ocena 7 /10
Wydawanictwo Czwarta Strona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz