sobota, 20 lipca 2019

WOŁYŃSKI GAMBIT. ŚLEDZTWO W CZASACH ZBRODNI, ARTUR BANIEWICZ




Ekspolicjant, Paweł Bujnicki powraca w Wołyńskim gambicie. Śledztwie w czasach zbrodni  Artura Baniewicza opartym o autentyczne wydarzenia rzezi wołyńskiej 1943 roku.


Gambit to figura szachowa, w której gracz poświęca jedną lub kilka bierek, w zamian za uzyskanie lepszej pozycji. Coś za coś, należy poświęcić kogoś lub coś, aby rozegrać znacznie ważniejszą rzecz. W takiej to sytuacji znaleźli się mieszkańcy Wołynia ogarniętego terrorem OUN, którzy stanęli przed dramatycznym wyborem: za cenę ochrony swych bliskich musieli poświęcić innych ludzi. Poświęcić własne ideały i aby bronić siebie i tych, których kochali sprzymierzyć się nawet z niemieckim najeźdźcą. Eskalacja przemocy nastąpiła w lipcu 1943, w ciągu tylko jednego miesiąca ukraińscy nacjonaliści wymordowali ponad 10 tys. Polaków w tym kobiety i dzieci. W sumie rzeź Wołynia pochłonęła ok. 50-60 tys ludzi. Członkowie OUN i UPA napadali na parafie i wsie dokonując brutalnych mordów, wcześniej zaś w wyrafinowany sposób znęcając się nad ofiarami. Nadszedł czas prób i czas udzielania niełatwych odpowiedzi.


Jest grudzień 1942 roku. Na obszarze Kielecczyzny znajduje się Paweł Bujnicki, który każdego dnia szuka zaginionej narzeczonej, Chai Welcman. Dziewczynie bowiem udało się uciec z getta i ślad po niej zaginął. Przepadła i nikt nie wie, gdzie jest. Zdarzenie, którego będzie świadkiem uświadomi mu tylko, że w obecnej sytuacji nie można nikomu ufać, a sępów żerujących na ludzkim dramacie nie brakuje. Po wymierzeniu im sprawiedliwości i w obawie przed zemstą rusza w rodzinne strony, do Wołynia. Miejsca, w którym ludność przestała czuć się bezpiecznie, a nawet jego rodzina nie jest wolna od uprzedzeń rasowych. Z jednego piekła dostaje się w inne, o wiele bardziej barbarzyńskie. Mężczyzna wiele widział i nie jedno doświadczył, jednak to czego obecnie stanie się świadkiem nie będzie mogło równać się z niczym innym. Pośród eskalującej przemocy dalej będzie szukał śladów ukochanej, ale dodatkowo przyjdzie mu rozwiązać zagadkę śmierci członka tamtejszej samoobrony i zacznie szukać na zlecenie niemieckiego oficera skarbu zagrabionego przez Trzecią Rzeszę.


Artur Baniewicz ma wyjątkowe wyczucie historii, o której umie opowiadać w mistrzowski sposób. Udowodnił to już w świetnie przyjętej przez czytelników i krytyków Pięciu dniach ze swastyką, teraz zaś umacnia swoją pozycję pisarza kryminału retro. Czerpie z historii garściami i wykorzystując rzeczywistość dawnych dziejów maluje niepowtarzalny klimat i nastrój. Dba o najmniejsze szczegóły. Na przykład oddaje rosnącą wrogość wielonarodowej i wieloetnicznej Ukrainy wobec siebie. Polaków do Żydów, Ukraińców i Białorusinów, natomiast zaś ludność ukraińska nienawidziła Lachów i żywiła wobec nich wielowiekową urazę. W chwili, gdy te wszystkie antagonizmy zmieszały się niczym w kotle, wybuch był już tylko kwestią czasu. Zwłaszcza, że nie brakowało tych, którzy skrupulatnie podsycali wzajemna wrogość. Nie brakowało bohaterów i nie brakowało ludzkiej małości i podłości. Baniewicz oddaje hołd bohaterom tamtych dni i tym niewinnym pomordowanym w rzezi wołyńskiej. UPA bowiem nie miało litości dla nikogo. W wyrafinowany sposób zadawali cierpienie kilkuletnim dzieciom, zanim zadali ten ostateczny cios. Mąż w bestialski sposób zamordował żonę  i przerażoną córeczkę. Nadeszły dni, w których nawet we własnym domu nikt nie mógł czuć się bezpiecznie. Opowiada o zapomnianej na lata prawdzie, demaskuje krążące w opinii społecznej kłamstwa i wyciąga na światło dzienne trudną prawdę historyczną, będącą do dziś kością niezgody między Polakami a Ukraińcami. Dzięki temu stworzył opowieść pełną zwrotów akcji i trzymającą w napięciu do samego końca. Czytając jesteśmy przerażeni tym, do czego jest w stanie posunąć się drugi człowiek, jak daleko może sięgać nienawiść i jak nie brakuje tych, którzy potrafią stworzyć z niej bezwzględną maszynę do zabijania. W Wołyńskim gambicie. Śledztwie w czasach zbrodni obserwujemy szpiegów, policjanta wiernego złożonym przed wojną ślubowaniu obrony najsłabszych, jak również zwykłych ludzi ukrywających się w opuszczonych chatach i uciekających ze swoich domów, aby tylko ocalić własne życie. Grupy samoobrony tworzone przez Polaków i atakujące potencjalnego wroga znienacka. Nie brakuje sępów żerujących na ludzkim nieszczęściu i chcących zbogacić się kosztem tych, którzy sami nie byli w stanie bronić się. Kosztem ludzi zastraszonych i zdesperowanych. Wszystko to zaś połączone z opowieścią o miłości, tęsknocie, sztuce podejmowania trudnych decyzji i dokonywaniu wyborów, nawet między najbliższymi sobie ludźmi.  


Wołyński gambit. Śledztwo w czasach zbrodni stanowi mieszankę klasycznego kryminału z powieścią historyczną. Nie brakuje przesłuchiwania świadków, badania poszlak zbrodni i motywów, jakim mógł kierować się morderca. Autor myli tropu, podsuwa różne przeplatające się wzajemnie sprawy, które złączone razem tworzą jedną spójną całość. Wymaga od czytelnika skupienia niezbędnego do wejścia w tę szarą rzeczywistość lata 1943 roku. Nie miało ono w sobie z nich ciepła promieni słonecznych, beztroskich wakacji, ale dramat ocalałych z zagłady, tych którym cudem udało się przeżyć, tych widzących masakrowane ciała bliskich, których widok na zawsze będzie im towarzyszył. Baniewicz w mistrzowski sposób rozgrywa swa partię doprowadzając  ją do zaskakującego finału, po którym już trudno wyłonić zwycięzcę.  To powieść po która trzeba sięgać i trzeba ją czytać zwłaszcza, że oparta jest na autentycznych wydarzeniach. Mam tylko nadzieję, że Artur Baniewicz znajdzie zdolnego reżysera, który w równie doskonały sposób zekranizuje ją. Tego również sobie życzę, bo nie ukrywam, że chętnie zobaczyłbym Bujnickiego w fabularnej odsłonie.


Polecam.
Moja ocena 8/10
 
                                                      Źródło: Wydawnictwo Znak Horyzont

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz