MROCZNY
PIĄTEK
|
PUDEŁKO
Z GUZIKAMI GWENDY – STEPHEN KING I RICHARD CHIZMAR.
Są
takie dni, kiedy wszystkiego ma się dojść. Dojść przypiętej etykiety grubaski,
dojść wiecznej walki z wagą – zwłaszcza, gdy wokół rozchodzą się zapachy
ulubionych potraw, ciągle czuje się niepohamowane łaknienie, albo wabią
słodycze roztaczające nad sobą wizję słodkiego nieba. Przede wszystkim jednak
dojść bycia w cieniu – osobą niezauważalną przez rówieśników, taką która nigdy
nie potrafi zwrócić na siebie uwagi płci przeciwnej. Jedynym słowem, szarą
myszką. W takich momentach, pragnie się
wejść w posiadanie magicznej mocy zdolnej zmienić nasze życie, na to wymarzone
i utrzeć nosa paru gburom i prześladowcom.
Do tematu odrzuconej i nietolerowanej
przez szkolnych kolegów nastolatki, ponownie wraca król grozy, Stephen King, tym
razem we współpracy z Richardem Chizmarem w opowiadaniu Pudełko z guzikami Gwendy. Stanowiącego godną klamrę zamykająca ubiegłoroczny
jubileusz pisarza siedemdziesiątych urodzin.
Jeden z letnich dni
roku 1974 pozornie niczym miał nie wyróżniać się od poprzednich w życiu
dwunastoletniej Gwendy Peterson. Udawała się ona uliczkami rodzinnego
miasteczka Castle Rock, na których to rozbawione dzieci oddawały się
beztroskiej zabawie. Sama zaś spocona i zasapana wspinaczką po Schodach
Samobójców dziewczynka, nie przypuszczała, że przypadkowe spotkanie z nieznanym
mężczyzną, Richardem Farrisem na zawsze odmieni jej życie. Kazał jej przechować
tajemnicze pudełko z barwnymi guzikami – każdy kolor odpowiada jednemu z
kontynentów, poza nimi są jeszcze dwa tajemnicze przyciski i dwie dźwignie. Po pociągnięciu
pierwszej pojawia się czekoladka w kształcie zwierzątka, a drugiej – moneta z
1891 r. stanowiąca perełkę numizmatyczną. Odtąd wszystko co wyjdzie z dziwnego
przedmiotu należy do niej, każdy zaś guzik, poza czerwonym, można użyć tylko
raz. Depozyt daje moc przekreślenia
wszelkich niepowodzeń i spełniania wszystkich marzeń. Początkowo rzeczywiście
tak się dzieje. Z brzydkiego kaczątka zmienia się w łabędzia, a z niezauważanej
brzyduli staje się obiektem zainteresowań chłopców, chcących umówić się z nią
na randkę. Odkąd spotkała mężczyznę w czarnym kapeluszu, poszerzyło się również
grono jej znajomych. Szybko niestety orientuje się, że radość jest pozorna, a
za swe sukcesy, pragnienie i każdą myśl,
przyjdzie zapłacić wysoką cenę. W ciągu najbliższych kilkunastu lat wiele
wydarzeń potoczy się nieco innym torem, niżby sama chciała; skutki zaś ich będą
bardzo poważne.
Pudełko
z guzikami Gwendy to King w pigułce. Zawiera wszystko, to co
jest charakterystyczne i lubiane przez
fanów jego prozy. Małe prowincjonalne miasteczko będące świadkiem wielu
makabrycznych zdarzeń, prześladowana przez szkolnego kolegę dziewczynka marząca
o zemście na swym dręczycielu – nie przypomina Wam to nieco debiutanckiej
powieści autora, Carrie? Ponownie
porusza kwestii przemocy fizycznej i psychicznej wobec kobiet. Ci z Was, którzy już czytali choćby Śpiące królewny [ recenzja TUTAJ] wiedzą doskonale, że takie przedmiotowe
traktowanie pań, może skończyć się niezbyt dobrze dla ich oprawców. Tak samo
jest i tym razem.
Ponadto Król horroru we
współpracy z Richardem Chizmarem wraca
do historii alternatywnej. O ile na przykład w Dallas 63 wykorzystał autentyczne wydarzenie, tym razem sięgnął po
fikcyjne zdarzenia mające, jednak wszelkie szanse rozegrać się w
rzeczywistości. Staje się to dla niego pretekstem do postawienia dość zasadniczego
pytania: Czy pragnąc uniknąć większego zła, mamy prawo ingerować w życie innych,
stać się czyimś panem życia i śmierci, od którego woli zależy czyjeś istnienie
lub zagłada? I tym razem nie należy oczekiwać gotowej odpowiedzi, lecz
każdy sam musi znaleźć rozwiązanie. Autorzy rewelacyjnie pokazują niezwykle
cienką granicę między dobrem, a złem. Zwłaszcza, jeśli owe zło wydaje się
całkiem niewinne i nikomu nie wyrządzi krzywdy, jedynie może zapobiec gorszym
nieszczęściom.
Pisarz z Maine, który
niejednokrotnie lubi raczyć swych czytelników potężnymi cegłami liczącymi po
800, czy nawet 1000 stron; powraca do ram krótkiego opowiadania. Każdy rozdział
jest krótki i bardzo zwięzły sposób przedstawia jedno wydarzenie z życia
tytułowej bohaterki. Całość jest fenomenalnym studium jej postaci: emocji,
doświadczeń, pragnień i targających nią rozterek moralnych, wreszcie
dramatycznej walki toczonej z siłami zła. Pudełko bowiem wydaje się żywe, dąży
do podporządkowania sobie właścicielki –strażniczki i wpływania na jej egzystencję.
Z jednej strony daje życie, którego nastolatka wcześniej nawet nie mogła sobie
wymarzyć, z drugiej wymaga od niej
dużego hartu ducha i nieustannego powstrzymywania swej ciekawości. Istotnym dodatkiem są zamieszczone ilustracje
Keith Minnion i Ben Baldwina potęgującą mroczną atmosferę i stanowiące świetne
uzupełnienie prowadzonej narracji.
Pudełko
z guzikami Gwendy z całą pewnością nie należy do
najbardziej przerażających horrorów Kinga. Jednak budzi pierwotną ciekawość
przed tym co nieznane, pobudza pragnienie posiadanie magicznego przedmiotu
zdolnego zresetować dawne błędy, dać nauczkę tym co przez lata bezkarnie
szydzili z nas, czy podporządkować sobie świat według własnej woli. Przede
wszystkim jednak mieć możliwość zapobiegnięcia wielu ewentualnym tragediom
mogącym mieć miejsce, gdyby nie wcześniejsza interwencja podjęta przez nas. Lekkie pióro autorów sprawia, że czyta się je
dobrze i szybko. Samo zakończenie pozostawia po sobie mały niedosyt i nieco mnie rozczarowało. Mam wrażenie, że wręcz
jakby prosiło się o nieco większe rozbudowanie. Nie wiem, czy to był celowy
zamiar Kinga i Chizmara, czy może po prostu zabrakło pomysłu; jednak na pewno
nie należy ono do tych iście Kingowych zapierających dech w piersiach. Co
najwyżej wywołuje małą zadyszkę i nic więcej. Chociaż samo opowiadanie bardzo
mi się podoba i tym razem nie mogę zbytnio narzekać na nie.
Z
pewnością będę miał problem zasnąć tej nocy, gdyż po zamknięciu oczu będzie mi
towarzyszył mężczyzna w czarnym kapeluszu z trzymanym w ręku pudełkiem z
guzikami.
Polecam.
Moja ocena 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz