piątek, 29 stycznia 2021

MROCZNY PIĄTEK: WINDA, TOMASZ SABLIK

Każdy chociaż raz widział starą, pomazaną napisami wewnątrz i klekoczącą głośno windę. Jedni nie lubią nią jeździć bojąc się, że zatrzyma się gdzieś na pół piętrze i co wtedy? Inni czują pewny niepokój, gdy wydaje dziwne dźwięki. Tomasz Sablik w Windzie czyni ją bohaterką swojej mrocznej opowieści. Staje się miejscem styku jawy i koszmaru.


Robert Rot to bielski taksówkarz, mąż i ojciec dwójki córek. Od lat cierpi na migrenę doprowadzającą go na skraj wytrzymałości. Mieszka w jednym z blokowisk i cierpi na lęk przed windą, którą jeździ do swego mieszkania. To tu coś ewidentnie próbuje się z nim skontaktować. Za każdym razem, gdy tylko do niej wsiada roztaczają się przed nim makabryczne wizje, które mijają po wyjściu. Nie wie, czy to czego doświadcza jest wynikiem przemęczenia, a może zbyt silnych leków. Kiedy po raz kolejny dopadają go makabryczne obrazy postanawia zwrócić się do zarządcy o zapis monitoringu. Nie zdaje sobie sprawy, że to początek koszmaru i konfrontacji z jego największym lękiem.


Tomasz Sablik snuje tajemniczą na wskroś miejską opowieść w której doskonale oddaje obłęd miasta, szaleństwo jego mieszkańca, klaustrofobiczną atmosferę, która osacza każdego dnia coraz mocniej. Przeraża tym, czego wspólnie doświadczamy z głównym bohaterem. Człowiekiem, któremu absolutnie nie można ufać. Nie wiadomo czy potworne obrazy są wynikiem działania złych sił, nawiedzonego bloku, a może po prostu schizofrenii. Pełno w nich symboliki wskazującej, że mógł paść ofiarą demona. Jedno jest pewne winda osacza, paraliżuje, doprowadza na skraj szaleństwa. Udowadnia, że od niej nie da się uciec. 

Pełno w niej niedopowiedzeń, pola do snucia własnych interpretacji. Poraża obraz człowieka borykającego się nie tylko z koszmarem nawiedzających go wizji, ale także z własnymi demonami przeszłości. 


Winda to opowieść na pograniczu horroru i kryminału. Symbolizm mogący być mocną stroną powieści w pewnym momencie pozwala domyślić się wszystkiego, a reszta fabuły staje się przewidywalna. Nie mniej jednak to lektura od której nie można się oderwać. Przypomina nieco Lśnienie Stephena Kinga i jest w stanie zapewnić jedną albo kilka bezsennych nocy. A takie opowieści bardzo lubimy. 


Polecam. 

Moja ocena 7/10 



                  Wydawanictwo Vesper 



czwartek, 14 stycznia 2021

POZORY, AGNIESZKA LIS

Polska Jojo Moyes, czyli Agnieszka Lis w Pozorach zabiera do świata warszawskiej korporacji, w której pierwszą zasadą jest fałsz.


Tomasz to wybitnie inteligentny informatyk, który do tej pory skazany był na pracę na śmieciowych warunkach. Kiedy więc dostaje zatrudnienie w dużej międzynarodowej korporacji na umowę o pracę z dobrą pensją, wydaje mu się ona spełnieniem marzeń. Nie wie jednak, że w świecie Mordoru panują żelazne reguły, za złamanie których ponosi się surową karę. Barbara, matka Tomasza kiedy urodziła syna, chciała skakać ze szczęścia. Cała rodzina zachwycała się małym Tomaszkiem, jednak wkrótce ten bajkowy świat, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pryska.


Nigdy nie ukrywam, że Agnieszka Lis należy do grona tych pisarek, po książki których lubię sięgać. Nazywam ją polską Jojo Moyes nie bez powodu. Podobnie, jak u tej brytyjskiej powieściopisarki ukazane zostaje prawdziwe życie, bez sentymentalnej tandety. Raz wywołuje uśmiech na twarzy, a innym razem sypnie piaskiem w oczy. Nie inaczej jest w Pozorach będących typową książką w dorobku autorki. Pokazana zostaje rzeczywistość korporacji, znana doskonale wielu osobom. Jedni o niej marzą, inni wolą unikać jak ognia. Oczywiście obraz jej pokazany przez Agnieszkę Lis jest nieco przerysowany, ale jakby nie patrzeć można w nim odnaleźć własne firmy. Niestety w wielu w nich podstawę stanowią pozory, określane jako dopasowanie się do zespołu. Sztuczne uśmiechy i opanowany ton głosu, stanowią ich pierwsze przykazania. Potem zyskanie przychylności u tych stojących najwyżej - często z manią wielkości i władzy. Nie używanie pewnych zakazanych terminów, czy mówienie tego, co się myśli. Często nie liczy się człowiek tylko słupki będące odzwierciedleniem wyników zespołu i praca zespołowa. Korporacja wpływa nie tylko na sztuczność ludzi, ale też na ich wygląd. Tu wszystko jest określone stosownym mianem. Jednak Agnieszka Lis robi krok dalej, ona wnika w umysł bohaterów i pokazuje inny sposób bycia w biurze i poza nim. Zagląda w życiorys korpoludzi i poniekąd próbuje ich wytłumaczyć. 


Ciekawym zabiegiem jest też pokazanie trudu macierzyństwa, w którym w pewnych sferach znów panują pozory i nie dopuszczanie do siebie trudnej prawdy. Prywatne niepowodzenia, podobnie jak w korporacji, można odbić w życiu zawodowym. 


Kto poszukuje mądrej opowieści, którą czyta się jednym tchem, ten koniecznie powinien sięgnąć po Pozory. Może nie angażują one emocjonalnie zbyt mocno czytelnika, ale pozwalają wnikliwie spojrzeć na nas samych. Wiele scen powieści obrazuje rzeczywistość znaną z własnego życia. Nie ma tu nagromadzenie tragedii, ale zwykła szara codzienność będąca dla każdego największym wyzwaniem. 


Polecam. 

Moja ocena 7/10 



           Wydawanictwo Skarpa Warszawska